A w kwestii reedycji - to przecież ją mam. Wydanie drugie, niezbyt
poprawione. Kompletnie niepoprawne. Z pewnością nie tak gładkie, ani nie
taneczne i nie strzelające bąbelkami, jak teledysk Caro Emerald, za to w
czterech wymiarach. Szerokość wysokość głębokość i zapach. Oraz upływ czasu,
więc w pięciu. Repeta z podstawówki po trzydziestu latach. Powtórka przemnożona
przez dwa.
Przebąkiwałam o tym, że by było miło, żeby zacząć jeszcze raz? Otóż zaczynam od nowa, stereo, najczęściej wieczorami. Lekcje z polskiego (bo pierwiastki tudzież całkę zostawiam Ojcu Dziatek), kaligrafia, lekcje z angielskiego i szczyt absurdu – niemiecki i hiszpański. Nie znam żadnego z tych języków, ale lekcje odrabiam. Zyg, zyg. Wypisz, przepisz, połącz, przelicz jabłka, pociągnij szlaczki, zrymuj oraz podziel na sylaby.
Optymalne do retransmisji z życia są niedzielne wieczory, szczególnie po dziewiętnastej.
- Mamo! – odzywa się znienacka któreś z objętych obowiązkiem szkolnym. – A chyba było coś zadane …
To jak ten sen, w którym się pojawiasz nago przed komisją maturalną. Egzamin jest z fizyki, ustny i pociąg już wyjeżdża ze stacji A.
Tyle, że to nie sen.
Mam dziwny ucisk w okolicach mostka oraz suchość gardła. Już to-już to-już to–przerabiałam. Nielaty od niechcenia skrzypią piórami po kartkach. Wiercą się, każde gotowe się wymiksować zza biurka teraz i zaraz.
- Czy pani była na to gotowa?
- Skąd. Repeta podstawówki dopadła mnie znienacka.
Przebąkiwałam o tym, że by było miło, żeby zacząć jeszcze raz? Otóż zaczynam od nowa, stereo, najczęściej wieczorami. Lekcje z polskiego (bo pierwiastki tudzież całkę zostawiam Ojcu Dziatek), kaligrafia, lekcje z angielskiego i szczyt absurdu – niemiecki i hiszpański. Nie znam żadnego z tych języków, ale lekcje odrabiam. Zyg, zyg. Wypisz, przepisz, połącz, przelicz jabłka, pociągnij szlaczki, zrymuj oraz podziel na sylaby.
Optymalne do retransmisji z życia są niedzielne wieczory, szczególnie po dziewiętnastej.
- Mamo! – odzywa się znienacka któreś z objętych obowiązkiem szkolnym. – A chyba było coś zadane …
To jak ten sen, w którym się pojawiasz nago przed komisją maturalną. Egzamin jest z fizyki, ustny i pociąg już wyjeżdża ze stacji A.
Tyle, że to nie sen.
Mam dziwny ucisk w okolicach mostka oraz suchość gardła. Już to-już to-już to–przerabiałam. Nielaty od niechcenia skrzypią piórami po kartkach. Wiercą się, każde gotowe się wymiksować zza biurka teraz i zaraz.
- Czy pani była na to gotowa?
- Skąd. Repeta podstawówki dopadła mnie znienacka.
˚˚˚˚˚
Dolina Cybiny.
Eden w sercu cywilizacji.
cudne zdjecia oraz okolicznosci przyrody.
OdpowiedzUsuńja nie mam powtorki.
tutaj maja swietny system. dzieci maja folder/teczke, w ktorej jest przegrodka na zadanie domowe. jesli tam cos jest to jest, jak nie ma to nie ma. i juz. mozna oczywiscie zgubic te kartke...
jesli pani chce cos ekstra albo nietypowo, to wysyla e-mail.
generalnie oni ich tu wiecej ucza w szkole. mniej oczekuja od rodzicow.
ja mam z nim zrobic te kartke (ok. 10 minut) i czytac ok. 15 minut dziennie. ale on juz sam czyta calymi godzinami, wiec nie czytam :D
=> ingrid: a moi mają SAMI pamiętać. i owszem, świetnie pamiętają. najlepiej tuż przed wyruszeniem do wanny ;)
Usuńoch tak. wiem, wszelkiego rodzaju wieczorne obowiazki higieniczne doskonale odswiezaja pamiec :D
Usuńzimno cudnie nad Cybiną - a podpowiesz gdzie zaczyna się taka trasa spacerowa? ;-)
Usuńingrig zazdroszczę - jestem ciekawa kiedy u nas wpadną na ten system.
