Droga Redakcjo,
Z opóźnieniem donoszę, że Erna straciła pierwszy ząb, lewą dolną jedynkę w imieniny Babci.
Już dwa tygodnie mijają.
----------------------------------------------------------------------
- Nie wytrzymam! – jęknęła Ania, Która-Wcale-Nie-Jest-Anią (a Panią E., Opiekunką Silnego). – Więcej tego nie wytrzymam! – powiedziała pierwszy raz, odkąd się znamy. - Nie zniosę! – powtórzyła z rozpaczą.
[Ania jest Anią, bo tak wymyślił Silny w czasach, kiedy nie umiał mówić.
„Ania” pochodzi być może od pAni, ewentualnie po prostu od Ani, jeden Silny to wie.
Ania nigdy się nie skarży, nigdy nie zawiodła, jest najczulszą możliwą strażniczką Silnego, mogłabym dowolnie długi panegiryk na cześć Ani.
Silny zresztą także. Szeroko znana jest mantra Silnego:
- Ooo, Ania! Ania! Ania!
Tym razem jednak Ania nie wytrzymała.
- Nigdy więcej! – zaapelowała.]
Poszło o płytę z filmem o upiornej myszy noszącej ludzki alias.
W hacjendzie panuje ostatnio klimat, jak z Popiela, mechaniczne gryzonie pomykają wzdłuż szaf, te o wymiarach ludzkiego dziecka grają w spektaklach, nic dziwnego, że Silny się uparł przy telewizyjnym hicie o myszy Stefanie. Produkcja jest dość kontrowersyjna artystycznie i raczej słabo zdubbingowana, więc średnio po pierwszym kwadransie odsłuchu przeciętny, niegłuchy dorosły odpada. Silny natomiast korzystając z wietrznej pogody i kataru zadał sobie Stefana i raz i drugi i kolejny, wreszcie odmówił dobrowolnego oddalania się na spacer, upierając się przy śledzeniu przygód Stefana.
- Nie wytrzymam! – jęknęła po kilku dniach Ania.
Płyta zginęła więc skutecznie i nagle.
Próżno w naszym domu szukać odtąd Stefana.
A Silny bez oporów chadza z Anią na spacer.
Koniec bajki z morałem.
News o stanie szczęki Erny ma wbrew pozorom ścisły związek z motywem myszy Stefana ;))))
Pierwszaaaa????
OdpowiedzUsuńNo gadaj, że tak!
Lece czytać notkę:)))
Ania jest świetna!
OdpowiedzUsuń... to ona zginęła płytę czy Ty...?:)
=> Dorothea: PIERWSZA!
OdpowiedzUsuń(mówię Ci, PIERWSZA się liczy, pochowaj skromność ;))) )
i Ania zginęła, a ja dopełniłam dzieła.
Pierwsza i druga - ha!
OdpowiedzUsuńJak za dobrych czasów, ino rywale posnęli:)))
Pochowam!
Mail od Cię mię zobligował i zdopingował i przewartościował i... i... i w ogóle!:)
Bende walczyć i oczekiwam wsparcia od Doświadczonej w Boju Zwyciężczyni:)
... dopełniłaś...?
Znaczy zepsułaś???
Zła mama, oj zła!
(za to zdrowie psychiczne ocalone:)
=> Dorothea: a patrz, miałam wrażenie, że mój mail Cię obraził ;)
OdpowiedzUsuńskromność jest gópia, wiesz? tak myślę. skromność jest dobra dla pensjonarek. a zawody to walka
a ja się zgadzam na strwarsy non stop. z przyjemnością. zapewne jakaś różnica pomiędzy starwarsami a myszą Stefanem jest (że polecę mistrzem Yodą).
OdpowiedzUsuńrówno rok temu Zo straciła pierwszy ząb, dwa tygodnie po pierwszym drugi. i zawiesiła pozbywanie się zębów. wróżka zębuszka cieszy się. :D
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńAga, i to jaka roznica! Ja tam z utesknieniem czekam, zeby zapuszczac Dyni starwarsy. I ciekawa jestem, co powie kiedys o innych moich ulubionych filmach... czy obejrzy Blade Runnera piecset milionow razy? Czy spodoba jej sie Indiana Jones? Czy bedzie ja wzruszac Moon River?...
OdpowiedzUsuńu nas królowała jakiś czas barbie. skąd? ni cholery ie wiem, telewizji u nas ani na lekarstwo, widocznie TAK MUSIAŁO BYĆ, że etap taki - teraz jesteśmy w winx - sama ie wiem, co gorsze eeeee. Antoni kocha złomka, kubusia, myszkę też- ale miki- we wszystkich odmianach. wilka i zająca, muminki, teletubki sporadycznie. niemniej jednak był taki czas, że "potwory i spółka" oraz "toy story" wystrzeliłabym w kosmos:))) przemawiałam fragmentami filmów na lekcjach.
OdpowiedzUsuńzrozumienia nie zyskałam:))) ciepłych, dobrych świąt. zawsze:)
łolka
Łolka, Barbie jest ok. co prawda starsze części (no dobra, niektóre nowsze też:) aż błagają o ponowne narysowanie, przydałoby się też chudzinie przytyć, ale myśl przewodnia jest zawsze pozytywna.
OdpowiedzUsuńto taka la donna angelicata.