piątek, 5 września 2014

2.250 [O plaży, wrześniu i skręcie]


Na zdjęciu, które ściągnęłam kiedyś z pewnego francuskojęzycznego serwisu czwórka wygiętych smutkiem dzieci stoi w nierównym rzędzie, jak na ścięcie pod bramą garażu, z nosami na kwintę, z tornistrami, z workami na wf. Ani chybi zaraz wyjazd.
Szereg skazańców otwiera (albo zamyka) ich matka, wniebowzięta w podskoku, promienna brunetka. Enfin la rentrée! – rzecze podpis (nadpis …), czyli: nareszcie pierwszy września!

[Tu jest to zdjęcie. Nie mam żadnych podstaw, żeby je rozpowszechniać, a zatem ciii …] 



Tak, też mam syndrom wrześniowego wniebowzięcia, a w tym roku, z wielu przyczyn, w niespotykanym dotąd natężeniu. Nareszcie znowu jest porządek od drugiego września, Ordnung i plan dnia. Harmonogram.
Czuję namacalną ulgę, że placówka przejęła na kilka godzin czynności opiekuńczo-edukacyjne, co prawda znowu nie dosypiam, ale furda ze snem. Pobudka, śniadanie, wyjazd, dowóz, cmok!, praca. Jaka to ulga nie musieć już sztukować opieki dla nielatów, jak przez kolejne dni wakacji. Babcia, opiekunka, dziś was upchniemy pod biurkiem, całą trójkę, klienci raczej nie zauważą, że ktoś tam jest. ALE BĄDŹCIE CICHO.
Jaka to ulga, kiedy już nikogo nie trzeba upychać od drugiego września wie tylko ta/ten, która/y to ćwiczył(…a).

I jak miło, że magicznym wrześniowym zrządzeniem losu nagłej atrofii uległo deprymujące rozprężenie. Żaden rozbawiony nielat nie da się zapędzić w wakacje do pościeli zanim nie zapadnie zmrok. Bo to-śmo-owo. A w tym tygodniu niektórzy zasypiali ukradkiem na kanapie już w czasie „Dziennika”, nie doczekawszy swojej kolei do kąpieli.

Lubię zdrowe, szkolne zmęczenie. Nie da się go żadną miarą osiągnąć w wakacje, na efekt, który ścina z nóg się składa ranne niedospanie, radość (że wokół koleżanki i koledzy!), stres, intelektualne pobudzenie i sama nie wiem, co jeszcze. Nie mam lepszego sprzymierzeńca w negocjacjach z nielatami, niż to zmęczenie.


… chociaż to oczywiście tylko jedna strona medalu.
Jest i rewers.


Na swoim fejsbukowym profilu A. zalinkowała kilka dni temu grafikę ze stron The New Yorkera. Na brzegu morza, po parasolem odpoczywa golas w brylach. Podniósł głowę znad książki (mam nadzieję …) i się gapi w stronę wschodniego brzegu plaży. Ejże! Kilku zażywnych robotników zwija tam właśnie wybrzeże, turla je jak dywan, plażę i bryzę w belę. Oraz przybrzeżną falę. Robota im idzie nieźle, wydmę też wrolowali, mchy, muchy, porosty i kępy traw.
Plaża zwinięta na koniec lata w skręta, cóż za odrażająca wizja.

Bo jest oczywiście też trochę tak we wrześniu, jakby mi ktoś ukradkiem zrolował plażę pod osłoną nocy, słońce, góry i zapach wakacji, i odstawił to do innej szerokości geograficznej. Obudziłam się któregoś ranka i zamiast pełnego nasłonecznienia wisi poranna mgiełka.
Bez lajka.




I w tym wszystkim mikrus Silny debiutujący jako uczeń. Moje ciu-ciu mleczne maleństwo z tornistrem …
Silny nadrabia miną i jest bardzo dzielny, nawet zadowolony ze stanu rzeczy i awansu w domowej hierarchii do kategorii, w której od lat są Nowy Człowiek i Erna, tyci pechowiec z rocznika 2009, żeby pójść do szkolnej zerówki musiał do niej pójść w wieku 5 lat, bo jestem wyznawczynią klasy zero.
Będzie, to oczywiste, git.
Zresztą, logistycznie idealnie jest mieć całą trójcę w jednym miejscu … 
Mam masę korków mniej w harmonogramie dziennym.





