Ojciec dzieciom się wyciągnął na kanapie i
włączył telewizor.
Przedtem oczywiście zmył naczynia i
uprzątnął łazienkowy Armagedon.
[Mam wrażenie, że żeby
się zmieścić w pewnym postnowoczesnym trendzie wypada podkreślić, że się dzieli
stół i łoże z partnerem, który nie jest wyłącznie domowym manekinem. A zatem
niniejszym – faszyn from zimno.blog – ja również to czynię. Zresztą, zbieram
materiały do notki o dzieleniu się domową robotą „po równo” vs. „sprawiedliwie”.]
… tymczasem umęczony bohater anegdoty
uruchomił publicystkę polityczną (malowałam pazury w panterkę, nakładałam maseczkę
na łydki, tapirowałam grzywkę).
W studiu telewizyjnym redaktor płci
męskiej przepytywał dwie bystre kobiety na okoliczność rekonstrukcji rządu i
dekonstrukcji Adama H. z PiS. Dyskusja była dość żywa, sensowna, a kiedy kamera
obejmowała obecnych szerokim kadrem, oczom telewidzów ukazywał się dziennikarz w standardowej
pozie i cztery nogi dwóch komentatorek upozowane na Stanisławę Ryster, cztery idealnie
skrzyżowane kończyny, równolegle i w lekkim nachyleniu, nogi z kątomierza. Od
pasa w górę merytoryka, elokwencja i wiedza, od pasa w dół pensja dla panien u
sióstr sakramentek. W szerokim kadrze traciłam koncentrację na ścieżce
dźwiękowej, od wpatrywania się w perfekcyjne damskie pęciny cierpła mi szyja.
Była taka akcja, chyba zresztą nadal jest „Men Taking Up Too Much Space On The Subway”, swego czasu burzliwie komentowana w „Codzienniku Feministycznym” („Wasze jądra nie są aż tak wielkie” kontra „Feministki, nie
bójcie się wietrzyć swoich jąder razem z mężczyznami”, rzecz się działa na wyśrubowanym
poziomie polemiki). Tak czy inaczej męski rozkrok jest codzienną przeciętnością,
podobnie jak damska stanisławaryster, sama ją sporadycznie uprawiam, nie jestem
bez winy.
Składam raz po raz nózie pod kątem i w
cierpnący węzeł, a i tak mnie uderzył obraz dwóch kompetentnych komentatorek politycznych
w pensjonarskich pozach.
Co je do tego popchnęło? Jaki to obyczaj?
Nawyk? Jaka to konwencja?
Jaki ceremoniał narzuca kompetentnym
kobietom układanie nóżek na grzeczną dziewczynkę? Między rozwaleniem nóg w 180o
rozkroku a stanisławąryster jest pokaźna – nomen omen - przestrzeń.
Wpatrując się w idealne pęciny publicystek
zrobiłam ekspresowy rachunek sumienia.
Nigdy nie strofuję Erny „ładnie siedź!”. Żadnego
„nóżki razem!”, won z nóżkami razem, won z kolankami do siebie i to nie jest
postulat rozwiązłości, zepsucia i rozwydrzenia, to jest raczej postulat
wygodnego poczucia się w przestrzeni.
No i wyzwolenia się z imperatywu permanentnego
uwodzenia. Czarowania ulotnym wdziękiem efemerycznej stanisławyryster (która swoją drogą ani na jotę efemeryczna nie była).
---------------------------------------------------------
Od pewnego czasu jestem wyznawczynią Ingi
Iwasiów, od kiedy – precyzyjnie – się jej pozbyto z nagrody Gryfii, czytam co
popadnie, a co wyszło z jej klawiatury, zaznaczam fragmenty w książkach, „Blogotony”
mam oklejone gąszczem pasków samoprzylepnych, ale na to, o czym wyżej jest
cytat z „Magazynu Świątecznego”:
[źródło: „Sukienka dla feministki”, wywiad Doroty Wodeckiej z Ingą Iwasiów, Magazyn Świąteczny, 2-3
listopada 2013]
„Może
kiedyś sukieneczka i dekolt nie będą miały wpływu na postrzeganie i ustawianie
nas w przestrzeni publicznej”.
Liczę na to.
I że się same wyzwolimy.
A póki co czytam „Politykę”.
W artykule „Pani dyrektor kraju” Łukasz
Lipiński i Ignacy Niemczycki analizują awans Elżbiety Bieńkowskiej na
wicepremierkę i ministrę transportu.
