niedziela, 9 stycznia 2011

1.948

- Ja się urodziłem w złej kulturze, - wzdycha Nowy Człowiek. – gdybym się urodził w innej, mógłbym rozkazywać Ernie ...
Erna wydyma usta i przewraca oczami. Po tygodniowej wyrwie w rutynie wróciliśmy do tradycyjnej obsady ról domowych i stereotypowych relacji bratersko-siostrzanych (chociaż Nowy Człowiek jest nadal cokolwiek rozgorączkowany i co nieco słaby).
- I nawzajem! – cedzi Erna.
Z powodów bliżej niezdefiniowanych „i nawzajem” jest u nas teraz absolutnie top obelgą. Mam niejasne poczucie, że w ubiegłym wieku w podstawówce, którą regularnie odwiedzałam „i nawzajem” także niosło ciężki ładunek emocjonalny. Za nic niestety nie pamiętam swoich ówczesnych racji.
- Mama, - chichoce Nowy Człowiek. –
powiedz hana.
- Hana
. – mówię karnie.
- Hanamontana je na kibelku banana! – wyje Nowy Człowiek.
Taki motyw też mi wraca – w głównych liniach – z poprzedniego stulecia i z placówki edukacyjnej dla nielatów. Zacznij, ja dokończę, będzie z tego draka. Wyparowały niestety adekwatne asocjacje.
- Erna, powiedz hana. – testuje Nowy Człowiek.
Erna daje się nabrać. Scena kończy się groźną wymianą „i nawzajem”, na granicy międzyplemiennych starć.


Ma po stokroć rację Pilch w jednym z przedświątecznych felietonów (właśnie do niego dotarłam), że posiadanie jest formą lektury. Dostałam od siebie przez gwiazdora pryzmę książek, przeczytałam jedną sztukę i trzy czwarte. Władam zatem nowościami wydawniczymi świadomie na półce, przyswajam je na zasadzie dyfuzji, przez asymilację, w mentalnej łączności z szacownym krakowskim literatem.


Z zimy najbardziej cenię mrok otulający sprzęty domowe między szesnastą a siedemnastą. I siedzieć wtedy z książką na kanapie. Silny śpi, starszaki w ciszy oddają się swoim pasjom. Przez maksymalnie kwadrans.

- Cooo?
O coś proszę Ernę, żeby założyła pantofle, żeby lekkomyślnie nie skakała po poduchach kanapy.
- Cooo? – powtarza Erna. – Bo usłyszałam tyjko szum nieba.
Jakie to ładne. Co z tego, że można rozbić głowę trafiając nią w krawędź stolika do kawy.
- A czy niebo napjawde szumi? – pyta Erna.
Tak, to z pewnością istotny element którejś z teorii powstania świata.
- Nieee mogeee żyyyyć beeez nieee-baaa … - skanduje Erna.
Szeroko-horyzontalnie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz