Nielaty się prześcigają w wymyślaniu najbardziej obciachowego imienia.
- Kupa Kreta!
- Bjudny Gajnek!
Tu się muszę wtrącić z umoralniającą gadką opartą z jednej strony na obowiązującej regulacji prawnej a z drugiej na zaleceniach i wytycznych Rady Języka Polskiego.
- Żadnych rzeczowników pospolitych. – mówię ze wznoszącą intonacją. – Nie ma mowy o dziecku Garnku, Stoliku ani o dziecku-Aucie.
Przez nieletnie twarze przebiega prąd. Rysy się ściągają. Wtedy przypominam sobie, że:
- Ewentualnie wchodzą w grę Jagoda, Malina ...
- I Róża. – wykrzykuje Nowy Człowiek. – I Margareta!
Erna się ogarnia.
- A Tulipan? – pyta.- Nie za bardzo.
- A my mamy ciocie Tulipan! – Erna ma ten wyraz twarzy, który przybiera, kiedy starszy brat kontestuje - a robi to nagminnie - jej wiedzę, obycie i ogólną orientację.
- Różę … - jęczy Nowy Człowiek i wywraca białkami.
- No co, - Erna nie oddaje pola bez walki. – ale jóża wyglonda jak tulipan!
Elokwentnej interlokutorce trudno jest nie przyznać racji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz