Duża postać ze zdjęcia na górze bloga postała, jak stała dwa lata i nareszcie ruszyła dziarskim krokiem na wschód, brzegiem morza do Kaliningradu, w śniegu po nogawki.
Nielaty mi urosły przez ostatnie dwa lata, przyznacie?
--------------------------------------------------------------------
Kolejny fenomenalny grudniowy dzień w środku marca.
Złote promyki słońca swawolnie migoczą, błyskają w śnieżnych zaspach.
Silny się zwija na posłaniu.
- Mamusiu, zakjenć okno! – rzecze i mruży niedospane oko. Szuka cienia w poduszkach, w kołdrze, w prześcieradłach.
Nie łam się synku, niełamsie.
Słoneczko zaraz zajdzie. Śnieżku znowu napada. Synku, syneczku, luli-laj.
Śnieżek śnieży, śnieżek pada, już nam bieluchny śnieżuś całkiem zasypał bramę, rośnie śnieżna zaspa pod frontową ścianą, zaraz zasypie ścieżkę, zasypie schody, okno, drzwi, płot i garaż. Figlarny marcowy śnieżek po kawałku nas wchłania.
Nie widać już amatorów lepienia bałwanów, żaden nieletni głosik nie postuluje wystawienia przed dom sanek.
Szuru-buru, śnieżku, luli-laj.
Jeszcze kilka dni grudnia w marcu i mi ostatecznie odwali.
(Śmieję się w kułak, że miałam z dwa tygodnie temu taki plan, żeby kupić nielatom buty na wiosnę. Na wiosnę? Jaką wiosnę, pani. Zaraz maj, w maju ze trzy albo cztery gorące dni lata, a później to już listopad, więc się wiosennych butów w tym roku w gruncie rzeczy chyba nie opłaca).
… i tak to podjeżdżamy z Silnym pod jednostkę edukacji, ślizgamy się na zimowym ogumieniu w zabawnych kontredansach, a to ziuuu w lewo, a to fruuu w prawo, wprost na zaparkowane samochody, bo lekko przyhamowałam, a ścieżyna do przedszkola wcale nie odśnieżona, po co odśnieżać, skoro zaraz napada, trasa jak z „Królowej Śniegu”, jak tor zjazdowy dla bobslejów, rzetelnie wyślizgany.
- Mamo, - mówi Silny, głos mu się łamie – aje chiba dzisiaj bendzie płacz …
- Myślisz, że będzie dzisiaj płacz, kochanie?
Parkuję, wysiadam, zapadam się w zaspę po kraniec kozaka, gramolę się z zaspy, wyciągam Silnego ze śmieciarki, a nogi mi się rozjeżdżają na zlodowaciałej nawierzchni ulicy pierwszej kategorii zimowego nieodśnieżania.
- Myślisz, że będziesz płakał? – ćwierkam w migdałowe uszko przedszkolaka.
Bo ja będę płakała, będę wyła, jeżeli zaraz! natychmiast! już! nie przestanie padać.
- Ehe. – mówi Silny.
Wchodzi do przedszkola, wchodzi do szatni, wchodzi do sali.
O dziwo, nie płacze.
Więc wychodzę z przedszkola, na chodnik, za bramę i się rozjeżdżam na bielusim śnieżku w przezabawnym marcowym lodowatym pas.
Bam.
Kolaps, histeria, odtajcie natychmiast ten śnieg, bo za siebie nie odpowiadam.
***
Trochę mi się nie udał ostatni konkurs (co prawda po raz kolejny się zawiesiłam w międzyczasie, ale z braku głosów ten konkurs jednak mi wygląda na nieważny).
Absolutnie rozumiem Wasze zmęczenie materiału, ale kwestia polega na tym, że mam jeszcze cztery książki do rozdania, więc proszę, błagam i tak dalej.
Jest sporo ciekawych komentarzy pod 2.170, proszę, wybierzcie demokratycznie zwyciężczynię /zwycięzcę, byłoby jednak nie fair, gdybym nagle zmieniła zasady.
