Nowy Człowiek dopytuje, jak się czuję w sytuacji absolutnego spełnienia
się moich marzeń. I jak to w ogóle jest, kiedy realizują się plany, kiedy
realia idą na całość i kiedy kosmos śle dar – chciałaś-masz.
No, zrozumiałe, że czuję się wspaniale. Prawda.
Gdyby tylko nie było tak parno i gdyby spełniło się maksymalnie z 30% z tego,
czego tak bardzo chciałam. A nie, że 270% normy.
Erna się upiera w zaaferowaniu:
- Ale przecież zawsze marzyłaś, żeby
leżeć cały dzień w łóżku. I twoje marzenie się spełniło!
Och, tak.
Och, jakże się spełniło, mam gips od palców lewej stopy aż po kolano.
- Chcesz się ruszyć? – monologuje Erna.
- To wstań na kule i idź!
- Choć tu, mama. – błaga Silny. – MAMA!
Silny, Silny, gdybyż to było takie łatwe.
Kicam o kulach po powierzchniach płaskich, po schodach się wciągam, ze schodów
spadam, uprawiam całodzienny fitness, ponieważ prezent od realiów (którym miało
być – podkreślmy to - dobre alibi, żeby nie wstawać) posiada wgrany bonus gratis,
istotną poprawę muskulatury górnych partii ciała.
Bo sobie pomykałam któregoś dnia na wysokich obcasach, w jednej ręce torba,
w drugiej ręce laptop, w trzeciej ręce telefon (nie rozmawiałam!) i ziuuu! I turlając
się w dół pierwszego biegu Podstępnych Urzędowych Schodów (już nieraz się na
nich potykałam) miałam tylko jedno w głowie – nie trzasnąć zębami o podłogę
albo o ścianę. Nie trzasnęłam. Rozerwałam staw.
A teraz z opatrunkiem po kolano, w gipsowym białym kozaczku w trzydziestu dwóch
stopniach horyzontalnie medytuję opcję, że skoro marzenia w istocie się
spełniają aż tak, to czy nie ostrożniej byłoby jednak marzyć z umiarem?
No zdecydowanie poszłaś grubo w marzeniach. Następnym razem jednak myśl o leżeniu bez gipsu. Współczuję, tak czy inaczej.
OdpowiedzUsuń=> Zuzanka: pamiętam to marzenie. chodziło o BEZWARUNKOWE alibi, żeby sobie poleżeć, hi hi ;))))
UsuńZimno, masz moc! to może podpiszemy ci się, choć wirtualnie, na gipsie? Tymczasem, ciesz się chwilą...ekhem.
Usuńhmm miałam podobną nauczkę w podstawówce - jechałam rano autobusem, przede mną pani z naręczem bzu, wypatrzyłam pięciolistny kwiatek, ukradkiem zerwałam myśląc życzenie "żeby mnie nie pytała na fizie" - na wfie skręciłam kostkę, fizykę spędziłam na gipsowaniu - NIE PYTAŁA MNIE
OdpowiedzUsuńdostałam dwa tygodnie zwolnienia, gorzej że nauczyciele zastrajkowali i wszyscy mieli wolne, a tylko ja nogę w gipsie...
szybkiego powrotu do zdrowia
arvata
=> arvata: :)))) widzę bliskie analogie ;))))
UsuńNo tak z marzeniami to trzeba bardzo ostrożnie...
OdpowiedzUsuńNa jak długo zakuli Cię w białego kozaczka? Ciekawych lektur pomiędzy kicaniem :-)))
Gorąco pozdrawiam!
=> becia: jak długo? nie wierzę, że na "cztery do sześciu tygodni".
Usuńmam nadzieję, że sytuacja jest rozwojowa i przyspieszę bieg - nomen omen - wypadków.
O, to niefajnie być zagipsowanym i to jeszcze z trójką dzieci. Ja nigdy zagipsowana nie byłam (pfu, odpukać!). Życzę bezbolesnych dni i jak najszybszego powrotu do zdrowia :)
OdpowiedzUsuń=> Myśli: ja też jeszcze nigdy nie siedziałam w gipsie, mam spektakularny pierwszy raz.
Usuńwyciagnij ile sie da z tej nogi!
OdpowiedzUsuńw styczniu zlamalam lewa reke (Hawaje+plaza+duza fala+stara glupia gropa=zlamany nadgarstek).
Maz ze swoim studentem (bylismy tam jak zwykle w pracy) nagle zaczeli gotowac, zmywac oraz zabierac ze soba chlopcow w teren. Wtedy zaczely sie MOJE wakacje.
bardzo bolalo? oraz ile czasu gips?
=> ingrid: więc nie tylko ja taka gapka? ;)
Usuń(lubię wyraz "gropa" - jesteś z Poznania?, "gropa" jest równie ładna, jak "stara salacha" ;)))) )
a wracając do meritum - zakładam, że pobiję rekordy w tempie gojenia się stawu ;)
(bolało, kurde!, jak diabli)
nie, z Torunia :)
Usuń=> ingrid: ej, w Toruniu też GROPA? ;)))))))))))))))))))))))))
Usuńmyślę, że to zbiorowy marzycielski spisek lub jednoosobowe życzenie jakiegoś czytacza/czytaczki, bowiem - niech minusy nie przysłaniaja nam istotnych plusów -> leżenie i medytacja sprzyja przemyśleniom, które Ty droga Zimno przelejesz nam na wirtualne karty blogusia :D
OdpowiedzUsuńnie żebym o tym właśnie marzyła (z troska myślę o skutkach ubocznych marzeń) - wierzę jednakowoż, że moje poranne kawy wypijać będę przez jakiś czas w towarzystwie Twoich refleksji.
