poniedziałek, 16 kwietnia 2012

2.057

Co prawda po tej stronie ulicy rosła tylko jedna kępa krzaków, ale Erna nie chybia. Rozpędzona na Superszybkim Bicyklu wycelowała właśnie w nią. Cel i bum. Zarośla okazały się z solidnie pokrytego kolcami ognika, niestety!, więc w domu spryskiwałam Ernę płynem do odkażania niemal od stóp do głów. Erna chlipała, mniej z bólu, bardziej, myślę, z urażonych ambicji.
- Jesteś wielką cyklistką. – pocieszałam rekonwalescentkę. – Nie przewracają się tylko ci, którzy nie …
- Kto tu jest psychiczny?
– upewnił się Nowy Człowiek, przemykając przez kuchnię pod błahym pretekstem.
Ale kiedy Erna się skonfrontowała z lustrzanym odbiciem gęstej siatki szram na prawym policzku i zawyła:
- No i jak ja będę wyglądała w tej szkole z takim czymś na buzi?
Nowy Człowiek z szorstką czułością pocieszył:
- Dobrze. Będziesz się mogła chwalić kolesiom, że walczyłaś z tygrysem szablastozębnym i że wygrałaś.

Ta wizja przyniosła bezapelacyjne ukojenie rowerzystce.

17 komentarzy:

  1. piękna, pokrzepiająca siostrzano-braterska historia:)
    baszka

    OdpowiedzUsuń
  2. Niee, no jak to ma rowerek, skoro u komunii nie była, nie zgadza się z poprzednim rozdziałem, Homerus dormit;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => MW: ależ to do bólu spójne, komunista = nowy rower (ten z bocznymi kółkami, rzecz jasna), Erna = były rower komunisty, super speed.

      Usuń
    2. W takim razie skąd NC miał ten rower, hę? Ani chybi z Twojej komunii...! A to by znaczyło, że - o zgrozo - młodszaś ode mnie, bo epoka rowerów (górskich) nadeszła trochę później, w moich czasach były zegarki i złote pierścionki...

      Usuń
    3. => MW: no co Ty, ja jestem od WSZYSTKICH starsza, nie wiedziałaś?

      Usuń
  3. gdy ja jeden jedyny raz w życiu wywaliłam się z roweru, byłam dumna, że mogłam w pracy pokazywać zdarty łokieć.

    dodam, że miałam wtedy ok. 26 lat ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaa, Erna poszła dzisiaj do szkoły obdarta i dumna, królowa upadków w kolczaste krzewy :))))

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. => zorka: chwała i uwielbienie, jeżeli się trzymać Twoich i moich ostatnio wiodących tematów :)))))))))))))))

      Usuń
  5. Jak ten ognik śmiał wpaść na Ernę ? Podaj koordynaty to wyślemy sporą butlę defoliantów a jak to nie pomoże to Teksańczyka z piłą motorową. Przeczytałem poprzednie zdanie i przeraziłem się spodziewanej reakcji Greenpeaców . No to może nabyć kozę dla NC ? A koza załatwi ognika w sposób naturalny i ekologiczny i wszyscy będą zadowoleni ( no może poza ognikiem - ale sam się prosił). Amen - Maryjan S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => Maryjanie, bój się Swaroga!
      ten ognik u ludzi, nie u nas!
      ognik przydrożny, ognik pod ochroną z kodeksu cywilnego, święte prawo cudzej własności.

      słowem, nic się nie da w temacie zrobić. a Erna cierpiąca.




      PS. sugerujesz kozę na komunię?
      rozważę.
      niegłupie.

      Usuń
  6. A święte i niezbywalne prawo Erny do nienaruszalności powłok cielesnych - to pies ?
    No to może tego wstrętnego ognika chociaż wychłostać - stary precedens by się znalazł.

    Kozę to może nie - trzeba regularnie doić i co gorsza pić jej mleko. Ale koziołek ? Czemu nie ?
    Raz że zgodny z miejscową tradycją ( dwa na wieży ratusza a kiedyś co najmniej dwie "cygi" na jednym rowie) No i praktyczny - domu popilnuje, trawnik skosi i zasili nawozami a i stare przeczytane gazety zagospodaruje. Tylko jakiej maści ?. Myślę, że dla chłopca stosowny będzie czarny. Pozdrawiam Maryjan S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cha! posiadanie kozy to wielowiekowa tradycja w naszym rodzie, że też mogłam zapomnieć!

      dzięki, Maryjanie!

      tak, koza! :)

      Usuń
  7. no widzę, że Erna wyraźnie pod wpływem ... męskim ;-0

    OdpowiedzUsuń