czwartek, 8 listopada 2012

2.132

- Mama, - mówi Silny. Wspina się na palce i zawisa na pasku mojego szlafroka. – mama, chciałem kujciaki! – rzecze.
- Jakie kurczaki, dziecko?
Dochodzi ósma rano, o tej porze pieczyste?
Nielaty objęte obowiązkiem szkolnym zniknęły za zakrętem, na nas też powoli już czas, zająć miejsce w zatorze ulicznym.
- Engły bełse, - wyjaśnia Silny. – EMBI-GEŁSE.
Jasne.
To jest ten przypadek, który amerykańscy naukowcy przerabiają w szokujące analizy – nie czyta, nie pisze, a już siedzi w internecie.
Bo Silny tnie po mistrzowsku w Angry Birds. I ma osiągi o lata świetlne przebijające moje, ja ekspresowo tracę cierpliwość, po dwóch albo trzech chybionych salwach w świnie.




Co mi przypomina o pewnej frapującej, choć krótkiej wymianie maili z przedstawicielką portalu oferującego gry komputerowe dla kobiet. Bo na mój blogowy adres mailowy przychodzą od czasu do czasu intratne propozycje marketingowe. Odkurzacz w zamian za osiemset-pięćset postów na blogu z fotami rzeczonego i peanem, jaką jest mi wyręką (plus trylion tematycznych statusów na fejsie). Zestaw kasz dla dzieci za notkę gratis, że są świetne. Dziękuję, nie korzystam. Aż tu nagle te gry. Dla kobiet. Och, tak lubię „dla kobiet”. Literaturę dla kobiet, miejsca parkingowe dla kobiet, samochody dla kobiet, piwo dla kobiet, wrzućcie „dla kobiet” w wujka googla i sprawdźcie wynik w zakładce „grafika”. „Dla kobiet” mnie nastraja radośnie, więc uważnie przeczytałam maila. 

Niezależny portal nękała drażliwa kwestia.

„Dlaczego kobiety w Polsce nie grają w gry komputerowe, tak często i z taką przyjemnością jak robią to nasze sąsiadki za oceanem? Interesuje mnie Twoje zdanie na ten temat, osobiste upodobania growe - jeśli jesteś aktywnym graczem, ogólna opinii o kobietach grających czy modzie na gry.
[z maila]


Co prawda „upodobania growe” zadudniły mi posępnie, ale weszłam w dyskurs.
Nie gram, bo w tych rzadkich chwilach, kiedy mogę tracić czas, nie chcę go tracić na odtwórcze pomykanie ścieżkami rozrysowanymi przez twórców gier. To nie kreatywne. I generalnie – bez sensu. Granie jest chodzeniem cudzym śladem, a jeżeli już chadzam czyimś śladem, to wolę śladem pisarza, a nie projektanta gry.


Na tym niestety urwała się zajmująca korespondencja z niezależnym portalem, więc pewnie nie dowiem się nigdy, dlaczego kobiety w Polsce nie grają z taką przyjemnością, z jaką mogłyby.

Silny natomiast gra z wielką.




A Wy?




39 komentarzy:

  1. upodobania growe - przecudne;)
    Nie gram W OGÓLE.
    A gdybym miała grać - dlaczego gry miałyby mieć płeć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Rummikuba, przez fejsa. Jak tylko mam czas. Hm, ostatnio z tydzień temu...

      Usuń
  2. jestem Twoja sasiadka za oceanem. nie gram. znane mi kobiety, rowniez Twoje sasiadki, tez nie graja. ale moze obracam sie w niewlasciwym towarzystwie.
    moje dzieci nie graja. Starszy cos przebakuje, ze przeciez mozna by jakies cos do telewizora kupic, tylko bidula kochana nie wie, ze nasz odbiornik TV ma 20 lat i jedyne co z tym chodzi odtwarzacz DVD. telewizji w zwiazku z powyzszym nie mamy. ogladamy czasem jak wyjezdzamy na wakacje (Amerykanin obowiazkowo ma olbrzymia plazme w pokoju hotelowym lub domu pod wynajem) i za kazdym razem stwierdzamy, ze nie ma powodu, zeby zmieniac obecny stan rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja upodobania growe posiadam. Gram w gry :-) . Od zawsze. Od dziecinstwa spedzonego wsrod wieczorkow szachowych lub brydzowych, poprzez deszczowe wakacje pod znakiem Kierek, Canasty lub gry w kosci , do internetowego zachlysniecia sie rozmaitoscia gatunkow.Wiem co to Wii i 3DS ale na konsolach sie nie znam ;).
    Probe czasu, w moim przypadku , przetrwaly krotkie, bezmyslnie odstresowujace gierki typu 1minutowa Zuma lub Bewjeweled.
    Szybki pasjansik tez moze byc. Ach, i jeszcze wszystko to co sprawdza moja inteligencje : pseudo IQ testy, Brain Challenges , pod warunkiem, ze mam dobre wyniki.:-) Gdy nie mam dobrych, to zawsze moge sobiie wytlumaczyc, ze mozg odkurzam.
    Podsumowujac, ma byc krotko i radosnie . Nie mam czasu na wchodzenie w " Swiaty" World of Wordcraft czy innego Wiedzmina.