„Młoda, atrakcyjna, bezpośrednia minister, która jednocześnie ma opinię bardzo
sprawnej urzędniczki, może dodać trochę
seksapilu coraz chłodniej odbieranemu gabinetowi Donalda Tuska.”
[źródło: „Polityka” Nr 48
(2935), 27.11-3.12.2013]
Seksowny poprzedni minister transportu
miał porównywalnie mniej seksapilu?
Seksapil poprzedniego ministra, ponoć
oszałamiający, nie dał rady ocieplić tego i owego?
Idiotyczne teksty w stylu wyżej cytowanego
mnie smucą i oburzają jednocześnie i dziwi mnie niepomiernie, że to przechodzi
przez redakcję i korektę poważnego tygodnika.
Niczego innego sobie nie życzę, jak tego, jak piszesz, "wyzwolenia się z imperatywu permanentnego uwodzenia".
OdpowiedzUsuńKraj tymczasem kląska i cmoka. Kraj wchodzi do stawu i zrywa pięknej pani kwitnące nenufary, bo pani ma taki wdzięczny, wzruszający program i wykształcenie na wysokim obcasie i prezencję perfektum. I kolanka razem.
Łydka, śliczna linia szyi.
Opinia publiczna w ramach kaprysu wykonuje sobie osobą ministry welurową, miłą w dotyku rewolucję, z próbną koronką form żeńskoosobowych, i owija ją sobie miękko wokół szyi.
Może jeśli będzie widać trochę więcej kobiet, a jak obie pamiętamy z prezentacji Piotra Pacewicza, kobiety w mediach najczęściej, choć i tak rzadziej niż mężczyźni, występują w roli anonimowego świadka wydarzeń, więc jeśli w przestrzeni publicznej będzie trochę więcej kobiet - ekspertek, to przestaną występować w roli egzotycznej ozdoby dyskursu i stalowej magnolii do kożucha. Tłum sukienek, powiedzmy. Pospolite ruszenie.
Trzeba tylko skierować kamerę w ich stronę. Trochę ruszyć wysięgnikiem.
https://www.premier.gov.pl/blog/agnieszka-kozlowska-rajewicz/licza-sie-kompetencje-a-nie-plec.html
Więc jak i kiedy?
=> katachreza: kiedy? naiwnie wierzę, że idzie zmiana, przecież wiesz.
Usuńi nie znoszę tych metaforycznych nenufarów i "całuję rączki" i "nasze kochane panie łagodzą obyczaje"
A ja nie wyobrażam sobie przestrzeni publicznej, wypełnionej rozkraczonymi kobietami. Jakoś chcę odwizualizować rozkoszną perspektywę, wyzierającą spod spódnic/sukienek/tunik. Mężczyźni nie noszą spódnic, a anatomia wręcz nakazuje rozkrok, więc czego się czepiać? Wyłącznie seksistowskich uwag w poważnym tygodniku. Swoją drogą, dziwne, że nikt nie wspomniał, że nowa ministra jest posiadaczką tatuaży i co z tego wynika...;)
OdpowiedzUsuń=> bluuu: czego się czepiać?
Usuńtego, że mężczyźni są wychowywani do dobrego czucia się w przestrzeni, a kobiety do nóżek razem. do ograniczania się, do dobrego wyglądu, bo nóżki pod kątem wydają się dłuższe, prawdaż.
serio uważasz, że nie ma się czego czepiać?
to nie wiem, NATURALNE, że niewygodne splatanie nóżek staje się naszą naturą?
splatanie nóżek tak samo naturalne jak noszenie wysokich obcasów ...
UsuńRozkraczona sukienka vs rozkraczone spodnie. Jestem kobietą i (pewnie dlatego) wolę, żeby sukienki się jednak nie rozkraczały. Estetyka tego, co pomiędzy, mnie kole. A mam nieodparte wrażenie, że to głównie stąd się wzięły "nóżki razem".
UsuńA że zupełnie nie rozumiem dążenia do ujednolicenia wizerunków, zachowań, swobody kobiet i mężczyzn to już inna bajka. (Tak, zaraz krzykniecie zgodnym chórem, że przecież wcale nie o jednoulicenie... ale tak to właśnie wygląda, kiedy się czyta na dłuższą metę - a się czyta i powoli się odechciewa, niestety, bo natężenie tego zjawiska zaczyna działać na nerwy). Kontynuując myśl, będzie on i on, albo ona i ona, tylko jedno będzie mówić "-am" a drugie "-em". I powód rozkroku będzie inny. Sorry, nie kupuję.
