… dzieci i karpie głosu nie mają,
ają
ają.
Że wszystkie moje liczne znaki bez spacji i ze spacjami, wielocyfrowe, bliżej nieskatalogowane szeregi liter, nadmiarowe statystki wyrazów, to wszystko się dało ująć w dwuzwrotkowym rapie.
Work versus home is a mental combination
with my elbows deep in infant defecation
Wipe the sick off my coat, but the smell still lingers
Gave up on real food, eat leftover fishfingers
Once we’d talk about our lives, now the conversation switches
We compare cesarian scars, episiotomy stitches
…Gangster ---
Mama!
Centralnie mnie dopada niedorzeczność werbalnej biegunki, powszechnej, wszechobecnej, do której sama dokładam. Absurd nadmiaru słów, nadwyżek w definiowaniu.
Blogu, blogu, tracę wiarę.
[przy czym głęboko wierzę, że trzeba to napisać, żeby odwrócić złą karmę]
…Gangster ---
Bo czymże bym była bez sklecenia od czasu do czasu ody do szesnastego prania?
Trenu o odpytywaniu z angielskich słówek w korku na Warszawskiej?
Hymnu ku czci, że nie zapomniałam pobrać żadnego nielata wracając do domu z pracy?
Powtarzalność i powszechność tych doświadczeń jest zarazem krzepiąca i druzgocąca.
Wszystkie, wszystkie tak mamy.
mamy
amy
Lepkie małe dłonie wklejone w obiektyw aparatu wycelowanego w funkcję „sweet focia okazjonalna”. Drę się:
- Zabieraj tą tłustą łapę!
- Nie mam żadnej tłustej łapy! – błyskawicznie replikuje nielat albo nielata.
…Gangster ---
A Silny staje przede mną, ufny, wyprostowany i w wyciągniętej ręce trzyma książkę o zwierzętach. Bierze wdech i kaznodziejskim tonem, takim jak ten, którym jest tresowany przez starsze rodzeństwo naucza:
- Nietoperz. Jest znakomitym zjadaczem judzi.
Próbuję to poddać w wątpliwość, ale – jak się wydaje – chodzi o Batmana.
- A to jest wonż – ciągnie Silny. – Agjapetyński.
- Wąż agrapetyński, ucha cha cha.
- Mamo, zobacz, jaki mały jejeniek!
Cudny.
- … a tu niedźwiadek pojajski.
I już jestem gruntownie przeszkolona z fauny.
- Kjójićkowa mamusiu! – Silny się rzuca w obłapianie. – Jubię ciebie!
- I ja ciebie.
- Pinguś ciekojada!
- A gdzie jest mój pinguś czekolada? - pytam, króliczkowa mama.
Słowotwórca mój, parafrazant?
- Tutaj się nawiesiłem! – rzecze Silny. – Tu jestem, mama kjójićkowa!
…Gangster ---
Jest druga strona anegdot o wymiocinach wtartych w skórzaną kanapę ;)))))))))))
***
A skanując internet w poszukiwaniu nowych, wspaniałych lokalizacji, z których łypie dizajnerskim kółkiem wózek rosemary trafiłam na taki skarb:
Niech będzie komentarzem tam, gdzie ma być komentarzem, bo w komentarze nie da się wstawić obrazka.
Mama kjójićkowa, uwielbiam jak piszesz i niecierpliwie czekam na pojawienie się książki!
OdpowiedzUsuńRaz na pięć lat coś mogę napisać w komentarzach? :)
OdpowiedzUsuńKupiłam!
Pierwsza książka na nowiutkim czytniki.
Niepowieść rozdziewiczyła mojego pocketbooka.
I chociaż opowieść znana z czytanego niemal od początku bloga, to jednak nie mogę się od niej oderwać :)
Silny jest bosssski!!
OdpowiedzUsuń"Tutaj się nawiesiłem" zwaliło mnie z krzesła!:)))
a ja wczoraj jadąc do domu po 'pobraniu' ekipy z palcówek rymowałam prze Ciebie!
OdpowiedzUsuń'I’m a school-run-taker, fairy-cake-baker, deal-maker, orgasm-faker, nit-raker, rattle-shaker,
Cheese-grater, night-time-waker, I’m-a-placater, peacemaker.'
i zajechaliśmy jak zwykle o tej porze..mnie ostatnio ta powtarzalność doskwiera jest bardziej druzgocąca niż krzepiąca. i zaczynam podejrzewać że matki to jakas grupa współodczuwania. no bo skąd Ty i inne wiedzą co ja myśle? hę?
"Wszystkie, wszystkie tak mamy.
mamy
amy" :)
Al ))) i mnie i mnie))))))))oraz śmiem zakrzyknąć - zaczyna się!!! bo tak samo było z Erą ;-)
OdpowiedzUsuńz Erną oczywiście...
OdpowiedzUsuńooooooooooo tak:)))
OdpowiedzUsuńtemat na następną gangsta by jednak nie wystraszyć;)
Jednak zaczynam to kupować. Po fazie wyparcia, przychodzi czas na internalizację, bo jest duża szansa, że tak będę się prezentować za rok. Bez Fiata niestety...;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń