czwartek, 22 grudnia 2011

2.028

Jestem pod absolutnym urokiem świątecznego wypracowania koleżanki z sąsiedniej ławki.
Bo ja też. Ja też! Nie ubrałam jeszcze choinki, a pierogi z kapustą i zupę grzybową zamówiłam w restauracji.
Zasadniczo czuję akurat ból karku, a nie wzniośle obrzędowy nastrój.
Pryzmy papierów, które obiecałam sobie posortować przed świętami piętrzą się to tu, to tam.
Oraz nieposegregowane pranie.

-------------------------------------------

Był taki moment [musiałam być wtedy jakaś mała], kiedy mnie dręczył syndrom, że można mieć - chociaż ja nie potrafię - klimat świąt, jak z połyskliwych sesji w Vivie albo w Gali. Na stole świeczki, które płoną, ale się nie wypalają. Wszystkie podarki w lśniących opakowaniach, z kokardami. Bombki zsynchronizowane w barwie z kreacją uśmiechniętej Pani Domu i jej wygiętych w kolędowym pas dziatek. Oraz z krawatem Pana.
O buacha cha cha.


Duża część naszych bombek się potłukła, kiedy choinka wykręciła kankana za sprawą miniaturowego Nowego Człowieka, w wersji bodaj 2.lata. Kierując się rozsądkiem [i Erną na wewnętrznym stanie] nie uzupełniliśmy zapasu.
Idealnie ubrane w Wigilię dzieci z punktu, jak wiadomo, oblewają się barszczem [którego zresztą nie jedzą, bo wolałyby kurczaka z frytkami]. Nastroju uroczystego pojednania dopełnia zwykle niewinna sprzeczka o cokolwiek, o ość w rybie, albo o generalny polityczny ogląd sytuacji północnokoreańskiej.
Poza tym – jest przecież jak zwykle. Czyli fajnie.

Kluczem nastroju jest jak zwykle. Jak zwykle kapusta z grzybami, po kolacji jak zwykle ciężko fałszujące kolędowanie. Cudowne. Raz w roku. Uwielbiam. Tak, tak i zdecydowanie.

Uwielbiam bezwarunkowo i nieodwołalnie, bo już nie liczę na świąteczne oświecenie, na nagłą i gwałtowną epifanię, że się stanie, jak w christmasowym filmie klasy D, w którym rozedrgani przez półtorej godziny fabuły bohaterowie chwytają się za ręce w bożonarodzeniowym finale, a na ich twarze schodzi łaska i zadbany ortodontycznie uśmiech, śnieżnobiały.


-------------------------------------------


Któregoś dnia, jeszcze w listopadzie, przemykałam przez galerię handlową ścigana zapętlonym Last Christmas z każdej sklepowej kanciapy. Nie niósł mnie żaden bożonarodzeniowy nastrój, mimo migoczących ozdób, hoł, hoł, hoł i girlandy. Niosło mnie uporczywe zdążyć/załatwić, a w tle irytacja - „dajcie sobie siana ze świętami w listopadzie”. Fuj, precz i apage.
Siano, sianko ze stajni, nie kręci mnie epatowanie w listopadzie świąteczną scenografią. Nad świętowaniem zastanowię się w Święta, a nie na miesiąc zanim.


Problem w tym, że nawet miesiąc przed Świętami dekoracja z bombką i Mikołajem uruchamia jakiś dziecinny atawizm, obraz, jak z „Dziadka do orzechów” – ikonę, wielką, połyskującą choinkę za zamkniętymi drzwiami, które w punkcie kulminacyjnym Wigilii się otwierają. Pod drzewkiem piętrzą się pryzmy wyczekiwanych prezentów. Szeleści taftowa kreacja i wstążki w warkoczach, uwiera kołnierzyk z nadmiarem krochmalu. Tak, to jest atawizm.


Tymczasem czas w nas zdaje się pogrzebał dziecięcy zachwyt.
Duchowość kuleje albo przeszła w nawyk. Zresztą, bez zwykłej wiary w Gwiazdora (alias Mikołaja) Święta nie mogą być takie same.
Fenomenalnie bożonarodzeniowy nastrój nie ma szans wobec korków, zaległych zleceń i zawalonych terminów przed Świętami.

Pustka zamiast nastroju wydaje się głęboka, jak Rów Mariański.



Optuję za wersją minimum.
Za trzema kwadransami rodzinnego pojednania nad karpiem.
Świece na stole co prawda się wypalą, ale dopóki płoną, migoczą całkiem ładnie. Kiecka nie pasuje do bombek, bo kto by dbał o taką synchronizację. Epifanie są na twarzach nielatów.
Młodociani bez obciążeń wypatrują pierwszej gwiazdy.

Zdaje się też, że potrafią bezinteresownie zarazić entuzjazmem.



Czego szczerze Wam życzę na Święta, Drodzy Czytacze – chociaż chwili euforii, choćby przelotnego popadnięcia w zachwyt.





24 komentarze:

  1. Akurat w galerii miesiąc przed świętami nie chodzi o świętowanie, tylko o kupowanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i dlatego pracujące kobiety nie powinny mieć dzieci, a matki nie powinny pracować, bo albo zawalą terminy, albo nie ubiorą choinki, albo i jedno i drugie. Kiedyś siedziały po domach szeleszcząc koronkami, szyjąc kalendarze adwentowe i lepiąc łańcuchy z dziećmi i komu to przeszkadzało?

    OdpowiedzUsuń
  3. Duchowość może wrócić.
    I oby.
    Razem z dziecięcym zachwytem:)
    Masz moje słowo - może wrócić!
    A właściwie to pojawi się zupełnie nowy zachwyt - już nie ten atawistyczny, tylko ten Twój, ten nowy - i jakiż prawdziwy!

    Będę świętować z dwójką nielatów (druga woda po kisielu, więc luuuz:)i dwumiesięcznym niemowlęciem, będę świętować radośnie, pierwszy raz od 20 lat nie ja - nie ja muszę myśleć o wszystkim!
    Bo ja nie mam GDZIE:)

    Odnalezienia tego, co z ducha (jeśli zgubione).
    I nowej, swojej własnej radości.

    ... mówiłam Ci już, że Cie kocham, ciepłe Zimno...?
    Nieee, nie mówiłam:)
    No to mówię!
    Wyświętuj się do imentu, a szalone nielaty niech miłościwie odpuszczą - i dadzą pospać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiewiór wyczarował mi anioła origami ze złotego papieru. Siedzi to na choince 40cm za 3 euro i zachwyca. No zachwyca kurde, piękniejszego nie widziałam. Zwłaszcza, że to moje pierwsze święta "na swoim" i "we dwoje". Cynamonowe pozdrowienia znad pieczonego jabłka!

    OdpowiedzUsuń
  5. czytam codziennie, ślę najcieplejsze życzenia świąteczne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Najważniejsze, że jesteście razem! Wszystko inne to piękna otoczka, ale jej postrzeganie zależy od nas :).
    Radosnych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zimno drogie,

    bombki warto mieć nietłukące, plastikowe. Innych nie odważylibysmy się powiesić...

    A z duchowością - oczywiście trudno dorównać czasom, gdy 40 osób z 3 do 4 pokoleń, w tym cała masa rodzeństwa i kuzynów czekało na przyjście świętego Mikołaja, w którego z dużym talentem wcielał się dziadek. Trochę nas mniej - choć znów 3 pokolenia.

    Ale za to centrum emocji przesunęło mi się - z
    dzwonka u drzwi, na który czekaliśmy w dzieciństwie na czytanie z św. Łukasza - i tak jest chyba lepiej...

    Serdeczności od nas wszystkich - mnóstwa radości i lekkości ducha, niech was pierogi, kapusta, makiełki czy co tam u Was na zachodzie jedzą uskrzydla, a nie leży na żołądku całą oktawę. No i błogosławieństwa od Jubilata.

    Goldies

    OdpowiedzUsuń
  8. A mnie rozśmieszył komentarz od anonimowego : "No i dlatego pracujące kobiety nie powinny mieć dzieci a matki nie powinny pracować".

    Pozdrawiam Cię Zimno serdecznie i życzę wszystkiego dobrego na Święta. Tobie i całej rodzinie, szczególnie Ernie, która jest moją ulubienicą.