Autumn....jadąc ze Swarzędza w stronę Kobylnicy,przed mostem na Cybinie jest droga w prawo i w lewo.
UsuńW lewo pozbruk, prowadzi aż do ulicy Strzeleckiej w Swarzędzu.....trasa nad jeziorem, piękne widoki:)
A w prawo tzw. szrutowa prowadzi doliną Cybiny aż do Uzarzewa....piękna trasa tylko latem w słońcu niesamowity upał( brak drzew i cienia).
Ja - na razie tylko w mono, ale czas szybko płynie, zaraz będzie i stereo - mam czasem wrażenie, że teraz to w szkole chodzi o to, aby większość rzeczy dzieci zrobiły w domu, z rodzicami. I to jest tak ładnie opakowane w budowanie więzi i inne takie.
OdpowiedzUsuńRegularnie dostaję maile od pani wychowawczyni z informacją, że oto za tydzień będzie sprawdzian z tego i tego oraz tamtego, więc należy to z dzieckiem powtórzyć, utrwalić, poszerzyć.
Poszerzyć to ja powinnam swoje życiowe pasmo nadawania. Ale w szkole nie nauczyli mnie, jak to zrobić.
ale to nic w porównaniu z frankofonami
OdpowiedzUsuńczasem mają pamiętać
czasem mają zapisane w specjalnym zeszycie
czasem na kartce
czasem wysyłane jest mailem do rodziców.
Całkę? Teraz pochodne są dopiero na studiach...
OdpowiedzUsuńpoważnie? żartujesz, prawda?
UsuńSerio.
UsuńMoje są dorosłe. Młodsza mieszka z nami, studiuje inżynierię nanostruktur. Godzina 2.30 w nocy: "Mamo.... sprawdzisz mi raport do pracowni analizy danych?"
OdpowiedzUsuńJak to trzeba myśleć przy wyborze studiów dzieciom;), żeby podołać, podołać! Póki co wynoszę się na wyżyny olimpiady z polskiego. Inżynieria nanostruktur?! W życiu! Hehehe, pozdrawiam i gratuluję zdolnej.
Usuńprzedczytalam o PPD. to brzmi jak senny koszmar.
OdpowiedzUsuńszorowanie wanny o 2giej w nocy?!
„Zacznij myśleć o sobie. Zacznij sprzątać mieszkanie. Po prostu zacznij żyć"
ja zaczynam zyc, kiedy umawiam sie z przyjaciolka na lunch, idziemy na przedstawienie Cirque du Soleil albo mam spotkanie z moimi kobitkami z book club!
nie jestem PPD. i dobrze mi z tym. tralalalal :D
Yhh chyba tego się boję najbardziej,moja starsza córka pójdzie za 5 lat do szkoły i się zacznie... a mi do tej pory śnią się koszmary z lekcji matematyki w l.o.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Zimno za inspirację,oglądamy zdjęcia z Waszych wypraw i dodajemy kolejne miejsca które chcemy pokazać naszym dziewczynkom :)
I jeszcze jedno,zaczynałam Cię czytać przed dziećmi a teraz czytam jako mama,fajna sprawa :)
Pozdrawiam!
Yhh chyba tego się boję najbardziej,moja starsza córka pójdzie za 5 lat do szkoły i się zacznie... a mi do tej pory śnią się koszmary z lekcji matematyki w l.o.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Zimno za inspirację,oglądamy zdjęcia z Waszych wypraw i dodajemy kolejne miejsca które chcemy pokazać naszym dziewczynkom :)
I jeszcze jedno,zaczynałam Cię czytać przed dziećmi a teraz czytam jako mama,fajna sprawa :)
Pozdrawiam!
Właśnie czytam tę notkę, zimno ... jest 7:40, a moja Hania: "Mamo, mam dziś angielski? Bo zapomniałam pomalować ...." ... jak bonie dydy, nie powiedziałam na głos o czym czytam!
OdpowiedzUsuńO 7.15 machałam na pożegnanie najstarszemu, 5 dni na szkolnym wyjeździe. Pięć po ósmej kupowaliśmy zeszyt do geometrii, 2 klasa gimnazjum. Szkoda mi było dobrych ocen przesłaniać jedynką z uzbieranych nieprzygotowań. A powinnam to olać. Eh, życie. A teraz jazda do przedszkola. He, dopiero po dziewiątej piętnaście minut relaksu w drodze do pracy, z Marią tfu tfu Awarią.
