Erna stała urzeczona, obwiedziona w ramę dużego okna, nieruchoma w iskrzącej
się inscenizacji, znad jej głowy eksplodowały pióropusze noworocznych flar,
wszystkie na cześć Erny i – mimochodem - roku dwa zero trzynaście.
Erna w ogóle nie była ekologiczna o północy 31 grudnia, ani rzeczniczką praw
zwierząt i w najmniejszym stopniu nie ulegała biodegradacji, Erna była małą, zachwyconą
panną, oczarowaną pirotechnicznym spektaklem.
- Petajdki! – skandował Silny – Petajdki!- Mamo, - rzekła wreszcie, kiedy widowisko przycichało (mamy z dużego okna rozległy widok na sąsiednie osiedle pełne piromanów). – Ale jedno ci powiem – tu uniosła palec. – Ta niezasypialność ma swoje dobre strony.
Tak.
Bo Erna nie zasypia.
Utraciła – i nikt już nie pamięta, kiedy dokładnie – adekwatne oprogramowanie.
Każdy wieczór jest osobną batalią: o to, żeby zamknięcie oczu zadziałało, żeby działało liczenie baranów, przeglądanie książek, miętoszenie pluszaków, nieruchome przyczajanie się pod kołdrą, cokolwiek. Żeby udało się zasnąć.
Niezasypialność przydaje się raz w roku, furda z takimi atrybutami.
… co mi nasuwa asocjację z dzisiejszym Sztucznym Fiołkiem (a zwykle jestem ich fanką).
Nieznacznie wygięty różowy bałwan(ek) z grzebieniem w odcinku piersiowym, zamiast – bo ja wiem – rzędu butonów z węgielków, czy z czego tam, albo – powiedzmy – zamiast miotły z konara, więc bałwanek o niezidentyfikowanych cechach męsko-damskich wyznaje, że podłożem jego nerwozy, w opinii jego psychoanalityka jest jego matka.
(a ten kotek wśród róż z opakowania pralin to taka raczej fidrygałka)
Kurczę, w ogóle nie mam poczucia humoru na temat tego, czemu może być winna matka.
Bo że odmarzniętym uszom i smarkom to fundament.
Jest również winna zahamowaniom. Psychicznym dewiacjom (bo nie karmiła piersią, albo karmiła zbyt zachłannie). Jest także winna borderline. Oraz innym zaburzeniom w relacjach.
Ją obciąża nieumiejętność gry na gitarze (bo nie posyłała) albo tenisowe wywichnięcia barku (ponieważ forsowała). Właściwie – cokolwiek się stanie z dzieckiem i kiedykolwiek, winę za to ponosi matka. Ta wina się nie przedawnia. Nie ulegnie zatarciu. W ogóle, ma wieczystą gwarancję.
Dobra, ponosi mnie.
Banalny fiołek mi tu zagrał na nadwrażliwej strunie.
Jestem winna szerokiemu asortymentowi powikłań u moich nielatów, bez dwóch zdań.
… o czym głęboko przemyśliwałam, skanując pejzaż przez szybę wagonu PKP (PKP życzy państwu szczęśliwego nowego roku 2012 i przeprasza za niewielkie opóźnienie spowodowane defe … ka … defektem sieci trakcyjnej. Albo inną deformacją drogi żelaznej.).
Jaki porządny pejzaż za oknami.
A na stoliku pod nim kartonowy kubek z kawiarnianej sieciówki. Careful – głosi napis na opakowaniu. The beverage you’re about to enjoy is extremely hot. W ogólnej, całodziennej ciemności takie przesłania mnie nastrajają łzawo. Ten petit, ta poetyka, ta rozkoszna ignorancja braku tłumaczenia na języki lokalne.
Żeby się komponować z pejzażem, z wygórowanymi cenami przeciętnej dworcowej kawy, w ogóle, z aktualnym zaokiennym światem trzeba ogarniać tę poetykę.
Jak nie – to wypad.
Pa.
Korporacje mają rację.
… co musi mi się natychmiast skojarzyć z pewną multidyscyplinarną korpo, z którą pozostaję w całkiem intymnej relacji via trzysta osiemdziesiąt dwie strony, które pracowicie zapełniłam literami.
Czas pokaże, co dalej z książką. Póki co jest premierą tygodnia i łypie do mnie granatowym wózkiem rosemary z pudelka, z gazety.pl i z internetowego rejestru przedsiębiorców, zewsząd, ma swoje ćwierć sekundy w wieczności interneta, profituję obficie, że korporacja szerokim gestem reklamuje wyprzedaże (a bonusowo pozyskałam szacunek Nowego Człowieka, kiedy okładka mu mignęła na portalu, z którego odpala gry. No, mamo - rzekł z uznaniem.)
