Erna leży na podłodze, owinęła ręce wokół kolan, turla się to w
prawo, to w lewo, łypie na mnie raz po raz i buzia jej się nie zamyka. Mówi o
tym, o tamtym, o wszystkim. Czasami chce odpowiedzi.
- Mamo, wyglądasz jak kluchomóżdżek. – rzecze wreszcie.
Hm?
Erna się śmieje. To dowcip. Błyskotliwy słowotwór.
- Ale kto to jest kluchomóżdżek? – pytam.
Do licha.
- No, to jest taki ktoś, - tłumaczy się Erna. - kto ma mózg cały z kluch.
I znowu się śmieje.
- Wyglądasz jak szczotkomóżdżek! Wyglądasz jak lampomóżdżek! Wyglądasz jak szafomóżdżek!
– chichoce Erna.
Kluchomóżdżek .
Oui. Nienagannie dopasowana definicja. Mój rozmiar. Na rozmiar. Na miarę
uszyta.
Nadbiega Silny, cały w pozach ninja, cały w gardach i w ciosach.
- Siła! Moc! Potęga! – krzyczy. - Siła! Moc! Potęga! Ogień!
Kilka zamarkowanych uderzeń.
- Siła! Moc! Potęga! Woda!
Jestem dziś kluchomózgiem.
Pierogiem leniwym.
Nie ma to jak szczery komplement z ust dziecka:))
OdpowiedzUsuńa zresztą - co tam - czasem dobrze jest się nieco rozkluszczyć..;))
Może to lepsze niż Mama-Kupa? pozdrawiam serdecznie i cieplutko ;)
OdpowiedzUsuńKluchomózgiem jestem przez całą jesieńzimę, aż do maja. Piękny termin, BTW.
OdpowiedzUsuńWOW, jestem tu pierwszy raz, ale będę wracać, przeczytałam jednym tchem cały listopad, a teraz pędzę do października. Ślicznie ujmujesz myśli w słowa. Dziękuję, że piszesz dla nas wszystkich :-)
OdpowiedzUsuńNiepowieść zdetronizowała kluchomóżdżka, a przecież to wymaga docenienia! Taka praca słowotwórcza, takie zacięcie koncepcyjne;)
OdpowiedzUsuńA chwilę później Żywiołowy Ninja powalił mnie na łopatki... Co za dzień.