OdpowiedzUsuńZimno, a czy Twoja mama pamiętała o Twoich lekcjach? No? Jak sięgam pamięcią (też mam teraz back to school na dwie ręce: I i IV klasa), to nikt ze mną nie siedział nad szlaczkami i rysunkami, a już na pewno nie nad językiem angielskim, który był wtedy generalnie obcy. Mam czasem poczucie, że to my przesadzamy, za bardzo pilnujemy, jakbyśmy nie wierzyły naszym zdolnym i mądrym dzieciom. A że zapominają? My nie zapominałyśmy? Coś jest nie tak z pamięcią operacyjną młodego pokolenia? To niech pokolenie znajdzie na to sposób.
OdpowiedzUsuńWiem, tak sobie teoretyzuję, bo przecież w tej repecie podstawówki tez chcę być wzorową uczennicą, a jakże.
W wieku, w którym są NC i Erna to moja mama pamiętała, owszem. Siedziała (lub była, ja też raczej jestem w pobliżu niż siedzę), pomagała, gdy tego potrzebowałam. Potem pamiętałam (lub zapominałam) sama, im dalej, tym więcej miałam odpowiedzialności, ale jak coś to pomagała mi (tata też) wyratować się z opresji:).
Usuńpiękna ta dolina..
OdpowiedzUsuńpiękna ta dolina:)
OdpowiedzUsuńMojemu dwunastolatkowi najczęściej przypomina się w niedzielę około 22, że na poniedziałek trzeba było lekturę typu "Ania z Zielonego Wzgórza".
OdpowiedzUsuńAlbo w przeddzień plastyki, o 22.30, że trzeba przynieść ćwierć metra kwadratowego zielonej szmatki, różowy brokat, butelkę 0,33l i 4 wydruki architektury romańskiej- tak na przykład :///
Kiedyś łudziłam się, że to mojej Młodej minie z wiekiem - te niedzielno-wieczorne niespodzianki w postaci nieodrobionego zadania lub informacji, co trzeba przynieść na drugi dzień..:) tymczasem moja już-nastolatka wczoraj przypomniała sobie o doświadczenie z chemii, które miała zrobić już jakiś czas temu.. i jakim cudem te gwoździe jej zardzewieją w ciągu dwóch dni?? pojęcia nie mam..
OdpowiedzUsuńps. Dolina Cybiny - jak widzę - bardzo urokliwym miejscem jest:)
czytam i czytam Ciebie i inne mamy i czytam i już rozumiem))) i cieszę się, że lekcji w poniedziałek nie prowadzę)))i sama siebie upewniam w działaniu pt pisanie listów do rodziców
OdpowiedzUsuńmoich alumnów, zamieszczanie prac klasowych, domowych w terminarzach i innych stosownych miejscach w e-dzienniku...tak, tak czasy się zmieniają na lepsze dla rodziców)))))
Witam :) a ja dostałam ostatnio maila od przewodniczącego rady rodzicielskiej, że jesli chcemy to za 15 euro urządzą nam spotkanie z byłym sędzią honorowym sądu dla nieletnich, który przeprowadzi nam pogadakę na temat 'Zadania domowe, Co należy o nich wiedzień i jak należy je robić' aby cutyję ' uniknąć tego, że szkoła stanie się powodem stresu i kłótni w rodzinie'. Zbaraniałam. Podpisano ; matka 6 latki, pierwsza klasa włoskiej podstawówki :)
OdpowiedzUsuńDolina Cybiny cudna, świetne miejsce na ucieczkę przed obowiązkiem szkolnym:) U mnie jeszcze bywają poranki, gdy dziecię sobie przypomina, że miało zabrać: gwoździa, suche (!) liście, zeszyt w linie, bibułę albo szmatki. Ratuje mnie wtedy pomoc sąsiedzka.
OdpowiedzUsuńWitam w moich okolicach ( Swarzędz):)....pięknie, prawda?
Usuńnigdy nie mogłam pojąc tego (zazwyczaj maminego, Tata zwykł być ponad) szumu, że się czegoś zapomniało i jak możesz, a od czego masz zeszyt. No bo co, niby nie zapominała sama, hę?
OdpowiedzUsuńOjej, to nasza dolina!
OdpowiedzUsuńhttp://blog.pikinini.pl/2012/zegnaj-malzusiu/
Też tu mieszkacie?
Pozdrawiam
właśnie zadzwonił mój student żeby zeskanować mu i wysłać meilem 100 stron skryptu bo on planuje uczyć się cała noc, lecz biedny nie ma z czego... Dzieli nas odległość 500 km więc raczej nie wpadnie do domu po notatki. A więc... Ahoj przygodo! to się nigdy nie skończy...
OdpowiedzUsuńkowalska