PS. Róg obfitości sprzed czterech lat jest jeszcze w mojej głowie całkiem świeży …
Ten sprzed sześciu zresztą też. Czas szaleje. 





25 komentarzy:

  1. Tak, wszystkie dzieci w jednym miejscu to ideał :))) Pozdrawiam serdecznie kalitka

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak!!!!!! Witaj polska szkoło!!! Ja swojego dziesięcioletniego nielata to totalnie mam z głowy dwa dni, bo placówka obdarowała go początkiem lekcji o godz. 13.45 i powrotem o 17.10 a następnego dnia 7 lekcji i początek o 8.55. Zdążę nawet samotnie zakupy zrobić po pracy, a jak się sprężę to i pranie oblecę zanim powróci w morkach nocy do domu. UWIELBIAM NASZ KRAJ!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => gosiaB: rozumiem, że piszesz to z ironią. nie umiem pomóc.

      Usuń
  3. no nie podzielam tej euforiiiiiiiii, ja nadaję z drugiej strony barykady i sama mam minę wisielczą, jak na w/w zdjęciu!
    oraz czas szaleje, to eufemizm proszę wysokiego sądu!
    Silny w szkole!!?? :-0

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => teatralna: eee, jak to, nie lubisz swojej pracy? ;))))))))

      (i tak, tak, mały ślimaczek już zaprzężony w tornister, sama nie wierzę)

      Usuń
  4. A pewnie, że ból tych kombinacji to zrozumie tylko ktoś kto próbował. Ja na słowo "praca z domu z dzieckiem" mam już odruch wymiotny.
    Co nie zmienia faktu, że wakacji mi szkoda. I szkoda mi prowadzać, go do tego przedszkola tak na cały dzień - paradoks.
    A wpis o Ernie idącej do pierwszej klasy pamiętam i absolutnie nie wierzę, że to było 4 lata temu! Ba ja pamiętam pierwszy, który tu przeczytałam i tam Erna spała w chuście. Jak ten czas leci!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => m_ysz_ka: i mnie szkoda wakacji, bo to wakacje, ale nie ma to jak wrzesień :)

      Usuń
  5. ale to nie bajka, w Rimini ściągają piach spychaczami po sezonie w stronę promenady, bo im go zimowe burze kradną :D lepiej się tam nie zasiedzieć http://footage.framepool.com/en/shot/669060465-rimini-bulldozer-dike-sandy-beach-beach

    OdpowiedzUsuń
  6. Zerówka jest w szkole?
    Zawsze tak było, czy coś mi umknęło?

    l.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zerówki byly w szkołach lub w przedszkolach. Od przyszłego roku nie bedzie już zerówek szkolnych bo 6-latki idą do pierwszej klasy. Kiedyś obowiązek przedszkolny obejmował dopiero 6-latki - zerówka realizowała przygotowanie do szkoły. Teraz obowiazek obejmuje 5-latki, ale oddzialy 5-latków będą tylko w przedszkolach. O ile dobrze to wszystko rozumiem.. Moje starsze też 2009 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! O reformie wiem i mniej więcej kojarzę, ale miałam do tej pory wrażenie, że zerówki były od zawsze w przedszkolach i że są wręcz nieodzowną częścią przedszkola. Dlatego zdziwiona byłam widokiem dziecka zerówkowicza z rożkiem w ręce i atelier raczej szkolnym, tym bardziej, jeśli to montessori.
      Ale jak widać, ludzkim jest dziwić się ;-)

      l.

      l.

      Usuń
    2. chodziłam do zerówki w ubiegłym wieku i w poprzednim systemie politycznym i ta zerówka była w szkole, więc nie pojmuję zdziwienia.

