czwartek, 27 września 2012

2.110

… zgłębiając natomiast temat obrzydliwości …

Nowy Człowiek zadał mi dzisiaj pytanie o to, czym jest paragraf, po czym zdecydowanie odmówił udzielenia wyjaśnień, w jakim kontekście powstała kwestia paragrafu i w ogóle, dlaczego, po co i za co.

… co – skoro mowa o odstręczających asocjacjach - mi przypomina pewne zajście z sierpniowego, słonecznego poranka.

Pojechaliśmy z Nowym Człowiekiem pobrać wymaz i zlecić antybiogram i utknęliśmy w niewielkiej kolejce tuż pod drzwiami laboratorium. Nowy Człowiek jął skanować ogłoszenia z korkowych tablic, dość niespokojnie, bo - nie da się ukryć - był podenerwowany.
- A jak się pobiera wymaz z pochwy u ciężarnych? – spytał znienacka wskazując na jedną z kartek. – Mamo?
Zapytał pełnym głosem, żeby było to jasne.
Wyluzowana ciężarna, która siedziała w kolejce tuż za nami miała niezgorszą bekę z moich poniekąd chaotycznych wyjaśnień. Chociaż być może jej szczery uśmiech stanowił wyraz aprobaty dla moich metod edukacyjno-wychowawczych.

… co mnie prowadzi do dość smętnej konkluzji, że macierzyński
roller coaster posuwa wyłącznie w dół i im głębiej w czas, tym mocniejszy hardcore. Pięciolatek pyta o naturę Boga, o nieuchronność śmierci i takie tam, a dziewięciolatek o technikę pobierania wymazu.
Lękam się trzynastolatka.

… co mi szczęśliwie przypomina, że mam jeszcze trzylatka na stanie. Uff.

… trzylatka we wrześniowy ranek ...
Trzylatka wbitego pazurami w moje udo w przedszkolnej szatni.
- A mogę dzisiaj puakać? – pyta Silny i patrzy we mnie wielkimi, wilgotnymi oczami.
- Nie, dzisiaj nie, - pozoruję moc i święte przekonanie. – dzisiaj nie płacz, szkoda gardła.
- Ale … ja … muszę … - głos Silnego grzęźnie mu w krtani. - … puakać …
I płacze.

Tulę, całuję, zmykam, znikam za drzwiami.
I to dopiero jest hardcore.



41 komentarzy:

  1. Zapewne odpowiedź, że tak samo jak u nieciężarych by NC niezadowoliła :)

    pozdrawiam Was
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak - taki malec - to dopiero jest hardcore.
    Trzynastolatek/latka już właściwie nie pyta...:( tym bardziej lękać się trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  3. oj tak... zostawianie własnego młodego dziecka w przedszkolu, które patrzy swoimi ślepiami pełnymi łez, to masakra...

    OdpowiedzUsuń
  4. "Pojechaliśmy z Nowym Człowiekiem pobrać wymaz(...) NC był poddenerwowany"
    Nie dziwię się - każdy dziewięciolatek mający pobrać wymaz od ciężarnej byłby. No, zimno, rano przedszkole wieczorem wymaz, najwyraźniej nie oszczędzasz potomstwu głębokich (nomen omen) wód.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bloga podczytuję już dawno, ale dopiero teraz ośmielam się napisać, bo temat żywo dotyczy podobnego czasu w moim życiu pt. DZIECKO PYTA.
    Mój synek, w ubiegłą niedzielę (dodam, że niedługo skończy 8 lat) przy poważnej rozmowie o budowie mężczyzny i kobiety (jajniki, nasienie i takie sprawy), zapytał " a te męskie nasionka to gdzie one są?" ja oczywiście "że w twoich jajeczkach". Mój syn na to: "no nareszcie!!! wiem po co są!!! :)))) Chodziło oczywiście o jajeczka. Myślałam, że skręcę się wewnętrzne ze śmiechu, bo przecież niepedagogicznie było by uchachać się przy pytającym:) A kto zgadnie jakie może być następne pytanie ośmiolatka??? " A po co są dwa?" Aż boję się co będzie dalej... i czy będę umiała odpowiedzieć :)))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => gosiaB: A PO CO SĄ DWA???
      jak wybrnęłaś?