    OdpowiedzUsuń
  9. ciepła i miłości. cały rok i przez sto następne.
    łolka

    OdpowiedzUsuń
  10. wielu szczęśliwych chwil, w Święta i w Nowym Roku

    OdpowiedzUsuń
  11. a jednak jest nastrój i coś magicznego, gdy w dziecięcych oczach odbijają się światła choinki.
    Samych cudowności życzę i ciepło pozdrawiam Ciebie i dzieci oraz dawcę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdrowia, miłości i czasu wolnego :o)

    OdpowiedzUsuń
  13. sorry, ale w komentarzach zawialo kiczem i niestrawnoscia od milosnych deklaracji wiernego fanclubu.

    to wlasnie czyni presja atmosfery w rytmie blyszczacej lamety: w swieta otworz sie i na blogu.

    aska

    OdpowiedzUsuń
  14. No i juz po całym tym zamieszaniu:)
    Zachwytu nie było,ale jakas krótka chwilka z odczuciem ,ze moze byc, była:))))


    Hasłem wigilijnych zyczen stalo sie: obyśmy za rok i pzez następne lata cieszycli sie,ze na stole mamy cos wiecej prócz opłatka.
    Czyli jak zwykle, rzecz o spozywaniu niz celebrowaniu magii:))))))

    OdpowiedzUsuń
  15. będziesz miała ATMOSFERĘ! na dzieci zawsze można liczyć a Twoje wyglądają jak Aniołki i niczego więcej nie trzeba...
    kowalska

    OdpowiedzUsuń
  16. Pozostająca w pełni władz umysłowych i posiadająca pełną zdolność do czynności prawnych autorka miłosnej deklaracji względem zimna oświadcza, co następuje:

    Anonimowa Aśko - przejrzyj na oczka!
    Czytaj między wierszami, baw się, jako i ja się bawię:D:D:D

    Zimno czai bazę bez pudła, znam ją:)
    Błyszczącą lametę pamiętasz jeszcze - serio???

    Poczytaj mojego bloga, zobacz kim jestem:)
    Miłosne deklaracje i otwartość są częścią mnie:)))
    Nie pasi? Trudno!
    Póki zimno mię cierpi zamiaruję tu bywać:)
    I od czasu do czasu
    bez przesady
    aczkolwiek mimo wszystko
    mimo niestrawności dotykającej co niektórych
    miłosne deklaracje składać!

    Bez lamety, bez okazji, bez presji, z kiczem, po babsku - BO TAK!:P

    ==> Zimno - zaiste zaszczytem jest dla mnie wielkim pozostawać od 10 lat z okładem w Twym wiernopoddańczym fanklubie z kiczowatym zadęciem w moim wykonaniu:D
    Zatem pozostaję dopóki mię drzwi nie pokażesz, całuję rączki i dobrego 2012 życzę!

    (niecierpiętrollijasnygwint!!!)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  18. Dobrego Roku zimno, Dobrego dla Ciebie i Twojej Rodzinki:)

    a co do wyznań miłości, tutaj na blogach, w wykonaniu kobiet kierowanych do innych kobiet, to kwintesencja uznania i szczerej sympatii:)
    i ja się też przyłączę,bo czytam zimno od wielu lat
    kocham Cię zimno
    :P

    OdpowiedzUsuń
  19. Zimno zimno chochlik ci zamienił dwójkę z trójką w nazwie notki :)
    pozdrawiam
    sylwia

    OdpowiedzUsuń
  20. niesamowite, co samotność wyprawia tu z ludźmi...

    OdpowiedzUsuń
  21. Kochane Czytaczki oraz Czytaczu :)
    dziękuję Wam za wszystkie ciepłe życzenia.

    oby nam się, wszystkim
    przez kolejne liczne lata
    hojnie i z wypukłym meniskiem!




    => Dorothea: wiesz, troll jest w sumie, jak bakteria.
    bez trolla zbyt sterylnie :))))

    => viki: hi hi hi ;)))

    => Sylwia: fakt!

    OdpowiedzUsuń
  22. jak bakteria w przewodzie pokarmowym. w jelicie grubym. ten troll.

    OdpowiedzUsuń
  23. => Anonimowy 21.57
    kogo masz na myśli?
    zimno bynajmniej na samotną nie wygląda,
    Dorothea też nie:)
    ja z pewnością na samotność nie narzekam,
    blogi się czyta nie tylko z poczucia osamotnienia, chociaż pewnie część osób ma ten problem,
    ja czytam, bo lubię
    :P

    OdpowiedzUsuń
  24. Rewelacyjny tekst! ja mam wstręt do choinek przez to święte świetowanie świętych świat już w końcu october

    OdpowiedzUsuń