wtorek, 25 marca 2014

2.233 [O podróżach w międzyczasie]



Najwyższa pora na narcystyczną fotonotkę, kiedyś produkowałam ich tu tyle, a teraz – cóż. I nie, nie zepsuł mi się aparat.

------------------------------------------

- Wiesz, z czym mi się kojarzysz? – pyta Erna. – Z Sarą.
??
- … bo też masz takie krótkie włosy.
- A mi się kojarzysz – Silny przykleił mi miękką łapkę do twarzy – z bajdzo nową!
Pięć lat.
Ta historia nie jest już nowa, właśnie skończyła pięć lat. Od pięciu lat terminuję w zawodzie wielomatki, kawał czasu. Mam trzy głowy, dziewięć rąk i jednosekundową dobę, cóż za niefart z zegarem.
Odpaliliśmy flarę, Silny zdmuchnął świeczkę, zjedliśmy tort głośno – niektórzy z nas - mlaszcząc.
Wszyscy tu mamy problem z czasem.
- Chce wiesz co zjobić? – spytał Silny w przeddzień tego dnia – Chce się cofnąć w międzyczasie. Żeby były moje ujodziny.
Z cofania się w międzyczasie mogłabym robić specjalizację. Ze skoków między opóźnieniami.

------------------------------------------

- Mamo, dlaczego teraz nie może być trzy dni potem?
  
E. Nie, nie, nie. Nie chciałabym. Niech trwa.



A foty są sprzed dwóch tygodni.
Z wiosny w powijakach.



… bo gdyby nie moje nielaty i gdyby nie „Linnea” z Zakamarków, nie wiedziałabym (a teraz wiem, nawet wyrwana ze snu, nawet wytrącona z obiadu), że na ostatnim zdjęciu ustrzeliłam Tussilago farfara.
Oto jeden z licznych intelektualnych pożytków. Jakże namacalny.





12 komentarzy:

  1. za szybko to leci. ucieka mi przez palce w natłoku pracy, obowiązków i zmęczenia.
    patrze na zdjęcia i mnie ściska, ze nie będą już takie małe i jakoś tak mało pamiętam. łapię garściami z kacem moralnym, że ciągle za mało, za mało. a potem mnie wkurzą i mam ochotę odpocząć, uciec, wyjechać i znów myślę, że mi szkoda coś stracić. za mało celebruję za dużo robię taśmowo. jakoś tak brakuje mi jeszcze kilku godzin tylko, by z nimi pobyć, bez rozrywania się na milion części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => dzika: no właśnie!
      a moje już zaraz będą ode mnie odchodzić, największy mi już do ramienia dorasta.

      Usuń
  2. A ja wiecznie się miotam między byciem dla siebie, a byciem dla nich. Bo boję się, że jak będę tylko dla nich, to gdy odejdą, poczuję rozpacz w pustce - sama ze sobą...

    Wieczne rozdarcie między egoizmem a potrzebą, bo przecież najważniejsze w świecie to oni, nie coś, nie moje nieokreślone bliżej aspiracje, oni...

    Tak, co Córce zegar objaśniam (wisi w kuchni i Ona jest go ciekawa), to z przerażeniem widzę, że to już ta godzina, i trzeba ich gnać spać, bo znów czasu za mało dla siebie, dla bycia z mężem, dla poczucia czegoś poza tym życiem tuż obok...

    Wyrzut sumienia za wiecznie tracony czas - najpoważniejszy.

    Piękne polowanie na wiosnę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet jeśli nauczysz się być dla siebie, i nawet jeśli będziesz wiedziała, że odejść muszą, i będziesz to rozumieć, akceptować, błogosławić na nową drogę, nawet wtedy - zaprawdę powiadam ci - pustkę czuć będziesz, gdy odejdą. I trzeba ci będzie czasu, aby się do niej przyzwyczaić, oswoić, ugłaskać, zlepić w malutką kulkę. Ja to już wiem.
      Ale nie myśl o tym teraz. Ciesz się bliskością. I nie szarp między - między. Ta szarpanina zabierze ci czas, a jego i tak wciąż mało. Szkoda zatruwać go wyrzutami sumienia. Niepotrzebnymi, bo przecież miłość jest w nas w każdej chwili. Bądź rozrzutna w rozdawaniu jej, a będzie dobrze. Pozdrawiam ciepło. Bardzo Dorosła

      Usuń
  3. Jesteś prymuską! Ja w tym roku się nie wyrobiłam ze śnieżycowym jarem.

    OdpowiedzUsuń
  4. A Tussilago farfara to nasz podbiał pospolity :). Te żółte kwiaty to wiosna mojego dzieciństwa, wracając ze szkoły szukaliśmy ich całą gromadką na poboczach drogi, ach rozmarzyłam się....
    Piękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. pamiętam jak dziś... że przeżywałam ciążę razem z Tobą... mój syn też skończył 5 lat... z dziewczynki w ostatniej chwili zrobił się chłopiec.... :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. no leci... choć nadal wydaje mi się, że to wczoraj niosłam ze szpitala, każde z trzech zawiniątek, to nie da się ukryć, że zawartość najstarszego patrzy na mnie już sporo z góry. muszę przyznać, że cieszy mnie dorastające towarzystwo tak samo jak kiedyś cieszyły zasmarkane buzie i brudne łapki:) każda chwila ma swój moment, nie chciałabym inaczej niż w myślach podróżować w czasie. niech trwa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O to już kwiatki kwitną?! 100 lat dla młodego 5- letniego człowieka ! Czas szybko leci. Pozd.,

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam skoki w czasie, chętnie stosuję przed obiadem i wieczorami. Cóż z tego, że w wewnętrznym kosmosie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. A! A ja znowu byłam tam, gdzie Ty ;o) Po Sołaczu, imieninach ulicy - Śnieżycowy Jar. Tyle, iż ja miałam ten luksus spacerowania tam w dzień powszedni. Kilka osób zaledwie. I dobrze - mnie od kilku lat cho...a bierze, jak widzę te tłumy, które najchętniej zrobiłyby by sobie zdjęcie leżąc na śnieżycach :o(((
    Czy ja dobrze poznaję Radojewo? byłam tam na jednej z pierwszych randek z obecnym mężem... :o)))
    Pozdrawiam. N.

    OdpowiedzUsuń
  10. Absolutnie nie wierzę.
    Że silny ma już 5 lat!
    To nie jest możliwe.
    Przecież dopiero był Kokardą...

    :*

    OdpowiedzUsuń