czwartek, 12 grudnia 2013

2.219 [O biegu z rozwianym szalem]


Na porysunku Magdy Danaj gustowna brunetka z krwistoczerwonymi ustami leciutko, niczym Pudzian w opcji „spacer drwala” unosi dwie siaty z ziemniakami, bułami i z marchwią, a rozwiany szal ledwo za nią nadgania.
- Wychodzimy z pracy, rzecze bruneta, idziemy zapierdalać do chaty.
(też mam taką torebkę na ukos zahaczoną o prawe ramię)
Bruneto, bruneto, toż to ja.



… a teraz migusiem przejrzałam zastrzeżenia prawnoautorskie Magdy Danaj i otóż – hurra! - w myśl licencji Creative Commons BY-NC-ND 2.5 PL mogę sobie tutaj bez ścisku w żołądku opublikować stosowną ikonkę, byle podpisaną, zatem bruneta w drodze z pracy do pracy, volià:




Pod koniec roku, rok w rok, kurczy mi się czas. Z niczym nie zdążam łamane przez „zaległości są moim alternatywnym mianem”. To drugie zresztą nie wyłącznie pod koniec roku. Stale. Tutaj też mam tyle do napisania, wyrabiam potężne tyły w notatkach, wątek nóżek w ciup jeszcze będzie wałkowany, dzisiaj muszę pół zdania o polemice wokół superwoman u sióstr feministek i spadam.

Czytałyście/czytaliście tekst „Super!” Agnieszki Graff w „Wysokich Obcasach” z siódmego grudnia?
Miałam wrażenie pewnego déjà lu, sympatyczne bardzo. Wręcz déjà écrit, „już napisane” na tym blogasku.



Neoliberalne pitolenie o sprawnym zarządzaniu własnym życiem, w tym – macierzyństwem, jako jednym z zadań do wykonania budzi we mnie zamiennie odruch współczucia i irytację. Skrajnie nie-neoliberalnie uważam, że bajanie o kontrolowaniu życia we wszelkich aspektach i obszarach nie dość, że samo w sobie jednak chorobliwe, jest też kłamstwem. Nie wierzę w żadną narrację z rodzaju „mnie się wszystko udaje: pracować z sukcesami w pełnym wymiarze i mieć przytulne, rodzinne gniazdko, to kwestia organizacji”. A gdzie koszty, drogie superpanie? Nie ma żadnych kosztów? Żadnych zarwanych nocy? Worów pod oczami? Awansów, które umknęły? Żadnych dzieci z zestawem problemów wychowawczych? Małżonka skaczącego na bok?
Jeżeli nie ma, no to gratuluję, kurcze blade. Chociaż oczywiście nie wierzę w taką bajkę.

A poza tym, o tym też już pisałam, pomnażanie PKB w górnych rejonach zawodowej hierarchii to nie jest jedyna kobieca opcja. Więcej, to jest w sumie opcja statystycznie dość rzadka. Zatem - jeżeli Kongres Kobiet promuje ją jako jedyną obowiązującą, to rzecz wypada dość marnie. Jestem całym sercem po stronie tego, o czym pisze Agnieszka Graff.

[źródło: Agnieszka Graff; „Super!”, http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,127763,15087232,Super_.html ]





Tymczasem – na felieton AG zareagowała Dorota Warakomska, spiritus movens, jak mniemam, projektu „Superwoman na rynku pracy”.

Mój odbiór recepty na sukces z warsztatów „Godzenie ról” już znacie, nie do końca – powiedzmy - podzielam zachwyt nad „wzmocnieniami” i nie mogę zbyt wiele powiedzieć na temat pozytywnych inspiracji. A kiedy czytam:

Te wszystkie kobiety, o których, czy w imieniu których swój tekst pisze Agnieszka Graff („...które nie są super, mają dzieci i też chciałyby się utrzymać na rynku pracy.”) zachęcam do zmiany sposobu myślenia o sobie samych, zachęcam też do większej współpracy z Kongresem i współtworzenia i realizowania jego priorytetów. Nie mówmy, nie piszmy „niech Kongres się czymś zajmie”, tylko zajmijmy się tym razem. 
 [źródło: Dorota Warakomska; "Superwoman" ma na celu wzmocnienie kobiet!; http://www.kongreskobiet.pl/pl-PL/news/show/superwoman_ma_na_celu_wzmocnienie_kobiet ]


… kiedy czytam „zmień sposób myślenia, babo”, to naprawdę mi słabo.

Bo jeżeli nie jestem superwoman to nie dlatego, że się za mało staram, i nie dlatego, że mi brak pozytywnych wzmocnień, i nie dlatego, że mam niedobory motywacji. Nie jestem superwoman i nie mam zamiaru udawać, że do niej aspiruję, bo – powiedzmy - taka karma.

Lecę z pracy w pracy do pracy w domu z siatami i z rozwianym szalem.
A receptą na to nie jest zatrudnienie opiekunki, pomocy domowej, szofera i kucharza.

Rzekłabym coś o recepcie w postaci umatczynnienia Polski, ale byłby to banał. 





20 komentarzy:

  1. Myślałam o Tobie, Zimno wczoraj gdy jak i Ty biegłam wiedząc że jeśli nie dobiegnę na czas to misterny plan dnia się posypie.
    Nie jestem super, nie będę bo mam wrażenie że się po prostu nie da.
    Ech, w mojej przychodni pediatra jest maksymalnie do 16 - jak zdążyć? jak próbować być super?

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem, że zmiana myślenia superurynkowionego świata matek na kobiecą narrację z psychologizującą opcją w kierunku dzieci nie wchodzi w grę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => monika mimo-za: wychodzi na to, że na razie nie wchodzi, kurczeblade.

      Usuń
  3. Wiecie co, mnie tam do ideału bardzo daleko, super nie jestem w niczym, ale trochę tą Warakomską rozumiem. Bo czy my musimy z tymi siatami? Że niby jak pomacamy te pomidory i zataszczymy na 3 piętro to będą zdrowsze. Ja kupuję spożywkę przez internet, w sieciówkach. Miły Pan przywiezie pod dom i wniesie na piętro. Dzięki temu przynajmniej ręce mam wolne, kiedy wracam z dzieciem, nie boli mnie kręgosłup i nie tracę czasu w sklepie (wierzcie mi, przez internet jakoś szybciej to idzie i listy się bardziej trzymam). W dupie mam gadanie, że z warzywniaka pod domem zdrowsze, bo właściciel i tak robi zakupy w hurtowniach. To jest w moim wydaniu ta zmiana myślenia, o którą apeluje Warakomska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ja się zgadzam. Z tym, zastrzeżeniem, że zakupy przez net bywają jednak w ostatecznych rozrachunku droższe, niż przykładowo zakupy w Lidlu (wiem, bo uprawiam obie formy zakupów). Toteż nie każda rodzina może sobie na nie pozwolić, niestety. I to chyba o to w tym wszystkim chodzi, żeby nie zakładać z góry, że jak komuś ciężko, to "sam se winien", tylko uznać jednak istnienie czegoś takiego, jak okoliczności towarzyszące. Których nierzadko nie da się przeskoczyć na myślowym wierzchowcu li tyko.

      Usuń
    2. => Joanna hytrek-hryciuk: byłam na szkoleniu Warakomskiej, więc dokładnie wiem, o co chodzi. naprawdę nie o zakupy przez internet. raczej dokładnie o to, o czym napisała => synafia, o to, że jeżeli Ci ciężko, to sama sobie nagrabiłaś, bo trzeba było outsourcingować.

      Usuń
  4. To nie jest banał :) Zwłaszcza, gdy pójdzie w parze z uojcowieniem.

    OdpowiedzUsuń
  5. To nie jest banał! Zwłaszcza, gdy pójdzie w parze z uojcowieniem Polski :)
    http://oi41.tinypic.com/24dk7sh.jpg

    OdpowiedzUsuń
  6. W małych miastach nie da się zrobić zakupów przez internet! Czyli jednak trzeba się przejść, a czasem w auto wsiąść, bo w mieścinie nie ma sklepu!

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie jest chyba tak, ze świat dzieli się na superwomen i resztę.
    Superwomen zasadniczo w ogóle nie ma - to tylko konstrukt, w dodatku szkodliwy, bo obniżający samoocenę kobiet. Wszystkich kobiet - jak sądzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź Doroty Warakomskiej pokazuje li tylko jak niektórzy są kompletnie oderwani o rzeczywistości,. Rozwala to mnie kompletnie.
      Cieszę się że jesteś

      Usuń
    2. kazda może być superwomen w swoich własnych oczach - zależy, jak wysoko stawiasz sobie poprzeczkę. jesli stosownie do swoich mozliwosci - szafa gra. i tyle.

      Usuń
    3. => rybenka: :)

      => Foksal: obawiam się, że nie do końca ogarnęłaś, o czym napisałam.

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Sam fakt, że superwomen nie ma, zasadniczo jest dosyć nieszkodliwy. Gorzej, gdy tworzy się i upowszechnia taki model jako społecznie pożądany.

      Usuń
  9. a ja mysle, ze nic nie stoi na przeszkodzie zeby zimno czy kobiety myslace jak zimno angazoway sie w kongres kobiet- ale wlasnie nie zmieniajac swojego sposobu myslenia tylko wprowadzajac inny punkt widzenia, nie tylko do akademickich dyskusji ale rowniez do praktycznych rozwiazan; poza tym, ze Twoje teksty zimno sa elokwentne to ja wlasciwie nie mam pojecia jakie poza krytyka masz konstruktywne propozycje? zatrudnic opiekunke- zle, bo to wykorzystywanie innej kobiety, siedziec w domu i tylko wychowywac- zle, bo kobieta chcialaby sie tez realizowac zawodowo, pracowac w biznesie- zle, bo biorac udzial w wyscigu szczurow mozna skrzywdzic rodzine, miec malo dzieci- zle, bo swiat to nie zarzadzanie korpo i w kwestii posiadania dzieci nie nalezy sie kierowac materialnymi uwarunkowaniami; miec duzo- fajnie ale tez zle, bo nie sposob wszystkiego ogarnac i zapier..sie na dwa etaty, korzystac z pomocy babci- zle, bo babcia to kobieta, ktora nadal jest aktywna zawodowo i nie mozna jej upupiac rola babci etc, etc; moze sporobuj raz podejsc do tematu konstruktywnie? aga

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie, że znowu tutaj się coś dzieje :-) Uwielbiam czytać takie teksty - powiew świeżego powietrza. Mam nadzieję Zimno, że się nie obrazisz, ale jesteś dla mnie klasycznym przykładem superwoman - mówię to bez uszczypliwości. Tym cenniejsze są takie teksty.
    Pozdrawiam
    rondo

    OdpowiedzUsuń