… co archiwizowałam na peryferiach świadomości, przerzucając strony dzisiejszego Dużego Formatu. Fantastyczny artykuł o luksusie na pierwszych stronach, lubię kawałek o pani, która do nowego domu nabyła sofy „bardzo wygodne, ale proste” za sto dwadzieścia tysięcy sztuka, ma mój szacun. Czytam, przerzucam kartkę, trafiam na „drzwiczki do innego świata” i że „luksusem jest to, co mam”, a tam – o cholera, ktoś mi podwędził wózek rosemary! – zawyło moje wyczulone na prawa autorskie ego. Skandal!
Ekh. Nie podwędził. To reklama.
Ostrożnie złożyłam Duży Format. Z czcią i z admiracją.
Zapiłam sprawę przestygłą kawą.
Poprofitowałam ;)))))
Uśmiechnęłabym się do Ciebie chętnie.
OdpowiedzUsuńOdśmiechnęłabyś się?
=> Ania M.: ależ! absolutnie i szeroko :)
Usuń:))
Usuńpoprofitowała
OdpowiedzUsuńuważaj, tej, bo Ci sie zaczyna robić jak mnie - dwujęzykowo
(mam wrażenie, że już żadnym językiem nie posługuję się wystarczająco... prawidłowo)
:( snif
a skoro tak, to nigdy książki nie napiszę
buuuuuuuuu
a tyż kciałam
bien sur
(e tam, zostawiam bez odpowiedniego znaczka, bo przerzucać się z qwerty na azerty o 2 w nocy jest już ponad moje siły)
(liczę po cichu na jakąś piracką wersję internetową)
=> Aniaha: ALEŻ DLACZEGO NIE NAPISZESZ???? - to raz.
Usuńdwa - profitowanie ma długą tradycję w naszej rodzinie. oraz robienie wesela (przy użyciu zlewu, kranu i płynu do naczyń).
zresztą, jedziemy na grubo.
Silny pije tylko pom.
z bibrońca, rzecz jasna.
mam dalej? ;)))
... a w kwestii pirackiej to wiesz, hm ... :)
Uznanie bo? Bo ty się zajmujesz marketingiem minionego Weltbilda? Daje słowo, cześć i admiracja wobec reklamy, to dzisiaj rzadko spotykane zjawisko wśród ludzi świadomych. :D
OdpowiedzUsuńI to bardzo zabawne, że ty akurat uważasz nadmiar obcych wyrazów na kubkach za ignorancję (co to jest, swoją drogą, ignorancja braku? - bardzo ciekawy twór), wobec stopnia zaśmiecenia mesydżami twojego własnego projektu na wózku (na wozie, żeby nie wpadać w dziecięce zidiocenie).
Ech, pamiętam czasy, kiedy Masłowska była forsownie reklamowana, bo reklamować forsownie można wszystko, jak to wiemy od pana Chajzera na przykład. Cześć, chwała i głębokie ukłony reklamie.
Ej, a ty przypadkiem nie admirowałabyś reklamy własnego dzieła czy sukcesu w jakiejkolwiek gazecie? Bo ja na przykład na pewno. I taką gazetę również z czcią bym złożyła i zostawiła sobie ku pamięci. I moim zdaniem normalne to jest i zasłużone.
UsuńCzego nie lubie, to kokieteria za 0,99 zl, cos w stylu:
UsuńKtos mi podwedzil wozek! Ojej, o nie! Czy ja dobrze widze?! To przeciez moja reklama - zachichotala dziewczynka.
monika
-> Ej - przypadkiem nie admirowałabym reklamy, jeżeli już to raczej oceny, opinie i recenzje. Oceny jak na razie kiepskie i pojedyncze.
Usuń-> Monika - To nas czeka pewnie za jakiś czas historyjka - Ojej, ktoś mi podwędził wózek na łóżku polowym (ten sam peron, tu pieczołowity link, kiedy zimno pisało o peronie)! To przecież moja książka - niezachichotała dziewczynka - za 0,99 zł?? O nie!
)) czekam z radością i analogowo
OdpowiedzUsuń=> teatralna: :)
Usuńkurcze, we mnie ten fiołkowy obrazek od razu wzbudził refleksję, że to nabita z "dorosłych ciągle dzieci", które o wszystko obwiniają rodziców. to jest tak absurdalna wrzuta, że do głowy mi nie przyszło rzeczywiste obwinianie rodziców.
OdpowiedzUsuń=> b: mniej więcej z grubsza o tym samym napisałam.
Usuńchyba.
że absurdalna.
