środa, 14 marca 2012

2.052

- Sama mówiłaś, – Erna skręciła wokół palca rozkapryszony warkocz. – że dwa minusy dają plusik! Mamo!
- Mówiłaś!
– solidarnie zawtórował jej Nowy Człowiek. – W sobotę! Przy śniadaniu!
O zgubny skutku pewnego referatu (karłowatego! literalnie - piętnaście zdań) z matematyki stosowanej.
Ojciec Dzieciom i ja klarowaliśmy Nowemu Człowiekowi zawiłości poruszania się w zakresach liczb ujemnych i dodatnich.
A już po kilku dniach iloczyn miał mnie trafić …
Silny tymczasem już-już się nosił z zadaniem pytania:
- A laczegó?
Z zaokrąglonym, utoczonym w balon „ó” na końcu zamiast „o”.


Nielaty jęły się z miejsca przekrzykiwać wynikami działań na dwóch, na trzech, na stu pięćdziesięciu ośmiu minusach naraz.
- A laczegó? – z zainteresowaniem indagował najmłodszy brat.
Skuteczność morderczej restrykcji, którą właśnie miałam wdrożyć [paskudny, ujemny, wirtualny czarny punkt dla Erny na imaginacyjnej tablicy dobrych obyczajów], więc efektywność kary zawisła na włosku.
Na lichej pajęczynce niezłomności zasad.

- Co prawda w matematyce owszem, - rzekłam. – jest, jak mówicie z dwoma minusami, ale w życiu wręcz przeciwnie.
Cha.
Nielaty z ociąganiem zgasły.



Cóż, nie stworzyłabym kodeksu Hammurabiego mimo maksymalnej koncentracji, jestem wyjątkowo niefachowa w nakładaniu restrykcji z epickim rozmachem. Nie mam żadnego upodobania i brak mi polotu w budowaniu ad hoc bezwzględnie obowiązujących praw typu „jeżeli W TEJ CHWILI nie posprzątasz tych kredek/książek/puzzli, to PRZEZ TRZY DNI nie będziesz mógł … mogła …”.
Mamo.
Mówiąc wprost, mam problem z szybką a wiążącą wyceną, ile godzin szlabanu na gry jest warta jedna bójka między braćmi. A ile i czego w zamian za histerię i rzęsisty płacz sponsorowane przez nie założę dziś czapki. Ile za butną i nieuzasadnioną odzywkę.
I tak dalej.

Nadal jesteśmy z nielatami w czasie stawiania granic.
Jakie to bywa trudne. Mamo.
Konsekwencja, słuszność, sprawiedliwość i równe traktowanie. A żeby nie zniewalać.




Ernę dyscyplinują imaginacyjne punkty ujemne i foch na mojej twarzy.
Nowego Człowieka dyscyplinują szlabany.
Silnego – to się jeszcze zobaczy.




13 komentarzy:

  1. Staram sie byc konsekwentma, wysluchac slusznych racji, sprawiedliwa tez bym chciala byc. Nie traktuje rowno, tylko w zaleznosci od potrzeb i wpajam, ze sprawiedliwie to nie znaczy rowno. Na razie ciezko idzie to wpajanie...
    Oraz nade wszystko i ze wszystkich sil staram sie nie zwariowac.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trwaj w tym co postanowisz a wszystko będzie super. I pamiętaj, Oni w ułamek sekundy wyczuwają Twoje wachanie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dynie? Zamknieta na klucz lodowka?
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dynie? Zamknieta na klucz lodowka?
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas żadne "trzy dni" nie pomagają, takie restrykcje prowokują Młodego do negocjacji - miał cztery lata i potrafił powiedzieć, że dobrze, dziś jest "listonosz Pat" to on może nie oglądać... - u nas jedyną skuteczną metodą jest "na zawsze, lub do odwołania"

    ...A Zuzka jest aniołem wcielonym i to tylko utrudnia relacje bo trzeba sie hamować od porównywania...

    OdpowiedzUsuń
  6. właśnie dwie godziny temu miałam podobny problem z ustaleniem kodeksu, gdyż 3 letnie dziecię rozpasane do granic...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ingrid, zgadzam się sprawiedliwie nie znaczy równo
    ja często nie mam sumienia być konsekwentną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. viki: jestem jedna z czterech siostr i wiem w jaki kanal mozna sie wpedzic wychowujac dzieci w przekonaniu, ze zawsze bedzie po rowno. i jak bedzie rowno, to bedzie sprawiedliwie. przynajmniej tego bledu nie chce popelnic. popelniam wlasne :D.

      Usuń
  8. dobrze kombinujesz, na każdego działa co innego, inny szlaban a i granice indywidualnie!!
    i choć nie ma złotej zasady to KONSEKWENCJA musowa w te klocki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zobaczyłam na fb, że jest u Ciebie "matematyczna notka", przybiegłam najszybciej jak mogłam, bo tematy te mocno mnie interesują. I nie zawiodłam się - najbardziej lubię te z Twoich wpisów, które dotyczą Twoich dzieci.

    (a po cichu liczę, że moje dzieci, na razie bardzo niskie, także będą dyscyplinowały się pod wpływem fochów na mojej twarzy. Już dziś ćwiczę sobie miny na specjalne okazje :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zimno, lepiej odpuść nauczanie dzieci w dziedzinach matematycznych, albowiem w ich sferach dodawania dwa minusy robią jeszcze większy minus. Najpierw może w sklepie poćwicz, bo to widać. Wydajesz dwa razy i NIE zarabiasz raz.

    OdpowiedzUsuń
  11. stawianie granic jest bardzo trudne zwłaszcza że samemu jest się przez czas jakiś szlabanem, słupami granicznymi i oblężoną budką pograniczników :)
    czytałam ostatnio że kary powinny być konsekwencjami czynów czyli raczej: jak nie posprzątasz zabawek od razu to nie zdążysz obejrzeć bajki/przeczytać/czy co tam lubi. niż: za karę za niesprzątanie dwa dni szlabanu na bajki. bo to i niewiele uczy, i nieposprzątane zostaje, i z przeliczaniem ciężko. trochę mi to pomogło choć nie rozwiązało problemu całkiem oczywiście

    OdpowiedzUsuń