- Mamo, - mówi Nowy Człowiek głosem niepewnym i cichym i podaje mi
telefon, właśnie skończył rozmowę z ojcem - nie chciałbym się wtrącać do
twojego telefonu, ale mogłabyś sobie zainstalować takiego szczeniaczka, który
by ci biegał …
- Oddaj no ten telefon!
- A kiedy ja będę miał telefon dotykowy? – zagaduje znienacka Nowy Człowiek, po
czym długo dyskutujemy nad bezużytecznością jakiegokolwiek
telefonu w podręcznym ekwipunku dziewięciolatka, każde z nas chce przekonać to
drugie i żadne z nas nie kapituluje.
… cóż, ten blogasek już nigdy nie będzie taki, jak w 2002.
Ani jak w 2005. Ale teraz, w tej chwili to już w ogóle jest osobliwy moment.
Zwarta i gotowa odpowiadam raz po raz na życiowe pytania dotyczące książki.
- A ile lat mają pani dzieci? – pyta mnie przez telefon pewna redaktorka. Od
tego zaczyna rozmowę o publikacji. Jest więc merytorycznie i na temat fabuły.
Ktoś mi podsyła namiar na recenzję opartą o pomysł, że książka jest
naszpikowana mądrym słowem, a sama autorka w DDTV nie sprawiała wrażenia
przesadnie elokwentnej, co znacząco podważa autentyczność utworu. Warto by
dopytać, czy chodzi o to, że w warstwie obyczajowej, czy może w zakresie
korzystania z klawiatury.
Oczywiście nie dopytuję.
Lokalna gazeta nominowała mnie do tytułu „Kobiety Przedsiębiorczej 2012”.
Próbowałam się bronić (jaka ja? przedsiębiorcza?). Teraz myślę, że z w duecie z
Zorką nieźle sprofilowałyśmy ten ranking, okazuje się, że Poznań to nie tylko polityczki
i bizneswoman, ale i blogerki. Spójrz, pozostała Polsko, nie jesteśmy tu wcale skostniali
i nastawieni jedynie na materialny sukces ;)))))
- Mama, a ije masz kijometjów? – pyta Silny i wierzchem dłoni ociera kapkę spod
nosa. – Ije masz kijometjów wysokości?
No, teraz to tak na oko z ćwierć tysiąca.
Mam.
Chociaż oczywiście nie miałam na tyle wyobraźni, żeby antycypować obrót spraw
opisany u góry. Co powoduje, że się jednak lekko gubię na blogu. Bo furda
aktualne historie, muszę mieć w odwodzie na stałe kilka teorii, żeby się nimi
ekspresowo posiłkować nagabywana tu i ówdzie.
I grubą skórę.
Ale to jednak niesamowity moment.
Wygrywa ostatnie zdanie!
OdpowiedzUsuńPs. Ostatnio, przez tę jak-grom-z-jasnego-nieba nominację, przyglądam się słowu "przedsiębiorczość". Coraz bardziej mi się podoba. Nawet wiosną pachnie.
:*
=> zorka: poczekaj, poegzegezuję.
Usuńz zapachem chodzi Ci o to, że PRZEDsiębiorczość jak PRZEDwiośnie?
czy może przedsiębiORCZOŚĆ, w sensie wiosenna orka?
(i gdzieś mi się tłucze po głowie, że można było znaleźć jakiś inny przymiotnik, pasujący i do nas i do Grażyny Kulczyk)
"Ostatnie" - "ostatnio", aaa! Kajam się.
Usuń:D
=> zorka: no co Ty, nie robimy tu w literaturze :)))))))))))))
UsuńKażdy orze jak może. ;)))
UsuńEgzegeziąc, hihi (skoro nie robimy jednak w tej literaturze):
UsuńWiosna popyla aż miło, przed się bieży.
=> zorka: WOW!