    "Apples to Apples" - nasza ulubiona rodzinna gra.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja gier wręcz nie znoszę, strata czasu, ale moje dzieci znoszą- szczególnie "kujciaki". Siła reklamy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Która Matka-Polka ma czas na gry komputerowe? W "realu" czeka logistyczna gra pt. "pranie/kolacja/nielaty" (R.P.G.?)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sens gry widzę w analogowej interakcji, wybieram więc planszówki, np. Dixit.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobnie jak Ty wolę poczytać ,ewentualnie w chwilach wielkich nudów pasjansik pająk ))

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdarza mi się zagrać w kulki. Rzadko bo rzadko, ale.
    Mea kulka.

    OdpowiedzUsuń
  9. zauważyłam, ze mężczyźni nie robią kamienia obrazy ze swojej płci, a kobiety tak. co do gier - kiedyś literaki, teraz w kurniku jest tak fatalnie obco, że mam w nosie. a farmę przekazałam córce.

    OdpowiedzUsuń
  10. Gram w dwie i tylko jak jestem chorobowo przykuta do łóżka: Mahjong i budowanie egipskiego imperium. To ostatnie nota bene w wersji "bez interwencji militarnych".
    Poza tym wolę planszowe, z żywym człowiekiem jako przeciwnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Grałam na tzw. Pegasusie, gdy byłam w przedziale wiekowym 5-10 lat. Super Mario Bros to słodkie wspomnienie dzieciństwa. Na tym poprzestałam i nie mam zamiaru zmieniać tego stanu rzeczy. Podobnie jak Ty, zimno, znam ciekawsze sposoby tracenia czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. nie gram. nie lubię marnować czasu. wolę inne rozrywki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  13. ja gram w pracy z lubością
    hoduje zwierzaki ....

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja uważam to samo - granie nie jest kreatywne i niczego się przy tym nie uczę. Gdy raz tak powiedziałam publicznie, posypały się argumenty za głębią gier i przeciw mnie - laiczce, więc zamilkłam, ale w duchu nadal twierdzę, że bardziej kreatywna i ucząca się jestem przy innych czynnościach.
    Z "engły bełty" nigdy nie miałam przyjemności, ale już widzę, że nic nie tracę, nie ciekawi mnie jakoś szczególnie salwowanie do świń ;-)

    Acha, przypomniało mi się. Dawno temu mój kolega grał zawzięcie w farmę, na FB. Wielu w to grało, ale w tym przypadku wyglądało to na prawdę komicznie, gdy w środku powszedniego dnia, przy jego tytule, dwóch imionach, nazwisku i stanowisku pojawiały się dziwaczne komunikaty, np. coś w stylu.: mgr inż Jan Józef Nowak - nacz. wydz. transportu UM w Koluszkach- właśnie wydoił krowy. I tak kilka razy dziennie :D

    OdpowiedzUsuń
  15. nie gram, nigdy nie grałam, powiem więcej nie mam pojęcia o grach!! bo
    że zacytuje klasyka:
    "kiedy mogę tracić czas, nie chcę go tracić na odtwórcze pomykanie ścieżkami rozrysowanymi przez twórców gier. To nie kreatywne. I generalnie – bez sensu. Granie jest chodzeniem cudzym śladem, a jeżeli już chadzam czyimś śladem, to wolę śladem pisarza, a nie projektanta gry."
    amen

    OdpowiedzUsuń
  16. Gram raz na trylion lat, bo nie mam czasu, ale lubię. Zwłaszcza przygodowe. Mój dzieć też pomyka "w ptaszki" :)

    OdpowiedzUsuń
  17. ... bo wole czytac na przyklad blogi :)
    A tak na powaznie to wole robic cos, co daje mi mozliwosc komunikacji z innymi lub uczenia sie czegos nowego.
    Za grami nie przepadam w ogole, a jak juz to tez wole te tradycyjne gdzie mam "przeciwnika" na przeciwko siebie, jak warcaby, planszowki, karty, gdzie widze reakcje drugiej osoby, jej smiech itd.

