niedziela, 15 lipca 2012

2.082

Nie, nie rozpłynęłam się w czczej kontemplacji zrzutu ekranu z notki niżej. Spakowaliśmy za to liczne nielaty i pognaliśmy przed siebie, jak prowadzi autostrada, prościuteńko, przez kolejne tysiące kilometrów, nadal mnie to cieszy, że autostrada JEST - do granicy i od granicy i w którą stronę by nie spojrzeć – nareszcie się jedzie.

Jedzie się.
Jedzie.
Medytuje się widok przez przednią szybę. Przez pięć, sześć, siedem minut. W ósmej minucie [jeszcze widać zabudowania najbliższej, domowej okolicy] Silny pyta:
- Mama, a masz chamochodziki?
- Mam, -
odpowiadam. - ale w bagażniku.
Błąd.
- Chcesz pić? – staram się zmienić temat. – Albo miśka?
Nie, nie chce. On wie, czego chce. To, czego pragnie zwie się SA-MO-CHO-DZI-KI. Te, które upchnęłam w bagażniku między którąś z toreb, a którąś z walizek. I Erna też chce czegoś, ale zgoła innego, mam spojrzeć, mam patrzeć zaraz, teraz, mam weryfikować i oceniać. Coś, cokolwiek. JUŻ.
- Poczekaj, - mówię. – nie mam z tyłu oczu.
Nurkuję właśnie w schowku. Albo w torbie z napitkiem.
Erna się obrusza. Fuka:
- Ale gdy ja jestem z tyłu i ci pokazuję obrrrazek, to mówisz tak, to piękne.
Nieba! O, nieba.
Jak bardzo trzeba uważać, zawsze uważać, być bez przerwy czujnym i przezornie spiętym.


… Nowy Człowiek jest natomiast właśnie żywotnie zainteresowany w kwestii dokładnej godziny, temperatury na zewnątrz oraz liczby kilometrów pozostałych do celu.
Jest faktem, że ze swojego miejsca nie widzi adekwatnych ekraników.
Jest również faktem, że żąda aktualizacji danych z częstotliwością co pięć minut.
Pytam, czy wilgotność powietrza też byłaby ciekawa. I wysokość nad poziomem morza. Oraz ciśnienie atmosferyczne w hektopaskalach i milimetrach słupka rtęci.
Tak, byłby zainteresowany.
Dlaczego właściwie by nie.


- Mama, a jak ludzie wymyślili wilkołaki? – zaciekawia się Erna.
Zapada zmrok. Silny drzemie.
- Nie wiem. – mówię.
I nawet, gdybym wiedziała, to nie wiem. Nic nie wiem. Tabula rasa.
- Wiedziałaś, skąd się biorą zombie, więc na pewno wiesz. – nalega Erna i nagle jej się przestawia płyta i na tym samym oddechu – podziwiam tę umiejętność! – w tej samej wznoszącej intonacji zdania pyta – Mama, a wiesz, o czym ja najbarrrdziej lubię historrryjki? O Trrruskawkowym Ciastku albo o mnie, jak byłam w przedszkolu ...
Co oczywiście stanowi zaproszenie i punkt wyjścia do ewentualnej pasjonującej opowieści, którą powinnam teraz, zaraz tu sprokurować ku uciesze potencjalnej głównej bohaterki. O, jakże się raduję i jak tryskam fontanną pomysłów. Droga się przed nami rozwija, a za nami zwija. Turli, turli, turkocą opony po nawierzchni. Szczęśliwie Nowy Człowiek idzie mi z odsieczą.
- Przeliteruj mi „sówka”! – zagaja do Erny.
- Jakie słówka? – Erna się wychyla ze swojego fotelika i niebezpiecznie przechyla ponad śpiącym Silnym.
- No SÓWKA.
- S-U-W-K-A.
– literuje Erna.
- Słuchaj, – nalega Nowy Człowiek. - a jakie u?
Erna jest rozkojarzona.
- Małe u? – pyta.
Rechot.
Wkraczam z dyscyplinującą uwagą, że to nie było pytanie na poziomie absolwentki klasy zero.
- Jak się teraz tego nauczy, to będzie miała łatwiej w pierwszej i w drugiej klasie. – wymądrza się Nowy Człowiek tym specjalnym tembrem, który rezerwuje dla umoralniających gadek najstarszego.
- Wisi mi to. – prycha Erna.
I prawdopodobnie wystawia język.

Silny się budzi.
Nowy Człowiek zasypia.
Erna chce filmu, albo chce siku.




… A i tak, wbrew pozorom uwielbiam z nimi wyjeżdżać.



15 komentarzy:

  1. dobrze, ze sie wakacjujecie :)
    odpoczywajcie, ogladajcie, chloncie dobra energie.

    uwielbiam jezdzic ze swoimi.
    przejechalismy razem tysiace mil.
    sa dosc cierpliwi, bo:
    uwielbiaja podroze
    maja dobry trening (ustalilismy z Mezem, ze chlopcy widzieli wiecej i byli dalej niz my przez nasze pierwsze 30 lat zycia)
    maja matke, ktora zatrzymuje sie na siku zawsze, a poza ta potrzeba co 2-3 godziny

    cicho blogoslawie wynalazce przenosnego odtwarzacza DVD. ten czlowiek zapewnil mi wiele spokojnych godzin podczas podrozy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => ingrid: nasi też przejeżdżają tysiące kilometrów z ujmującą nieświadomością odległości, główne odcinki pokonujemy w nocy, więc śpią i nagle się budzą na przykład w Dolomitach, z poczuciem, że to właściwie za rogiem.
      fajne to.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. tak, nogi są super, ale ramiona! ramiona jeszcze lepsze. mi się takie jakoś nigdy nie chcą zrobić.
      mommy

      Usuń
    2. => Amelka i => mommy: to tylko efekt funkcji HDR w programie Picasa 3.

      Usuń
  3. A co tam spożywacie? bo mi się po 10km magicznie i zawsze otwierała torba z głodem i mama musiała wyciągać kanapki z jajkiem. a przed nami było jeszcze 350km do celu. człowiek głodnieje od nadmiaru wrażeń lokomocyjnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => bebeluszek: na focie spożywamy pizzę. w samochodzie spożywamy wszystko, toniemy w okruchach i papierkach i w lepkich plamach, pandemonium :)

      Usuń
  4. Z nielatami fajnie się podróżuje. Mimo wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => Maminka: cudownie :)))
      (chociaż z zastrzeżeniem pewnej specyfiki)

      Usuń
    2. Specyfika nieodłącznie wpisana w etap poporodowy.

      Usuń
    3. => Maminka: myślisz, że etap poporodowy może trwać dziewiąty rok? ;)

      Usuń