czwartek, 10 listopada 2011

2.027

Erna śpiewa w nieistniejącym narzeczu, tum-pada-bada-bum, melodyjnie artykułuje sekwencje nieprawdopodobnych słów o końcówkach ni to polskich, ni angielskich. Pam-bidi-bidi-pim, ma to z moich genów, o, potęgo dziedziczenia.
Nagle – stop! Trel się urywa.
- Mamo, - pyta Erna. – a kto wymyślił Myszkę Miki?
- Myszka Mika!
– cieszy się Silny.
Mówię:
- Walt Disney.
- Czyli
– dopytuje Erna. - muszę zapłacić Disneyowi, żeby śpiewać piosenkę o Myszce Miki?
Mam wrażenie, że o prawach autorskich wie więcej, niż przeciętny pełnoletni pirat.
- Śpiewaj bez obaw. – uspokajam.
Tego dialektu nie przeniknie ani Walt Disney, ani jego zstępni.



Tymczasem [lubię „tymczasem”, w naszym obejściu nigdy nie dzieje się jeden wątek w jednym czasie, tu jest opera, tu wszyscy świergoczą – och, eufemizm - jednocześnie, choć, w przeciwieństwie do opery, efektem jest raczej kakofonia, niż harmonia dźwięków], tymczasem za ścianą Nowy Człowiek montuje koalicję z Silnym. Tłumaczy mu coś zamaszyście niby-dziecinnym językiem, każe sobie powtarzać jakieś oświadczenia. Silny powtarza je pilnie.
- Ka, Silny? – upewnia się Nowy Człowiek.
- Ka. – potwierdza Silny.
A zaraz potem tap! bum! bum! bum!, sojusz męski, pod dowolnym pretekstem, a wręcz bez pretekstu, rozgramia w proch i w pył jednoosobową drużynę Erny.

Wycie.

Nie ma strat w ludziach, więc mamrocę ommm i się oddalam do własnych kwestii [aria do zmiękczacza, solówka z patelnią]. Zrobiłam macierzyński research - w sytuacji więcej niż dwojga dzieci alianse są zmienne i zależne od niejasnych parametrów. O tak, tak jest. Rodzic przyjmujący strategię neutralnej Szwajcarii nie burzy chybotliwej równowagi, nie rozbija delikatnych porcelanek siostrzano-braterskiego porozumienia [to już moja teza].

Więc ommm.



Tymczasem bracia przybijają piątki, a Erna się użala śpiewno-rozpaczliwie.
- Ja nigdy w tym domu nie wytrzymam, - stęka. – bo chłopaki są zawsze przeciwko dziewczynom!
- No,
– mówię. - nie zawsze. - i w żołnierskich słowach omawiam casus Ojca Dzieciom, który – bezspornie chłopak – zdecydowanie nie jest przeciwko dziewczynom. Przeciwnie.
Erna ekspresowo rozważa pozytywy związania się w przyszłości z mężczyzną.
- Ale najgorzej, - mówi i się zasępia. – jak wszystkie dziewczyny wybiorą sobie fajnych chłopaków, a mi zostanie tylko jakiś poświrany.

Wtedy – faktycznie – lipa.
- … to chyba już lepiej pójść wtedy na inny bal … - z rozwagą konkluduje Erna.



Tymczasem zza węgła nadbiega Silny. Rozczapierzył ramiona, otworzył usta pełne ostrych zębów. Jest bronią braterskiego rażenia, rzuca się - ze sportowym wybiciem - w zaskoczone objęcia Erny.
- Silny! Ty chyba jesteś oszalały! – wzdycha z emfazą Erna.


Kotłowanina.
Uciekam.



13 komentarzy:

  1. erna mnie rozczuliła swoim poświranym niedoszłym mężczyzną ;) skąd dzieci biorą takie fajne słowa jak ten poświrany właśnie... ;) poprawiasz, nie poprawiasz? bo mi moich naprowadzać na właściwą językową drogę aż szkoda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. => ani-mru-mru: poświranego i oszalałego nie poprawiam, przeciwnie, oni się zaadoptowali do naszego języka.
    słowotwórstwo górą :) język to żywa materia :)))


    ale ewidentne błędy językowe oczywiście tępię.
    z różnym skutkiem :)




    z.

    OdpowiedzUsuń
  3. Poczekajmy jeszcze trochę i od tych mamuńciowatych rozczuleń nad słodkimi bobaskami zatwierdzą w końcu wyszłem i poszłem jako żywe i górą.

    OdpowiedzUsuń
  4. "to chyba już lepiej pójść wtedy na inny bal" - to jest naprawdę niezłe motto życiowo-związkowe.
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. no cóż, się zgadzam z Erną(aktorką)), faceci są poświrani i bez komentarza ))))

    OdpowiedzUsuń
  6. a rogale świętomarcińskie jedli? z posypką?

    OdpowiedzUsuń
  7. czy Ernie zdarza sie w ogole mowic bez emfazy? bo odnosze wrazenie, ze to Jej jedyny sposob komunikowania sie?

    OdpowiedzUsuń
  8. =>anonimowy z 14.04
    się ma osobowość, się mówi z emfazą))

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze tylko kilka lat i Nowy Człowiek może powiedzieć: "Tobie to Tato dobrze ożeniłeś się z Mamą a ja mam się żenić z jakąś obcą kobietą ?

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy (14:04) :

    jeśli autor nie potrafi wyrażać się prosto i jasno, musi zaglądać do słownika wyrazów obcych.

    na filozofii praktycznej za jeżdżenie 'terminologią' była bura. a najlepszych docentów poznać można było po niewyszukanym, prostym słownictwie.

    kk.

    OdpowiedzUsuń
  11. => Justynka: cóż, edukacyjny wpływ Kopciuszka ;)


    => valyo: nooo, nie wszyscy, nie bądźmy aż tak radykalne
    a rogale? oczywiście! od tygodnia codziennie, raz dziennie. posypane orzechami, bo skórka pomarańczowa jest rzadsza, niż trufle ;)


    => kk: znakomita studencka anegdotka, gratuluję edukacji, ale w jakim to związku z tutejszym blogiem, bo nie łapię?




    zimno

    OdpowiedzUsuń
  12. zimno:

    wypowiedź była skierowana do Anonimowego z 14:04.


    ale jeżeli czujesz, że również do Ciebie:
    chyba jednak łapiesz, bo pewnego rodzaju emocje można w tym zdaniu wyczuć.


    jeśli jednak faktycznie nie łapiesz, to proszę:
    nadmierne stosowanie wyrazów pochodzenia obcego (patrz: blog) może świadczyć o nieumiejętności artykułowania swoich myśli w sposób prostszy i jaśniejszy.

    kk.

    OdpowiedzUsuń
  13. Erna poprzez te pelne emocji a czesto pozbawione tresci wypowiedzi z emfaza cwiczy sie w trudnej roli dziewczynki a potem kobiety, ktora wie, ze racjonalnosc i logika wypowiedzi to tylko meskie sposoby na robienie wrazenia na plci przeciwnej a istota rzeczy ukryta jest glebiej, poza narracja czystego rozumu

    OdpowiedzUsuń