    OdpowiedzUsuń
  18. Niedawno odkrylam, ze jestem wrecz uzalezniona od grania w glupie gry. Zatem NIE GRAM, jestem jak Anonimowy Alkoholik, Nalogowy gracz, od pol roku "CZYSTA". Uwazam, ze granie jest ok, jesli to ktos lubi i nie przesadza. Niech kazdy spedza swoj czas jak lubi. Byleby zycie mu nie ucieklo.

    OdpowiedzUsuń
  19. Grywam w kulki, ale to się nie liczy ;)
    Natomiast uwielbiam parkingi dla kobiet i wykorzystuję je z premedytacją, zwłaszcza poza granicami Pl, gdzie nikt się nie dziwi ani krzywi, ani pobłaża :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie gram w żadne strategiczne i inne takie ale w ramach robienia bezproduktywnych rzeczy (poza czytaniem blogów i czytaniem forów) lubię sobie ułożyć puzzle on-line, pomalować takie kratki żeby wyszedł obrazek na podstawie cyfr (to się chyba nazywa malowane liczbami czy jakoś tak), ułożyc szybki pasjansik a ostatnio wciągnęło mnie taka geograficzna gra gdzie trzeba szybko i dokładnie wskazać 20 miast na mapie Polski (np. taki Wągrowiec czy Krotoszyn)
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  21. Grywałam namiętnie w "heroes", będąc młodą studentką.
    a co do "ptasków" - u mnie to samo- Antosza i Iga to mistrzowie angry birds.
    używają do tych celów mojego szkolnego tableta:)
    łolka

    OdpowiedzUsuń
  22. gram w sapera to najbardziej brutalna i krwawa gra jaka kiedykolwiek wymyslono,pomaga sie odstresować,uczy logicznego myslenia,przewidywania skutków swojego postepowania,matematyki,no i jest taka brutalna przede wszystkim:)

    OdpowiedzUsuń
  23. gram w sapera to najbardziej brutalna i krwawa gra jaka kiedykolwiek wymyslono,pomaga sie odstresować,uczy logicznego myslenia,przewidywania skutków swojego postepowania,matematyki,no i jest taka brutalna przede wszystkim:)

    OdpowiedzUsuń
  24. nie gram, nigdy nie słyszałam o tych ptaskach, właśnie spróbowałam, śmieszne to to. kiedyś układałam tylko ścieżki dla Lemingów i rozbijałam baloniki:-)

    OdpowiedzUsuń
  25. O jej! Jakies memo dla Kobiety Polki do mnie nie dotarlo ! To znaczy, ze teraz nalezy tylko kreatywnie, pedagogicznie, interaktywnie i beztelewizorowo??? :-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie gram, nie widzę w tym nic pociągającego, więcej - powiem szczerze, że za tradycyjnymi planszówkami też nie przepadam. Generalnie wolę inne formy aktywności, nie mówię, że gry są złe, ale po prostu do mnie to nie przemawia. A że dzieci kształtujemy (do pewnego czasu) na podobieństwo swoje, więc i moi (7 i 10 lat) specjalnymi entuzjastami gier nie są (zapytałam Młodego, nie wie, co to Angry Birds), od czasu do czasu zagrają w jakieś gierki on-line typu układanka czy wyścigi samochodowe. Ale nie przyszłoby mi do głowy, żeby posadzić do gry trzylatka...