      Usuń
  8. od połowy wakacji marzyłam, żeby się szkoła już zaczęła i żeby wreszcie mi się nie plątali po domu, bo wyrzuty sumienia, że nie mam kiedy im niczego zorganizować już mnie zżerały od środka :).
    teraz marzę tylko, żeby przetrwać już ten pierwszy tydzień, pełen zebrań organizacyjnych w różnych placówkach oraz innych atrakcji, w tym swoich własnych zajęć (jak np. niemiecki, którego się pilnie uczę :). wczoraj wróciłam do domu tak zmęczona (koło 22.00), że miałam ochotę, jak Twoje nielaty, już tylko paść (na pysk). brak snu doskwiera ogromnie - może chociaż jutro dam radę się wyspać.
    mam nadzieję, że od nowego tygodnia, jak już się wszystko ułoży w harmonogramie, odzyskam radość ze szkoły :) - wszak moje duże dzieci już prawie nie wymagają obsługi (za wyjątkiem porannego odwożenia Młodszego - od przyszłego roku będzie miał gimbus i nawet to mi odpadnie).
    wiesz, że chłopcy obaj kończą kolejne etapy edukacji - jeden jest w szóstej klasie podstawówki, a drugi w trzeciej gimnazjum! a przecież jeszcze, jak Silny, zaczynali (Młodszy był w zerówce od 4 roku życia, bo wtedy na wsi nie było przedszkola :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => bojulia: przetrwałaś zebrania? ja tak, choć miałam trzy, dzień po dniu ;)
      i nie strasz, proszę, że za parę tygodni Silny skończy gimnazjum ...
      wiem, że czas gna jak oszalały, ALE ŻEBY AŻ TAK???

      Usuń
  9. Tak z ciekawości Zimno, ja też mam rocznik 2009 i w tym roku poszedł do zerówki, zamiast do średniaków. Za rok wraz z pierwszym obowiązkowym rocznikiem sześciolatków idzie do szkoły. To rozwinięte dziecko, a od tego ze stycznia, zerówka zaś z pewnością w nim jeszcze wykształci odpowiednie pokłady potrzebnej dojrzałości. Więc nie obawiam się, choć większość matek jakie znam, płaczą nad swoimi pociechami (szczególnie z drugiej połowy roku), że to zdecydowanie za wcześnie. Ale gdyby miał dziś - teraz iść do szkoły - to absolutnie sobie tego nie wyobrażam.

    A Silny wyprzedza ten system jeszcze o rok? Po pierwsze - dlaczego? Po drugie - jak sobie radzi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => F jak Frustratka: nie, Silny nie wyprzedza systemu, jest w zerówce, jak Twój, z pięciolatkami. acz to jest szkolna zerówka (co pod każdym względem bardzo sobie chwalę, bo za rok, kiedy przyjdzie czas na "darmowy podręcznik" będzie miał już szkołę technicznie opanowaną)

      Usuń
  10. Powinnam przestac czytac blogi matek w wieku moich dzieci. I ciągle czytam. I znów mam inne zdanie. Bo czas wakacji moich dzieci, to tez moje wakacje. Wrzesień to powrót do szkoły i matek do pracy. Żegnaj czasie wolnych wyborów, zaskoczeń i zmiany planów w ostatniej chwili. To jest mój żywioł, o Boże, jak nie lubiłam powrotu wrześniowych rygorów. A sześciolatki do szkoły, horror ! A jesli urodzone w drugiej połowie roku, to słów brak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => Karuzela: to dość karkołomne, mieć inne zdanie na temat zdania innych osób w kwestii co tym osobom odpowiada albo nie odpowiada ;)))
      Cóż, naprawdę nie musi się Pani ze mną zgadzać, Pani E., w sprawie moich wakacji :)

      Usuń
  11. zimno, kochana, odmłodzę Cię: Erna dostała swój róg lat temu _trzy_, na bank :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => anionka: matematyka jest królową nauk. a mnie czasem się mylą palce.
      MASZ RACJĘ!

      Usuń
  12. nic nie powiem. z całą pewnością nie podzielam radości matki ze zdjęcia. Antoni do szkół udaje się w przyszłym roku, ale u nas są zmiany, co oznacza, że będzie siedział od 8:00(świetlica) do 16:00 najmarniej. prócz tego od dziś- ja: 38, 5, smark i kaszel suchotniczy, dzieci smark i kaszel (bactrim), mąż- belka uderzająca w nasadę czaszki oraz rozwalone kolano, na które nawet blokada matki- ortopedy z 36- letnim stażem nie pomogła.


    aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
    łolka

    OdpowiedzUsuń
  13. pięciolatek w zerówce! ćwiczenia grafomotoryczne, a może nawet nauka literek, jeśli pani zbyt ambitna. wyzwanie, nie ma co.

    OdpowiedzUsuń
  14. Droga pani M. Odnosze wrazenie, że obie mamy problemy z czytaniem ze zrozumieniem. Jedna pisze, a druga czyta, ale jak by tekst nie ten sam. Różnica pokolen wyjasnia wszystko !

    OdpowiedzUsuń