Głosowanie pod 2.170, powiedzmy, do jutra, 20 marca, godz. 22:00.
A później nowy konkurs i już będę sama wyłaniać, otoczona komisją z nielatów ;)
najbardziej chyba widać po Ernie, że strzeliła w górę :o)
OdpowiedzUsuńa na "bam" uważaj, bo ja jeszcze nie zapomniałam jak kicałaś z gipsem :p
=> Poranna: to prawda! dłuuugie nogi Erny są faktem.
Usuń(a w kwestii bam - mój lewy staw skokowy doskonale pamięta owo kicanie i dwa miesiące adidasów ;))) )
Lada dzien przyjdzie na swiat siostra mojego domowego trzyipollatka. Wyobrazalam sobie wczesniej, ze aura w tym czasie bedzie niemalze letnia, ptaszki beda cwierkaly wsrod pakow drzew, a oczy beda sie upajaly zulcia zonkili i fioletem krokusow... No i jest jest PRAWIE wiosna... Kalendarzowa.
OdpowiedzUsuń=> koda: azaliż posiadasz zimowe wyposażenie niemowlęcego wózka, o, Matko Drugiego Kwartału?
Usuń(swoją drogą - gratulacje! ;))) )
Dzięki :) Będziemy improwizować. Tymczasem zażółciłam się ze wstydu... ;)
Usuń=> koda: "zażółciłam się" jest, mam nadzieję figurą, a nie żółtaczką??? :)))))
Usuńdziwnie tak, natykać się na Twoje imię i nazwisko, Z., podczas przeglądania własnego Ipoda:)
OdpowiedzUsuńps. nowy zimowy pejzaż defo musi zastąpić ten przeterminowany na górze!
mommy
=> mommy: jej. w jakim kontekście i w ogóle po co i dlaczego mam czelność śmigać po Twoim ipodzie?
Usuńw bardzo przyjemnym kontekście, of course, audiobooka, którego właśnie kończę odsłuchiwać. tylko jak ja nie znoszę interpretacji Dereszowskiej!
Usuńmommy
Najbardziej jednak urosła huba na czapce. Piękna i dorodna, widać zima jej służy, oby jak najdłużej.
OdpowiedzUsuńA ja się Wam wszystkim dziwię: w Polsce zima trwa średnio do kwietnia, mniej więcej połowy.
OdpowiedzUsuńWystarczy rozejrzeć się dookoła. I to są moje oraz mojej przyjaciółki obserwacje sprzed 20 lat.
O!
słuszna uwaga. a zimą zazwyczaj pada śnieg, za którym wszyscy tęsknią :)
Usuńtemat aury pominę milczeniem...
OdpowiedzUsuńa Nielaty, owszem, strzeliły w górę imponująco:)
Nowy Człowiek niebawem Cię doścignie, a ja tu tymczasem poznaję go właśnie na etapie, gdy "interaktywnie wymachiwał stópką w okolicach Twojej śledziony";-)
=> Alcydło Kr.: prawda! jeszcze chwila, a spojrzę mu w oczy bez nachylania się!
UsuńSilny, chyba jeszcze bardziej silny, Erna strzeliła, ale Nowy Człowiek to już za chwilę przestanie być nielatem, a stanie się wielolatem;-)
OdpowiedzUsuńA ja - chyba podświadomie natchnięta Twoim wpisem, ułożyłam swój własny poemat - odę ku czci wiosny: http://countrygirl.blox.pl/2013/03/OJ-DANA-DANA.html
Pozdrawiam, brrrrr...
=> countrygirl: wow! ZRYMOWANE!
UsuńNielaty podrosły,a zamiłowanie do zderzaków na zimowych czapkach bez zmiany...no może w tym roku gustujemy w większych rozmiarach. Nastepny rozmiar "czółka" już może być beeee... Zobaczymy
OdpowiedzUsuńGdybym wiedziała wcześniej, że będzie jakieś ogromne rozdawnictwo Twojej książki, to bym jej nie kupiła w dniu premiery! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Magda
=> Magda: przepraszam!
Usuń