M.
i seksowna oraz ładna ministra Mucha tez nie dała rady....
OdpowiedzUsuńnie chodzi o wulgarny rozkrok ale o swobodę w zagarnianiu przestrzeni- to jest moja przestrzeń, moje terytorium nad którym panuję ...
nie chodzi o załatwianie spraw poprzez wdzięk i urok osobisty, czar i ciągłe wdzięczenie się, co skutkuje seksistowskim jednak postrzeganiem interlokutorek i spełnianiem oczekiwań...tylko o postrzeganie siebie ze swobodą i poza konwencją!! narzuconą jednak!
=> teatralna: O!
Usuńwłaśnie!
Ja też dziś raczej w męskim rozkroku niż w stanisławieryster ;-) Ale dziś wyjątkowo-bo nie w pracy,a w domu. Na co dzień jednak stanisława... Nie wyobrażam sobie wietrzenia kroku w połączeniu z 10-centymetrowymi obcasami...
OdpowiedzUsuńChoć z drugiej strony - spędzam ten dzień z 9-miesięcznym Synem, więc z tym "siedzeniem" to bym nie przesadzała ;-)
=> countrygirl: sama noszę szpile, przyznaję, ale mam wrażenie, że one z czasem przeminą, znikną jako niepotrzebny gadżet. tak jak zniknął gorset, kapelusz i rękawiczki na każde wyjście na zewnątrz, w ogóle - jak na przykład zasłanianie włosów przez mężatkę.
Usuńnie wróżę szpilom długiej kariery ;)
Hm, to może nóżki też przeminą, znikną?
UsuńAlternatywnie można wziąć też sprawy w swoje ręce - i ze szpilek zrezygnować.
Nie do końca utożsamiałabym zwyczaj /nie/afiszowania krocza poprzez sposób ustawiania nóg w pozycji siedzącej z dyskryminacją kobiet lub uleganiem wyznaczonym przez nią stereotypom. Dla mnie jest to wciąż kwestia estetyczna bez względu na płeć - coś jak zajmowanie miejsca w teatrze/kinie, kiedy to przechodzi się w rzędach przodem do siedzących już osób, a nie podtyka się im pod nos pośladki. No ale tak mnie wytrenowano w domu, zwracając uwagę na nieeleganckość - ale właśnie w przeważająco męskim wykonaniu - takich siadów rozkrocznych.
OdpowiedzUsuńCo do wdzięcznego ustawienia nóg polecam przykład pani Elżbiety Jaworowskiej. Nie pamiętam nóg pani Ryster.
sama wskazujesz na aspekt wychowania. tak zostałyśmy wychowane, że nóżki mają być "ładnie".
Usuństo pięćdziesiąt lat temu panienkom wmawiano, że spod kiecy nie powinno wystawać nic ponad czubek buta.
a rączki w małdrzyk.
dalej w przeszłość - fizjologia wydalania nie była obciachem. vide: kominki w pałacach XVI-wiecznych władców.
estetyka jest kwestią umowy.
pozycja płci w społeczeństwie też jest kwestią umowy.
a nóżki niefizjologicznie skrzyżowane są przejawem ulegania stereotypowi, że kobieta ma wyglądać wdzięcznie i ładnie.
ma wyglądać, to wystarczy.
Nie chodziło mi o to, że w moim wychowaniu estetyka obowiązywała tylko kobiety. Większość uwag, które słyszałam odnosiło się do nieelegancji w wykonaniu mężczyzn, co oznacza, że wymóg ten dotyczył wszystkich. Spójrz proszę na fotografie sprzed 100 lat - tam panowie nie siedzą rozkraczeni.
UsuńNie ma to wiele wspólnego z zachowaniami fizjologicznymi (tu akurat mój dziadek zupełnie nie mieścił się w tym stereotypie, ponieważ pływał w gronie rodzinnym i urządzał konkursy na puszczanie baków z córką). Ma jednak coś do standardu zachowań w przestrzeni publicznej i w różnych okolicznościach prywatnych.
Każdy ma wybór tego jak chce wyglądać (lub w ogóle myśleć o tym), a także postępować zgodnie ze swoim poczuciem estetyki. Jeśli ustawienie nóg się w tym mieści, to nie musi się być wynikiem lub przekładać się na role społeczne. Do pewnego wieku sterują tym rodzice i tyle.