    OdpowiedzUsuń
  27. Gram :(. Czasem. Odpręża. Ale nie wiem, czy w kobiece, nie znam kryteriów. Pewno dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  28. szkoda życia... no chyba, że kulki na długim rejsie albo Samorost i spółka ;-)

    http://amanita-design.net/games.html

    reszta w domu uzależniona od Minecrafta i Angry Birds

    Zo

    OdpowiedzUsuń
  29. Zdecydowana większość Pań nie gra w gry komputerowe podobnie jak zdecydowana większość Panów
    nie stosuje szminek i cieniów do powiek. To proste. Facet musi być w czymś najlepszy. Nie ważne w czym. Kiedyś wystarczyły mu zabawy z mamutami, potem wojaczka, rozboje i grabież czy też niemiarkowaniu w jedzeniu i piciu. Ale były to zajęcia męczące a zdobycie palmy pierwszeństwa związane było z pewnym ryzykiem. Co innego komputery. Dzięki nim można w jeden wieczór wygrać partyjkę pokera w Las Vegas, pognać Ruskich w czasie II światowej aż na Kamczatkę, wygrać Le Mans 24 czy parę okrążeń F1. I po takich doświadczeniach już nic nie jest straszne, nawet wizytacja teściowej czy konieczność uczęszczania do przedszkola ;)
    Silny tak trzymać !!

    OdpowiedzUsuń
  30. w gry komputerowe nie gram, zbyt cenię sobie swój czas wolny:)
    za to "w realu", w dobrym towarzystwie chętnie grywam w snookera,
    scrabble, pokera, kości i in.:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Widzę, że większość komentarzy jest z serii: "nie gram w gry, bo to strata czasu". Ha. Pamiętam jak kiedyś koleżanka z wielkim oburzeniem na losy tego świata mówiła mi, że jeden z jej znajomych z pracy, na pytanie, co robi gdy ma nieco wolnego czasu, odpowiedział "gram w gry". Że niby jak można, intelygentny człowiek i och och. Przy czym ona sama na to pytanie odpowiedziała: "oglądam telewizję". Jak dla mnie różnica jest taka, że przy grze, nawet najgłupszej, jest jakaś interakcja, wymagane działanie i skupienie. Czego nie można powiedzieć o większości ramówki tv.
    I żeby nie było, bo zaraz się posypią komentarze: koleżanka nie oglądała BBC History czy innego Discovery, a seriale. Kolega z pracy natomiast grał w Medieval Total War. Chyba to drugie bardziej rozwijające.
    I tu taka moja smutna obserwacja. Kiedy mówię, że grywam w gry, kobiety z reguły reagują zatchnięciem, mężczyźni patrzą na mnie jak na raroga. A kiedy mówię, że oglądam "How I met your mother", to nie dziwi to żadnej płci.

    OdpowiedzUsuń
  32. embi gełse - umarłam:):):)

    OdpowiedzUsuń
  33. po wyciągnięciu całki z pierwiastka wychodzi na to, że kobiety czytające tutejszego bloga ZASADNICZO nie grają, chociaż z wyjątkami :)))


    a czy ktoś guglał "dla kobiet" i łypnął w zakładkę grafik?

    OdpowiedzUsuń
  34. Wyguglalam i lypnelam...bym rzucila slowem ogolnie uznanym za niepoprawne, albo wiazka...nie wypada jednak :-)
    Samo " dla w ciazy" u mnie sie ukazuje. Chlubny wyjatek : obcinanie wlosow na krotko.

    OdpowiedzUsuń
  35. Na obecnym etapie mojego życia ja też już nie gram. Więc nie zmienię statystyki wśród czytelniczek - a szkoda. Bo tym razem wyjątkowo nie zgodzę się z Tobą - dobra gra rpg (Baldur's Gate) lub strategiczna (Cywilizacja) jest zajęciem jak najbardziej kreatywnym.
    Tylko bardzo czasochłonnym niestety. A pracujące zawodowo matki trojga czasu wolnego mają tyle, co kot napłakał :).

    OdpowiedzUsuń
  36. Grywam czasami, owszem, czemu nie. Im głupsza gra tym lepiej. Najlepiej monotonna, łatwa i średnio długa. Przypuszczam, że poziomem Silny mnie znacznie przerasta:)

    "Dla kobiet" w googlu nawet mnie zaskoczyło, muszę przyznać. A pomieszanie kwiatków, kolibrów, wibratorów, przaśnej erotyki i ciążowych brzuszków wprawiło mnie w lekką prostrację...
    A to znacie?

    http://www.youtube.com/watch?v=cGjTgmZcwR0

    Pozdrawiam
    red_adelka

    OdpowiedzUsuń