czwartek, 14 czerwca 2012

2.069

Nowy Człowiek wyjechał na Zieloną Szkołę.
Dzwonię.
Ekhm. Ekhm. Jakieś trzaski i poszumy w słuchawce.
- Jesteś tam?
- Ekhm.
- Dobrze się bawisz? Co widziałeś?
- Narwala, -
rzecze Nowy Człowiek. – ale opowiem ci w domu.
Chce już lecieć, czuję to. Ekspresowo generuję serię pytań gospodarskich, niezbędnik mamuni: jak śniadanie? nie zmarzłeś? zmieniłeś koszulkę? Z tła dochodzą radosne pokrzykiwania ośmiolatków. Smutki separacyjne to bujda. Nowy Człowiek odpowiada sekwencją półsłówek. I żadnych tkliwych wyznań, ucho kolegów czuwa.
- Z kim jesteś w pokoju? – pytam wreszcie.
- Nie jestem w pokoju, tylko na korytarzu. – cierpko odparowuje Nowy Człowiek.
Ekhm.
Ekhm.
No to pa-pa. Buzi-buzi. Zadzwonię jutro.



21 komentarzy:

  1. łał Zimno jedziesz z postami!!
    owszem z mojego doświadczenia, jest to ciężkie, cierpkie i czasami mokre,
    to pierwsze dłuższe rozstanie ośmiolatka. niestety. ale musi sobie radzić i Ty tez))))
    boć przeciez nie jesteście mięczaki, nie;-))
    pozdrwiam

    teatralana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => teatralna: to już czwarta wyjazdowa szkoła NC :)
      żadnych łez. nigdy :)))))))))))))

      Usuń
    2. => zimno: najwieksza sztuka jest tak wychowywac dzieci, zeby sie nie baly swiata. przeciez po to je wychowujemy, zeby byly niezalezne, zeby potrafily bez nas zdobywac swiat. good job, mom!

      Usuń
    3. => ingrid: ech, to jeszcze nie jest "good job", ta robota, mam wrażenie, nigdy się nie kończy

      Usuń
    4. mam podobne wrazenie, aczkolwiek walcze, by dziewczynka perfekcjonistka nie wziela spraw w swoje rece.
      robie co moge i ile moge biorac jednak pod uwage tzw. czynnik ludzki

      Usuń
  2. Tak, tak, teraz się zaczyna, a potem będzie:
    - Mamo, czy moge zostac na noc u kolegi?
    - Mamo, czy moge wyjechać na tydzień z kolegami pod namiot?
    - Mamo, wyjeżdżam na miesiąc w ukraińskie góry.
    - Mamo, wyjeżdzam na rok na stypendium na koniec świata,
    - Mamo, właśnie się zaręczyłem.

    I albo się osiedli w miarę blisko, albo na "końcu świata". Rzut kostką i odpowiedź:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => Goldina: ładnie napisałaś. najpierw jest w formie pytania. ostatecznie jest w formie twierdzenia. albo w ogóle.
      tak jest. przecież wiemy. niedawno byłyśmy tymi, które "wyjeżdżały na stypendium na pół roku", prawda?

      Usuń
    2. He he, my to cały czas jesteśmy... Taka fucha, że się pod pewnymi względami nie dorasta.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Prawda; skoro same walczyłyśmy o swoją wolność, teraz musimy szanować ich. I jeśli chodzi o wychowanie, to mam bardzo skromny cel - żeby mi i Goldiemu nie wycięły takiego numeru jak koleżanka z czasów studiów swoim rodzicom:
      -Mamo, jutro biorę ślub. O szesnastej. Jak chcecie z Tatą to możecie przyjść...
      To już jednak byłaby porażka;)

      Usuń
  3. Jak to na zieloną szkołę?! Ten śliczny bobasek? To takie dziwne... Pamiętam jakby z wczoraj zdjęcia ślicznego malucha, a dziś już taki duży. Upływający czas chyba najbardziej widać po dzieciach (moje ma już 10 cm i wszystko wskazuje na to, że w Boże Narodzenie nie pośpię:)))))))) ) bo ja nie czuję się ani odrobina starsza niż kilka lat temu.