Inna sprawą jest to, że chłopcom/mężczyznom na więcej się pozwala i tu widziałabym różnicę.
A czy kobieta ma wyglądać? Ma zdawać sobie sprawę z konsekwencji.
Kobiecy rozkrok jako droga do "wyzwolenia". Brawo. A golenie nóg? Czy coś tu było o (nie)goleniu nóg? To efekt narzuconej kobietom przez ogół stereotypowej roli społecznej i imperatywu permanentnego uwodzenia. Czas już z tym skończyć. Podobnie jak z malowaniem paznokci. Mężczyźni czują się swobodnie w przestrzeni społecznej bez golenia nóg i malowania paznokci. Czas skończyć z tą nierównością.
OdpowiedzUsuńdokładnie tak.
Usuńpopieram niegolenie nie tylko nóg, ale i pach - takze latem, a może przede wszystkim (bo zimą i tak nic nie widać).
Usuń:)))
Ja nie rozumiem. Przykro mi, ale nie rozumiem. Rozkraczać się czy nie rozkraczać się? A jak nie lubię i nogi splatam w węzeł (zdarza się, że i dwukrotnie, tylko nie wiem czy przez to dwukrotnie podnosi się poziom mojego seksapilu, raczej niekoniecznie), bo tak mam genetycznie? I czemu mam nie nosić sukienek, jeśli lubię? Akurat zacytowana przez Ciebie wypowiedź Iwasiów bardzo mnie rozdrażniła, czemu dałam wyraz u siebie, nie napotykając zresztą większego sprzeciwu w gronie komentujących.
OdpowiedzUsuńBo nie myślisz, że to czy w sukience, czy nie w sukience, w rozkroku czy nie, to nie ma znaczenia? Ja w każdym razie stawiam na co innego.
Zgadzam się natomiast w pełni z oceną fatalnego tekstu z "Polityki". Tam jest zresztą ostatnio coraz więcej fatalnych tekstów, nad czym - jako czytelniczka z dwudziestoletnim stażem - boleję.
A gdzie jest o tym, by nie nosic sukienek? Albo o niemalowaniu paznokci? Albo o niegoleniu nog?
UsuńPonizszy fragment nie wystarcza?
'Między rozwaleniem nóg w 180o rozkroku a stanisławąryster jest pokaźna – nomen omen - przestrzeń.'
Tudziez:
'Jesli nie chcemy byc infantylizowane, musimy szukac swego miejsca poza szafa.'
Naprawde do wszystkiego trzeba w dzisiejszych czasach przypisow, wyjasnien i osobnego rozdzialu, w ktorym autor sie tlumaczy 'co chcial powiedziec'? I smutno, i straszno.
A swoja droga, zyczylabym sobie moc czasem usiasc w autobusie bez koniecznosci pytania: czy bylby pan laskaw przesunac swe nogi, czy tez cierpi pan na jakas wyjatkowo bolesna chorobe weneryczna?
ho, ho, ho, co za temat! przyszłam, by oderwać się nieco od rzeczywistości i nie wychodzę zawiedziona. zatem zapraszam do żłobka - tam legginsy i granatowa koszulka polo (obowiązkowa), a układ nóg w stylu dowolnym - i to na co dzień :) czysty raj.
OdpowiedzUsuńa hasanie z gołymi nogami jesienią i zimą, bo tak jest ładnie i ponoć elegancko? Mega modnie, totalnie obowiązkowo, że posłużę się tym okropnym językiem, obecnym w mediach. Kolejny wymóg, ostatnio w mroźny dzień widziałam kilka ofiar tego wymogu, od samego patrzenia marzłam.
OdpowiedzUsuńna jednych ustach Ela jest głównie seksem, a na innych koniecznie musi być "ministrą" i "wicepremierką" - tak silna jest potrzeba zaakcentowania, że Ela jest kobietą, dzięki czemu obie strony zgodnie, wspólnie oraz konsekwentnie infantylizują płeć żeńską :)
OdpowiedzUsuńgdyby Ela mogła być po prostu sprawnym ministrem można by tym ewentualnie zapchać usta pierwsze
niestety ust drugich nie można traktować poważnie i stoimy w miejscu
kontekst mojego komentarza jest oczywiście szerszy niż "przypadek Eli"
pozdrawiam "zawodówki" wszelkiej maści, miłego dnia
joasia