Taaa
OdpowiedzUsuńCos w tym jest, cos jest
A jak jest z zaslugami matki?
czy jak dziecko jest szczesliwe, spelnione to to jest jakas zasluga matki?
Moj najstarszy zdal swietnie mature, dostal sie na doskonala uczelnie i ja wcale nie jestem pewna, ze sie do tego jakkolwiek przyczynilam.
Pewnie to wina mojej matki :P
=> rybenka: zasługi dziecka są efektem genów ojca, nie wiedziałaś? ;)
UsuńI tylko pytanie, winą czy zasługą jest to, że urodziła... Staram się od ponad dwudziestu lat znaleźć w sobie równowagę między poczuciem winy, że tyle zaniedbałam, a poczuciem zasługi (to się chyba duma nazywa), że tyle się udało... I staram się ignorować lęgnące się w okolicach płatów czołowych mózgu pytania typu "który mój błąd spowodował całkowite zaprzeczenie istnienia zmywarki u mojego syna? jakaś trauma z dzieciństwa? lęki? a może problemy z kręgosłupem?... " Staram się! I czasami mi się udaje...
OdpowiedzUsuńA napisy ostrzegawcze nieodmiennie mnie rozczulają, tyle troski o mnie... A to, że nie zrozumiem obcego języka i się poparzę dotkliwie to i tak wina mojej matki...
=> jula bi: jestem przekonana, że negatywna zmywarka ma związek z karmieniem piersią albo z "treningiem czystości", nie ma siły, musi być jedno z dwóch, wszystko się tłumaczy piersią albo nocnikiem (a przynajmniej większość), nie sądzisz?
Usuń:-) sądzę, bardzo sądzę... z jednej strony taka ubogość przewin jest lekko irytująca, z drugiej jednak... jak bardzo ułatwia życie...
Usuńi jedno jest pewne w tym dzieci chowaniu... że prędzej czy później przestaną być karmione piersią i przestaną robić w pieluchy... tylko co z tego wyniknie? to już zupełnie nie jest pewne...
matko :) czy to Twoja wina że zimno mnie potrafi zaczarować zwykłą-niezwykłą notką?
OdpowiedzUsuńa co dopiero będzie po książce! pozdrawiam ciepło zimno! :)
=> koliber: :))))))))))))))))))))
UsuńA ja z przedwczoraj na wczoraj skończyłem czytać. Dobra robota, drogie Zimno. Oprócz miłego deja-vu cieszyła mnie obecność Ludwika (vel Leona, w jednym miejscu - donoszę na wypadek drugiego wydania :-)). Uściski noworoczne
OdpowiedzUsuń=> Golide: a oto dlaczego nie należy zmieniać personaliów bohaterom w trakcie :)
Usuń(powiedz, błagam, na której stronie, mam koszmary na punkcie błędów, są niestety, mimo drobiazgowej redakcji)
O, control F ci się popsuł?
UsuńRozdzialik "Budzik"; czytane w 'epub'ie na komórce, więc która to będzie strona na papierze/kindlu nie mam pojęcia.
Usuń=> Goldie: dzięki!
Usuńhej zimno, tak trochę odbiegając od tematu, wiesz, że będzie film o "Chustce", przypadkowo dzisiaj w dzień dobry tvn, był zwiastun - ciary mnie przeszły ... zbierają fundusze na wspieramkulture.pl pewnie już wiesz o tym ... podaję link http://wspieramkulture.pl/projekt/19-FILM-DOKUMENTALNY-O-JOANNIE-AUTORCE-BLOGA-CHUSTKA
OdpowiedzUsuńZ duma donosze, ze Twoja ksiazka jest pierwszym polskim E-book-iem, ktory , jeszcze cieply, wyladowal w mojej Kindlowej Chmurce :-)
OdpowiedzUsuńPrawie bez problemow !
Czytam wiec z zapalem poczatki Waszej historii. Tej ukrytej w slynnym Archiwum Bloga :)
Czytaczka Wierna (od 2008)
=> Chillax: :)
Usuńsłowo harcerki, że w książce jest ZNACZNIE lepiej, niż w Słynnym Archiwum Bloga.
WYDATNIE lepiej ;))))
Zimno czy znasz taka opiwesc o macierzynstwie :)
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=eNVde5HPhYo
czy znasz taka opiwesc o macierzynstwie ?
OdpowiedzUsuń:)
https://www.youtube.com/watch?v=eNVde5HPhYo
=> kaja: wow! WOW! WOOOOW!!!!
Usuńprzepraszam za literowki, pisalam w biegu
Usuńi jeszcze musze Ci napisac, ze bardzo Cie lubie czytac!