    Pozdrawiam Was serdecznie :)

    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => Magda: cóż, bobasek jest już nieźle przeszkolony w samodzielnych wyjazdach :)
      i gratuluję Ci Twojego bobaska! :))))))))

      Usuń
  4. Normalka. A teraz zabawię się w proroka: Po powrocie, po niezbyt cierpliwym wysłuchaniu 150 tysięcy pytań powie, że było OK. Bardziej wylewne osobniki mówią: "fajnie było" i biegną do ukochanego komputera.
    Pozdro Maryjan S.
    PS
    Mam nadzieję,że kiepski prorok ze mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => Maryjan: niestety, prorok z Ciebie jak ta lala.
      tak jest.
      jak było? no było. mogę już iść?

      Usuń
    2. Może to i lepiej. Junior, wieki temu po powrocie z kolonii ( letnich nie zamorskich)
      też zachowywał się jak partyzant na Gestapo ( monosylaby, tak, nie, nie pamiętam). A po przedawnieniu (po dyplomie) dowiadywałem się takich rzeczy, że ho, ho. Chyba zadziałał instynkt samozachowawczy bo Rodzice i Dziadkowie nie doznali uszczerbku na zdrowiu a Panicz nie wylądował na kobierczyku.
      Maryjan S.

      Usuń
  5. smutki separacyjne to raczej moj problem
    i czarne mysli, najgorszy mozliwy scenariusz :)
    moi chlopcy nie maja.
    cudowna u kilkulatka jest ciekawosc, chec zdobywania swiata i poznawania, ufnosc, ze bedzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => ingrid: mój ośmiolatek bywa już czasem katastroficzny, niestety.

      acz - och, jak nam miło - nadal uważa, że najfajniejsze wyjazdy są ze starymi.
      ale sam też jeździ bez ociągania. kumple są! można gadać z kumplami do północy o strategii gry trollem albo olbrzymem :)

      Usuń
  6. Ha, moja starsza też właśnie wróciła z dwutygodniowej Zielonej Szkoły nad morzem. U nas regularnie, obowiązkowo i z dofinansowaniem w ramach rekompensaty moralnej za życie na Śląsku jeżdżą wszystkie klasy trzecie; u Was to chyba inicjatywa wybranych szkół, bo mam rodzinę w Twoim Mieście i ichni trzecioklasista nie miał czegoś takiego. Ale że czwarty samodzielny wyjazd? No, tu usiadłam z wrażenia. U nas było ok, mimo moich potwornych lęków separacyjnych córka poradziła sobie świetnie, a rozmowy telefoniczne wyglądały mniej więcej jak powyżej. Natomiast syn (7 lat) rozpaczał z powodu jej nieobecności przez dwa tygodnie oraz stwierdził, że na niego w kwestii podobnego wyjazdu nie mamy co liczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => MW: czwarty, bo szkoła Erny i NC wywozi dzieci w Polskę i latem i zimą, począwszy od pierwszej klasy.

      a rozpacz rodzeństwa też tu ćwiczyliśmy, Silny miał zdecydowanie za dużo miejsca :))))

      pozdrowienia!

      Usuń
  7. ach.myśmy zaliczyli pseudo-obóz w tym roku. Igieła - lat 6, która otworzyła się na grupę rok temu, pojechała, mając za oswojone towarzystwo- panią Renię i trójkę dwójkę kolegów z grupy. reszta była starsza. odważyłam się zadzwonić na "pogaduszki" w środę - wcześniej szybka wymiana info z panią. na moją prośbę o podejście do słuchawki, usłyszałam, że dziecię jest zajęte i NIE MA CZASU:)))- wypowiedziane pewnym głosikiem.
    nie miała czasu przez pięć dni.
    a ja dwa tygodnie przed wyjazdem nie spałam, bo obawiałam się, jak to zniesie.
    o, nieba. to chyba o to chodzi, jak JA-MY to zniesiemy????:))
    łolka

    OdpowiedzUsuń
  8. Przypomina mi się "Gdzie jest Nemo?". Doskonały film, szczególnie dla rodziców wcześniaczka-jedynaczka. ;)

    OdpowiedzUsuń