Usuńdobre!
inteligentne :)))))
Czuję podstęp. ;)
Usuń:*
No no no, gratulacje dla obu Pań Przedsiębiorczych!
OdpowiedzUsuńAzaliż pod Poznaniem zima nie ustępuje ;)
=> Izabelka: jednakowoż z poematów zorki już coraz odważniej przeziera :)
UsuńNo i mam cię!
Usuńzimno, jak najwięcej TYCH momentów! :)
OdpowiedzUsuń=> Alcydło Kr.: każdy kij ma dwa końce, rzekłabym.
Usuńgratulejszyn :)) sie dzieje :)
OdpowiedzUsuńaczkolwiek swiacacy atlas plus swiecacy atlas z roza to naprawde nie jest najkorzystniejsze polaczenie.
faszion kuin
"Kobieta Przedsiębiorcza" - jak to by było po naszymu ? Wyszło mi że " Kobita nie do żdżarcia"
OdpowiedzUsuńI nawet, nawet nieźle by to na dyplomie wyglądało ;)
ech, wziąć raz w życiu udział w "kobicie nie do żdżarcia", ech ...
UsuńSię zaangażowałam na FB w akcję 52 książki i o Twojej wspominało już kilka osób :)
OdpowiedzUsuń=> Marigold: kurcze. serio?
Usuń:)
Nie wiem. Tyle mam do powiedzenia na temat obecnego zimno bloga. Tak zabawa slowem. Z zimno blogiem bylam od pierwszej notki, tej o snie, matematyce,Dawcy. Fabula rwala sie czasami, bo tez zostalam matka, i obowiazki praca sprawialy ze czasu po prostu brak. No na pewno gratuluje kunsztu zonglerki slowami, perfekcyjnej, ale teraz brakuje mi tresci, humoru. Takie to - wybacz zimno- lansiarskie. Twoje prawo. Ksiazke nabylam, e booka i jestem rozczarowana. To nie jest blog. Brakuje mi Dawcy, jakis Ludwik sie pojawil co w ogole nie pachnie mi charakterem ojca twoich dzieci. I mam prawo krytykowac, bo wlasciwie blog mnie bawil, pierwsza ciaza, przeprowadzka, kapanie na czerwono, hot dog na otrego zabraklo wolnej reki, ja to pamietam, znam. Ksiazka, jest pod publike, pozbawiona ostrych fragmentow... To nie jest ten blog.Nie ten klimat. Nie wiem. Takie to wszystko sobie. I przykro mi strasznie, ze nie mam innego zdania. Chcialabym. Naprawde chcialabym. Ale ksiazki zupelnie nie czuje. Do bloga zagladam wciaz czesto i glownie przez sentyment i slabosc do towjego talentu skladania slow, zamykania w forme. Ale nie ma juz tresci, nie jest to wolne. Wszysto jakies neutralne, bez zdania by sie wszystkim podobac? Nie wiem.Szkoda...
OdpowiedzUsuńPs. Nie obejrzalam zadnego wywiadu, brak tu polskiej tv, znam cie wylacznie wirtualnie. Tylko przez slowa. Ktore jakies puste ostatnio.choc nadal w zgrabnej formie:)
przyjmuję na klatę Twoje niezadowolenie.
Usuńobawiam się jednak - i biorę to ryzyko pod uwagę od kiedy się upubliczniłam pod imieniem i nazwiskiem - że nie sposób zadowolić wszystkich.
zgadzam się, że książka nie jest blogiem. to naprawdę ostatnie, czym miała być.
jedynym, co mnie naprawdę niepokoi w Twoim komentarzu jest Twoja dobra znajomość charakteru ojca moich dzieci.
czy jest coś, o czym powinnam wiedzieć?
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńEh, Zimno, jak ja lubię Cię czytać!
OdpowiedzUsuńw komplecie z komentarzem wyżej - hihi :)
UsuńJak miło, ze mi odpowiadasz- oczywiście w komplecie z tym komentarzem :)
Usuń