Byliśmy w Gauganku [uwaga, reklama!] …
--- tutaj Silny zajęty folią bąbelkową w czasie monodramu Mikołaja ---
… i Erna znalazła na saniach Świętego chomika z napędem na dwie baterie AA.
Ujęła gryzonia w dwie dłonie, delikatnie. Czule przywarła do zabawki wzruszoną twarzą. Powstała więź.
Szczuruś nazywa Ernę:
- MAMA!
Więc kiedy któregoś dnia Szczuruś odjechał w nieznane [za bezpośrednią przyczyną, jak się okaże w pod koniec notatki, starszego brata], Erna odeszła od zmysłów i postawiła nas wszystkich na baczność, nalegając na skrupulatne poszukiwania. Niefortunnym przypadkiem tego samego wieczoru musiałam wyjść na późną kolację, i to zanim nielaty oddaliły się spać.
- Dokąd idziesz? O któjej wjócisz? – dramatycznie pytała Erna, podwójnie rozdarta. – Dlaczego bez nas? MUSZĘ WIEDZIEĆ, O KTÓJEJ WJÓCISZ, MAMA!
- O dwudziestej trzeciej. – rzekłam, chyłkiem umykając w stronę korytarza.
- ALE NIE MA TAKIEJ GODZINY! – rozpaczliwie załkała Erna. - NIE MA TAKIEJ!!!
Kiedy wróciłam, trafiłam na Ojca Dzieciom snującego się po hacjendzie z ponurą twarzą.
- NIGDZIE GO NIE MA. – mruknął posępnie. – A obiecałem znaleźć.
Polowaliśmy na Szczurusia, bezskutecznie, o drugiej nad ranem.
O świcie starszy brat puścił parę.
Szczurofiesta! Cudownie odnaleziony Szczuruś śmigał po podłodze i metalicznie biadolił:
- MAMA!
Erna się zaraz treściwie ustosunkowała do zagadnienia macierzyństwa. Ona jest tylko opiekunką, wyklarowała, prawdziwa matka Szczurusia umarła …
- Ale on widzi jej ducha … - dodała z uśmiechem. - i duch mu podaje śniadanie.
Spójna intryga.
- Ale dzisiaj jadł ze mną, bo duch jego mamy, wiesz, poszedł na impje. – Erna uniosła oskarżycielski palec. - TAK, JAK TY!
Szczuruś gderliwie zaskamlał:
- MAMA!
poprostu rozbolal mnie brzuch
OdpowiedzUsuńze smiechu :D
ach! :) tak jak Ty!!! lol!
OdpowiedzUsuńszczurzy duch na imprze mnie rozwalił :)))
OdpowiedzUsuńUrocza historyja :-)
OdpowiedzUsuńNo i zostalas przybrana babcia Szczurusia (z corki Myszy), trzeba sie troszczyc o wnuka, nawet o drugiej nad ranem...
OdpowiedzUsuńO rany, notki sa tak bliskie tego co sami mamy na pokladzie, ze normalnie nie moge. Czytam i sie smieje, bo SAMO ZYCIE. tak tak tak. I pies gryzl wszystkich domoroslych krytykow literackich!
hahahaha uwielbiam erne!
OdpowiedzUsuń...a ja dalej czekam na zdjęcie foki...
OdpowiedzUsuńa kiedy zostaniesz babcią prawdziwego szczura ;-)?
OdpowiedzUsuń"… i Erna znalazła na saniach Świętego chomika..." - zupełnie serio pomyślałam, że święty chomik, który widzi duchy, to ktoś jak święty mikołaj, tylko dla gryzoni. Idę poczytać Pratchetta :)
OdpowiedzUsuńA te duże litery to co? Jakieś nowe trendy literackie?
OdpowiedzUsuńI w końcu chomik czy szczur? Zoologicznie jakoś mało spójny projekt.
o, wrzuciłaś sobie aparacik na zęby?
OdpowiedzUsuńdroga do perfekcji jest trudna, heh.
mk.
=> Ingrid, => rzuf, =>bere, => Magdalena: cieszę się :)
OdpowiedzUsuń=> Goldina: prawda, że się wszyscy miotamy z tym na przykład, żeby nie zawieść zaufania małolata, skoro dało się słowo?
=> drobneprzyjemnosci: nie wątpię, że się z foką nadarzy jakaś okazja
w końcu OBIECAŁAM ;))))))))))))
=> kocimokiem: gryzonie budzą we mnie silne obrzydzenie od lat wczesnej młodości. rodentofobia po całości
=> mem: nie wykluczam, że „święty chomik, który widzi duchy” jest w sumie prawidłowym tropem ;)
znaczy co starszy brat zrobił ze szczurusiem?? skitrał, zamknął?zniewolił? pozazdrościł))))))))))))biedna Erna.
OdpowiedzUsuńNo trauma, trauma z wieczora )) pozdrawiam sdzczurusia.
=> valyo: zniewolił, w rzeczy samej ;))))
OdpowiedzUsuń=> Zimno: Oj tak, oj tak. Odnajdywanie zaginionych wnukow, spelnianie danych obietnic, przepraszanie, ze na krotka chwile, ale jednak, mama zmienila sie w potwora, i wszystkie "mamo, prosze, pobaw sie ze mna - nie teraz kochanie".
OdpowiedzUsuńCzy istnieje jakis cudowny srodek na ciagle poczucie winy?
=> Goldina: upływ czasu.
OdpowiedzUsuńmyślę.
czas zaciera drobiazgi. zostaje ogólny obraz, a ten przecież jest dobry, mimo "nie teraz, kochanie"