Niepisany blog mi więdnie.
I nieczytany.
W ciągu dnia mi przychodzi wiele razy do
głowy, że warto by tu napomknąć o tym albo o tamtym, a wieczorem mi zalega w
głowie wata.
To niemal pornografia pisać, że nie piszę,
bo jestem Taka Zmachana. Zajechana codziennością. Dniem za dniem, trala la.
Tego się nie da zrzucić na meteopatię, na
złą pogodę, przednówek panie. Pogoda jest przecież w sumie fajna.
Nie da się zrzucić na żaden – dzięki Bogu!
- regularny krzyk nielatów nad ranem, bolesne ząbkowanie, na galopującą
laktację.
A nie piszę blogaska, bo kiedy ostatni ze
słodkich bobo wreszcie zaśnie i zalega cisza oraz niebieganie, i kiedy już
nastawiłam ostatnie pranie na suszenie-bawełna-do szafy, i kiedy wyprasowana pracowa
kiecka zawisła na wieszaku – mam w głowie watę. Glutowate nic.
Nie nadaję się do roboty intelektualnej.
Zajmujące, doprawdy, fenomen godny badań.
Matka jako terra nieobsiana. Żadnych zwerbalizowanych refleksji po rozwiązaniu
całodziennych zadań z logistyki, psychiatrii, z planowania i z aprowizacji.
***
- Mamo! Mamo! – żeby napisać te zdania
zaszyłam się za zamkniętymi drzwiami. Silny odkodował mój zamiar. Forsuje
zamki, nadbiega zaaferowany. - - Mamo! Mamo! Miałem coś i zapomniałem!
Pomyślisz na chwilkę?
Jasne, pomyślę za ciebie, dziecko, nie
mogłabym inaczej.
- Dzięki, mamo!
… o, wszechstronna krynico, której nie starcza dla siebie samej.
***
Mam za to niezwerbalizowane przekonanie, że
poniższa fota, ukradziona anonimowemu dawcy własności intelektualnej idealnie
obrazuje mój wieczorny stan umysłu, o którym ta notatka.
Otoja.
Empatyzuję i adoruję. Z oddali, ale wiernie.
OdpowiedzUsuń=> justynadabrowska: :))))
Usuńmerci!
jak-dobrze-znam-ten-stan :)
OdpowiedzUsuńmam teraz taki czas, że nawet nie jestem w stanie czytać notek blogowych ze zrozumieniem.
a dziś telepatia mnie do Ciebie przygnała - zrobiłam sobie przerwę w och-jak-pilnej-robocie i postanowiłam sprawdzić, co u Ciebie, bo dawno nie byłam. a tu świeżutka, jeszcze ciepła notka!
pozdrowienia - byle do urlopu!
=> bojulia: ha, rozprawmy się z tym tabu!
Usuńmacierzyńskie zużycie nie mija po macierzyńskim, choćby i rok on trwał :))))
a poważnie - to się solidaryzuję i uściskuję.
i gnam spać.
i tak zaglądam:) i rozumiem, że czasubraki są.
OdpowiedzUsuńno ale szpile są ;)
OdpowiedzUsuń---
to było odkrycie macierzyństwa - że nigdy nie mija.
Ale krochmal!
OdpowiedzUsuńUściski, siostro w wieczornym odmóżdżeniu. Goldies
Chyba jednak nie krochmal. Stawiam na mróz, sorry stawiam na zimno ;)
UsuńObserwuje matki takie jak Ty. Zamykam oczy by nie patrzec za długo, żal mi ich i Bogu dziekuję, ze to juz nie moja bajka.Kiedyś matki wieloródki, chyba miały wiecej czasu na "smakowanie" macierzynstwa, teraz świat tak strasznie pędzi. Dużo siły życzę...
OdpowiedzUsuńPojutrze długi weekend:) Odpoczniemy:) Chyba?
OdpowiedzUsuńmoże niepisany ale nie- nieczytany!
OdpowiedzUsuńrozumiem aż za dobrze. odpoczynku życzę!
Ja! Ja! Ja! mam usprawiedliwienie:) ząbkowanie itp:) od roku nie przespałam więcej niż 5 nocy i to nie ostatnio, niestety:) więc mam usprawiedliwienie dla waty, całodniowej!
OdpowiedzUsuńOlaboga! Olaboga! a łudziłam się, że KTOŚ w końcu da wyraz , że: 1. mija...., 2, że da się to w ogóle ogarnąć..... 3. że to właśnie JEST wina pogody........ itp. itd.
OdpowiedzUsuńa tu kurna , czarna czeluść wszędzie... :(((((
więc dlaczego nasza praca nie ma wartości w przestrzeni, powiedzmy, publicznej? dlaczego rola matki w Polsce odbija się od dyskursu religijnego - Matka Polka Wszechmogąca O la Boga do kulturowego - matka - superwoman, dzieci, kariera, botoks gdzie trzeba i same sukcesy. Dlaczego nas - pomiędzy tymi dyskursami prawie nie ma? Patriarchat chyba nas nie rozumie, nie wie jakie są koszty i wymogi roli matki - no ale ile będziemy w tym tak trwać i dlaczego Polacy w średnim wieku mówią w Polsce - TKM (Teraz, k.....my!), a kobiety - O ja pierdolę, już nie mogę.....dlaczego, dlaczego, dlaczego!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBez przesady . . . :(
UsuńO tak, tak właśnie jest i u mnie późną nocą :-)
OdpowiedzUsuńMam rotawirusa duszy, idę nastawić miętówkę.
OdpowiedzUsuńMacierzyństwo z nastolatem/tą/tami bywa niestrawne.
Pozdrawiam machając watą mózgową.
Czytana, czytana. Na pewno czytana. Odkąd odkryłam Twego bloga (późno, późno, zaledwie rok-półtora roku temu), to czytuję z wypiekami. Rozumiem, współczuję i podziwiam! Podziwiam za poziom wpisów (kiedy odgarniasz kłęby waty :)), podziwiam za zorganizowanie. Wsparcie ślę wirtualne.
OdpowiedzUsuńDrogie Zimno, prosze pisz, jestes zbyt duzym wsparciem dla wielomatek, nie zostawiaj nas bez swoich notek...!!! Rosemonde
OdpowiedzUsuńNie dawaj się! Pisz czasem choćby zdanie. Nie wykańczaj się.
OdpowiedzUsuńZimo, napisz!
OdpowiedzUsuńzwiędł?
OdpowiedzUsuńKiedyś pisałaś chyba bardziej z serca, emocji. Autentyczność ustępuje miejsca autokreacji. Duża popularność= autocenzura i wszystko, co się z tym wiąże.
Szkoda.
Pozdrawiam
Czytelniczka
Szkoda.
I co, w wakacje nie będzie ani jednej notki, maluteńkiego wpisiku, fotki z wojaży, nic??? buuuu
OdpowiedzUsuńi ja, i ja ijooo ijooo ijooo... mama, jedziemy na akcjeee!
OdpowiedzUsuń