=> eM: jestem pusta w zakresie refleksji z tym kozaczkiem.
Usuńjestem głównie wkurzona, że mi się przydarzył.
niech minusy nie przysłonią nam plusów. noga nogą, co się stało się już nie odstanie, a wiecej czasu = więcej notek co znacznie uatrakcyjni moje poranne kawy. na to liczę, żeby nie powiedzieć: o tym marzę ;)
OdpowiedzUsuńJa w tym niefortunnym zdarzeniu dostrzegam kolejne potwierdzenie starej maksymy że bilans szczęść i nieszczęść musi wyjść na zero. Tuż przed chwilą Zimno przeżywało okrągłą rocznicę i pławiło się w szczęściu niewysłowionem, aby po chwili zostać strąconą z Urzędniczego Olimpu a raczej stromej i krętej drogi wiodącej do niego.
OdpowiedzUsuńTeraz zgodnie z zasadą przywołaną na wstępie może już być tylko lepiej.
A wszystko to wina tych wstrętnych osobników, którzy po schodach ( życia, kariery, codzienności) śmigają w płaskim wygodnym obuwiu a Paniom skutecznie wmówili,
że powinny to robić w ubiorze krępującym ruchy i koniecznie na wysokich obcasach ((
Pozdrawiam, współczuję, życzę powrotu do zdrowia i jeszcze raz gratuluję jubileuszu
50-lecia ( to nie pomyłka - za Małżonka i każdą z Pociech należy się 100% dodatku tzw. szkodliwe ;))
=> Maryjanie, ja też dostrzegam w tym zdarzeniu dążenie realiów do entropii. myślę, że to słuszna kara za dziesięć lat bloga, a nawet za pięćdziesiąt, jak skrupulatnie Ci wyszło z Twojego pierwiastka ;)))
Usuń(i oczywiście się wstydzę, że ulegam niewolniczym modom na obcasy. ale kto wie, być może właśnie zakończyłam romans z obcasami? może od jutra, od "nazajutrz" po zdjęciu kozaczka już tylko tenisówki i baletki na płaskim?)
No cóż życie potrafi zaskakiwać. Szkoda tylko, że nie zawsze miło.
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do pionu :)
=> mamis: dzięki!
UsuńMarzenia naprawdę się spełniają, gdy bardzo się tego chce/potrzebuje, stąd zdecydowanie zalecane jest ostrożne dobieranie słów podczas układania marzeń :) wracaj do pełnej sprawności, Zimno! (Klara)
OdpowiedzUsuń=> Klara: obiecuję sobie o niczym nie marzyć :))))))))))))))))))
UsuńO, to niefajnie w taki upał i w ogóle też niefajnie. Jedyny plus - zaległości lekturowe można nadrobić.
OdpowiedzUsuńPS. Gips? Coś takiego się jeszcze zakłada? Myślałam, że teraz są tylko te kolorowe szyny, czy jak im tam.
Vau Ki
=> Vau Ki: nie badałam trendów w ortopedii przed wyjazdem na ostry dyżur, widzę, że odwaliłam chałę.
Usuń???
Usuńjeśli już w ogóle, to chyba lekarze..
Vau Ki
O rety!
OdpowiedzUsuńDzis ratujac Dynie balansujaca na krzesle szarpnelam stawem barkowym tak, ze widzialam juz tunel i swiatlo i gips do zimy.
Szczesliwie po kilku godzinach odzyskalam czucie i uczucie w rece.
Wyrazy, cale paragrafy wyrazow wspolczucia!
Niech sie szybko skleja!
=> Kaczko, mam nadzieję, że ocaliłaś czucie owo naprawdę i że Ci nie napuchnie rzeczone z rana!
Usuńa babcia mi kiedyś powtarzała: "Uważaj o czym marzysz ... bo się ziści!" :o)))
OdpowiedzUsuńMarzenia, kurde ;p
=> Poranna: marzenia do bani ;)
UsuńZimno, jeżeli kości są całe to czym prędzej zmień ortopedę - bo sadysta ci się trafił!
OdpowiedzUsuńStawu nie ma sensu usztywniać opatrunkiem gipsowym, dla dobrego gojenia minimalny zakres ruchu jest nawet wskazany. W zupełności wystarczy orteza zapinana na rzepy, gips można (jeśli to rzeczywiście tylko ciężkie zwichnięcie z rozdarciem torebki stawowej i być może naderwaniem wiązadeł) wywalić. Skonsultuj z porządnym ortopedą - co się w te upały w pancerzu kisić?
Zimno, jeżeli kości są całe to czym prędzej zmień ortopedę - bo sadysta ci się trafił!
OdpowiedzUsuńStawu nie ma sensu usztywniać opatrunkiem gipsowym, dla dobrego gojenia minimalny zakres ruchu jest nawet wskazany. W zupełności wystarczy orteza zapinana na rzepy, gips można (jeśli to rzeczywiście tylko ciężkie zwichnięcie z rozdarciem torebki stawowej i być może naderwaniem wiązadeł) wywalić. Skonsultuj z porządnym ortopedą - co się w te upały w pancerzu kisić?