Zamykając kwestie wywleczone na widok
publiczny w poprzedniej notce - mam postulat de lege ferenda w sprawie stopnia
szczegółowości badań w ramach pomocy doraźnej: osłuchanie co prawda wymaga
dotknięcia pacjenta (a-fuj, blee, fe! fe! fe!, obrzydliwa interakcja), ale może
prowadzić do zdiagnozowania zapalenia oskrzeli, a szybsza diagnoza to krótsza
kuracja i mniejsze straty w krajowym PKB.
De lege lata: nie mam migdałków, nadal. Zapalenie
oskrzeli leczyłam natomiast z początku herbatą.
I w sumie to nawet zabawna koincydencja -
trafiłam dzisiaj na świeży materiał o wynikach kontroli NIK w „placówkach medycznych świadczących nocną i
świąteczną pomoc lekarską”. Cóż, jak wiadomo jest źle, wręcz fatalnie. I
tak zostanie.
TEORIA:
Pomoc świadczona jest codziennie, po
godzinach pracy przychodni, od godz. 18.00 do godz. 8.00 rano. W soboty,
niedziele i święta – 24 h/dobę.
Rejonizacja nie obowiązuje.
Pacjenci
mogą skorzystać z tej formy opieki w przypadku dolegliwości wymagających interwencji
lekarza, ale gdy brak objawów sugerujących bezpośrednie zagrożenie życia.
PRAKTYKA:
„System nie działa również
dlatego, że brakuje odpowiedniego nadzoru ze strony NFZ. Fundusz płaci, ale nie
sprawdza, jak działa zamówiona usługa.”
„ (…) w poradniach pracują
lekarze, których specjalizacje budzą wątpliwości co do ich przydatności, np.
dermatolog, wenerolog czy specjalista od medycyny nuklearnej lub
rehabilitacji.”
Może gardło badał mi radiolog?
Więc po jakie licho płacę co miesiąc takie
horrendalne składki?
Wiele razy sobie zadaję pytanie o sens składek. Wiele mam do zarzucenia służbie zdrowia, jak tyle osób ma.
OdpowiedzUsuńAle w tej chwili właśnie dochodzę do siebie po wizycie pogotowia u mego gorączkującego zbyt mocno syna. I nagle te składki zyskują sens, najgłębszy sens, jedyny sens.
Grypa jelitowa.
Na moment mam na służbę zdrowia taryfę ulgową. Na TEN WŁAŚNIE moment. Mąż w aptece, ja słucham oddechu dzieci i próbuję się zebrać do kupy.
=> Taka Niezaradna: mam nadzieję, że już lepiej ...
UsuńDziękuję :). Jest lepiej z tą chorobą... obawiam się tylko, że idzie nowa.
UsuńOby mnie spektakularna. Wtedy będę mogła, jak zwykle, wkurzać się na naszą żenującą poradnię dziecięcą, gdzie wizytę z Dwójką naszą, pani doktor skraca do pięciu minut.
"Bo piętnaście to jak pani do mnie prywatnie przychodzi! A wy tu się lubicie tak rozkładać... " - tak, tak. Cytat dosłowny.
dermatolog i wenerolog to jedna specjalizacja. takie właśnie są w większości artykuły w naszym kraju, takie relacje dziennikarzy - prawdziwe, ale nie do końca. Naprawdę kompetentnych jak na lekarstwo. Szczególnie gdy dotyczy to służby zdrowia - razi brak wiedzy o tym, o czym się pisze. Musi być sensacja, tragedia. Ech. P.
OdpowiedzUsuńZimno, odchodząc od tematu służby zdrowia - czy nie uważasz, że powinnyśmy zrewidować swój obraz "kobiety z brodą" jako tej starej wiedźmy, która wie wszystko? Współczesna "kobieta z brodą" jest przecież młoda, medialna i jest mężczyzną!
OdpowiedzUsuń=> monika mimo-za: i jakie ma nogi! i jaką talię! i jaki makijaż!
Usuńktóra z nas tak wygląda? ;))))))))))))))))))
no ja nie...
Usuń=> monika mimo-za: ja też nie ;)))
UsuńHorrendalne składki? To też przesada. W krajach zachodnich poziom służby zdrowia jest wprawdzie o wiele wyższy, ale tam każdy daje na nią 15% swoich zarobków.
OdpowiedzUsuńnie wiem gdzie 15%, w Polsce 9% więc nie ma szalonej różnicy.
Usuń6% to nie jest (szalona) różnica?
Usuńbyć może właśnie wystarcza, żeby było normalnie.