wtorek, 1 stycznia 2013

2.149

Obudziłam się latem. W ciepłych skarpetach i – cóż za szyk – w sandałach.
Klapek, skonstatowałam to z niejaką odrazą, lekkomyślnie użyłam w modelu ortopedycznym, z rzemyków z brązowej skóry przeciągniętych przez metalowe sprzączki, na grubej podeszwie, obrzeżami przepikowanej.
- Kurczę, - pomyślałam spanikowana – oblazł mi lakier!
Całkiem mi się złuszczyła emalia na paznokciach u stóp. Zgroza. Mayday! Mayday!
Jak się w tym stanie rzeczy uwolnić od skarpet.
Temperatura rosła. Epicentrum wakacji. Skarpety gryzły, sandały uwierały. Ktoś rzucił niecierpliwe:
- Na co czekasz? Lecimy do lasu!
Ścieżka wiodła zakosami przez kamienny dziedziniec, dobrze ocieniony w te niemożliwe upały i się z chrupotem uginała się pod moimi trzewikami. Pod moimi zapoconymi stopami w czarnych, wełnianych skarpetach. I wciąż mi złowieszczo dudniło w głowie:
- Obrzydliwy lakier!
Lakier!
Lakier!
Bo któż by dbał w grudniu o takie drobiazgi …
Pot, szorstka wełna i strupy czerwonej farby.


- Obudziłaś mnie w czasie snu! – rzekł jakiś czas później Nowy Człowiek z pretensją typową dla stanu złowieszczej ekstrapolacji nastolatka. – Mamo!


Z ulgą się obudziłam w czasie snu w dwa tysiące trzynastym. Bez skarpet i bez sandałów, za to w złuszczonej emalii. Nowy świeży rok. Skoro ta cezura jest umowna, to dlaczego tak działa na wyobraźnię.

- A pjezenty bendą? – zapytał Silny, który rzężący i zasmarkany zaparkował w posylwestrową noc pod rodzicielską kołdrą. Teraz opierał lepką łapkę na mojej nieprzytomnej twarzy a drugą ręką ściskał poduszkę i jakąś zabawkę.
- Ee. – wyjęczałam, obrzeżami świadomości się uwalniając od potu i wełnianych skarpet. – Nie będzie prezentów.
Silny się skrzywił.
- Aje może jakieś bendą? – jęknął z nadzieją.
- No wiesz … raczej …
nie
(co się wydaje gorsze od niemożności zdjęcia w upał skarpet).
Szczególnie przez sen.

Zanurkowałam w piernaty.





Przykładem nielatów (za to sumptem własnym) rozbisurmaniona przez święta z ociąganiem wracam w realia.




A Wy?
Jak?



20 komentarzy:

  1. Bardzo niechetnie, bo realia sa z mgly, deszczu, zimna, wilgoci, grzyba i budzika o piatej rano.
    Fuj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => Kaczko! ależ! spać! nawet, jeżeli u Ciebie jest inny czas!

      Usuń
  2. Kurcze, a na moją nie działa. Wyobraźnię. Ta cezura. Chyba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Opornie i niechętnie - mówiłam ja, Klara :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => Klara: opornie, ale z uśmiechem na klawiaturze :)

      Usuń
    2. :) Fakt, rzeczywiście! To ta choroba, no, optymizm, tak się objawia ponoć :) Klara

      Usuń
  4. A sylwestra spędziłam w łazience. Z dygocącym psem, skulonym kotem, i mężem donoszącym mi wino. Różowe.

    OdpowiedzUsuń
  5. u nas realia od poniedzialku.
    jutro jedziemy nad Pacyfik. spotkania z przyjaciolmi. plaza. Legoland. Balboa Park. kolejne spotkanie ze sw. Mikolajem. prezenty...

    OdpowiedzUsuń
  6. Sylwester z mężem spiacym na kanapie... Bez wina czy nawet gorącej herbaty, postanowiłam dotrwac do północy i go obudzić w TEN moment. Niepotrzebnie...

    OdpowiedzUsuń
  7. A co to znaczy: "Klapek lekkomyślnie użyłam w modelu ortopedycznym"?
    Bo nawet w znaczeniu onirycznym nie ma sensu za grosz.

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja jeszcze mam luuuzik!
    I piernaty i ciepłą herbatkę z cytrynkom w tychże:)))

    Jestem na elcztery znaczy zla, już w formie zdecydowanie rekonwalescencyjnej, same poczucie całkiem całkiem - cud miód malina!
    Przepraszam, jeśli kogoś zdenerwowałam:P

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja wierzę, że prezenty jednak będą:)
    od losu - przeznaczenia - opatrzności - dobrych ludzi..:)
    oraz ubawił mnie Twój sen:)
    ciekawe, co by na to powiedział Freud?
    ograniczenia, które na dobra sparawę sami sobie narzucamy...?:)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja właśnie straciłam pracę:(
    Ciężko widzę ten nowy rok!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dosiego roku! Zdrowia i miłego wylegiwania się :)

    OdpowiedzUsuń
  12. "Obrzydliwy lakier!
    Lakier!
    Lakier!
    Bo któż by dbał w grudniu o takie drobiazgi …
    ... strupy czerwonej farby."
    Dlatego zimą z przyjemnością dbam o takie drobiazgi... nie malując. Ech, blady, lekko różowy, a co najwazniejsze -naturalny odcień paznokci u nóg- miła odmiana (zamiast wspomanianych strupów). Swoja drogą: Fuj Zimno, zapuściłaś się.

    OdpowiedzUsuń
  13. Realia objawiły mi się wczoraj na A2, gdy pewna panienka zdecydowała, że sprawdzi czy skoczy/spadnie/zrzuci się na jakiś przejeżdający pod nią samochód...nas odpuściła:-) a dziś nieśpiesznie tylko odwiozłam dzieci, po czym zaczął się nam remont....praca od jutra, ale tylko dwa dni, więc powolutku wkroczę w radosne tryby składu praca-dom-zakupy-pranie-sprzątanie...itepe-itede...

    OdpowiedzUsuń
  14. Oglądając z balkonu, jak grupka pijanych imprezowiczów usiłuje nie trafić w siebie nawzajem petardami... obyło się bez ofiar.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo niechętnie, ale powoli też...
    No cóż, nie ma wyjścia.

    Wszystkiego dobrego w nowym roku! :)

    OdpowiedzUsuń