      Usuń
    2. A widzisz... i tu uratował mnie, swoim autorytetem Pan Mąż wchodzący właśnie na ten fragment rozmowy do kuchni i odpowiedział: "że na zapas". Ja się jedno popsuje, to zawsze jest to drugie :)))

      Usuń
  6. Ile ja się uryczałam zostawiając dziecko w przedszkolu...hardcor jak najbardziej

    OdpowiedzUsuń
  7. Pytający 13-latek to byłby dobry znak. Życzę z całego serca. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Lękaj się trzynastolatka, oj lękaj))))
    ale to trzylatek mnie wzrusza osobiście ...
    ściskam go wirtualnie. Zimno trzymaj się jakoś w te wrześniowe poranki)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => teatralna: :)
      wchodzimy w październikowe.
      jakoś się nie łudzę, że tanecznym krokiem wchodzimy.

      Usuń
  9. Silny jest przecudowny, chyba rozpłakałabym się razem z nim;)
    Zielona_Gretka

    OdpowiedzUsuń
  10. Czasem myślę, że mamy dzieci po to, żeby używać tych wszystkich wiadomości, które gdzieś kiedyś, przez całe życie, przyswoiliśmy. Pytania moich skłaniają mnie zwykle do sięgnięcia do najgłębszych czeluści jaźni, o których istnieniu nie miałam pojęcia.
    Ale po co matkom trzylatki rozpaczające w przedszkolnej szatni, nie wiem. Ja nie czuję, że staję się od tego lepsza. Wręcz przeciwnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => momarta: ja również się nie staję od tego lepsza, że Silny wyje raz dziennie.
      ale nie widzę alternatyw.

      Usuń
  11. Jak długo oni będą płakać??? Mamy podobnie :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Przytulam jako matka dwojga, z czego jedno adaptowało w przedszkolu się bardzo ciężko, a drugie masakrycznie. Z trudniejszych pytań dorzucę pytanie dziesięciolatki po przejrzeniu parę miesięcy temu prasy kobiecej ("WO"): a co to właściwie jest ten wibrator?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => MW: hm ... czekam na pytania Erny.
      z niecierpliwością :)


      ... a jeżeli chodzi o adaptację to ...

      Usuń
  13. Moja córka ostatnio zapytała - a dlaczego dziecko, które się rodzi jest ubrudzone krwią - z czego ona mu leci. Odpowiedziałam, że to nie jest jego krew no i się zaczęło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => diable: poród jest fascynujący. dla mojej młodzieży także.

      Usuń
  14. roześmiałam się straszliwie po wymazie z pochwy u ciężarnych.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ha ha ha! jedziemy na tym samym wózku Zimno :)
    Mój syn (za moment 10 urodziny) ostatnio pyta:
    - Ale jak ten otwór, którym dziecko wychodzi w czasie porodu może zrobić się tak duży żeby się zmieściło?
    - Nie może. Odpowiadam. Kości się rozchodzą, co bardzo boli = bo "brama" się otwiera ale skóra pęka albo ją lekarz nacina.Potem zaszywa.
    - Ał! I krzywi twarz w pełnym współczucia (!) grymasie.

    A wczoraj wiozę towarzystwo z treningu i słyszę rozmowę:
    - Dominik, wiesz mieliśmy w szkole wypisać kilka słów zaczynających się od "trans-". I wiesz, że jest takie słowo "transseksualny". To znaczy, że jak dziewczyna chce być chłopakiem to robi sobie operację i na odwrót.
    - O! To ty! Ty masz długie włosy jak dziewczyna!
    Zarechotali obydwaj i wrócili do dyskusji o transferze Podoskiego do jakiegoś angielskiego klubu.

    Ale w przedszkolu nigdy nie płakał! Wchodził i wychodził z uśmiechem na pyszczku. ha! Taki luz miałam :D

    Za to do dziś pamiętam mojego brata - codzienna szopka, panie dosłownie odrywały go od nogi naszej mamy żeby mogła wyjść. Masakra!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => aga.ta: grupa wsparcia! należy zawiązać grupę wsparcia! matek synów poniżej dziesiątego roku życia pytających o "te sprawy" :))))))))

      Usuń
    2. Jestem "ZA"!Za-wiążmy ;)
      I proponuję opłaty członkowskie, tudzież wpisowe w postaci butelki wina w dowolnym kolorze.Plus ze 3 "wesołe" historyjki z życia matki człowieka "przed-pryszczatego".
      Najlepiej jakieś żenujące - wtedy zniżka w składkach na rok ;D

      Usuń
  16. /antoni poszedł do przedszkola w zeszłym roku. miał lat dwa. i cała rodzina ryczała, że jestem wyrodąąąąąąąąąąąąą matkąąąąąąąąąąąąąąąąąą. przez cały rok było świetnie. teraz, jako trzylatek, poszedł we wrześniu. po prostu poszedł. i już.
    hm. przerabiałam płacze ze starszą, czepianie nogi i wycie.poszła do przedszkola jak trzeba, rónoz dzwonkiem:)
    i staję (z doświadczeniem!!!!) za stwierdzeniem pań przedszkolanek. im wcześniej, tym lepiej.


    p.s. mając świadomość, że akurat miałam szczęście i sprzyjające warunki.i że mógł, po prostu.
    bo uspołecznienie pełne:P)
    łolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => łolka: każde jest inne, myślę. a dobra adaptacja ma tylko częściowy związek z wiekiem. z charakterem dziecka bardziej. chyba. tzn. tak mi się wydaje.

      Usuń
  17. październikowe ranki będą łatwiejsze...

    nic tak nie rozdziera mi serca jak cicha, przełykana, grzęznąca w gardle małoletnia rozpacz, już wolę, kiedy płaczą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Chyba nigdy tego nie zapomnę, choć córka nie pamięta.
      Rzadko wygaszam kategoryczne sądy, ale tu jestem pewna: wcześniej czy później - to nie ma znaczenia, to zależy od charakteru małego człowieka (łolka - dobrze, że dodałaś ten p.s.). Po prostu niektóre dzieci lubią przedszkole i szybko się przywyczają, tak jak niektóre starsze dzieci lubią kolonie, niektórzy dorośli lubią wyjazdy w dużym gronie znajomych. A niektórzy nie. I już. Większość jakoś tam się adaptuje w każdych warunkach, bo nie ma innego wyjścia. A jeśliby Wam przedszkolanka z dwudziestoletnim stażem, mądra i godna zaufania kobieta powiedziała po paru pierwszych wrześniowych dniach: "Jeśli Państwo możecie, to zostawcie go jeszcze rok w domu, bo my go oczywiście zatrzymamy, ale nie wiem, jakie będą koszty psychiczne" - to też byście uznali, że "im wcześniej tym lepiej"?

      Usuń
    2. naturalnie, że się z Tobą zgadzam. mówiłam o swoim doświadczeniu i tyle. cała rodzina twierdziła, że źle robię, łącznie z moim mężem. a mnie coś tam w środku mówiło, że jednak Antosza będzie zadowolony... i tak się stało....
      z Igą było okropnie. dokładny hard, jak opisuje Zimno. także zdaję sobie sprawę - nie da się każdego do jednej miarki przyłożyć.
      łolka

      Usuń
  18. ostatnio z niedzielnym wieczorem mieliśmy umowę że nie będzie płakał następnego dnia, następnego dnia ledwo zdążyłam włożyć mu kapcie gdy mi śmignął z szatni, musiałam go cofnąć po buziaka i... tyle go widziałam...
    kolejnego następnego dnia był hardcore - wielkie wilgotne oczy, prowadzenie za rączkę na salę, tuż przed odejściem przyklejenie do nogi, obietnica że to już dziś zaczyna się weekend, zagadująca pani i ucieczka cichaczem - nienawidzę tego

    arvata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => arvata: tak! jednego dnia jest w miarę ok, za to następnego - tragedia z fontannami łez.

      Usuń
  19. Trzynastolatka się nie lękaj z powodu głupich pytań, oni wtedy zazwyczaj przestają mówić ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. u nas było odwrotnie - zazwyczaj tylko mnie się chciało "puakać" pierwszego dnia (drugiego zresztą też:), dziatki leciały z usmiechem i szur, do zabawek.
    ze szkołą okazało się być identycznie.

    OdpowiedzUsuń