Kiedy rano myję zęby, Silny ciężko wspina się po schodach. Człapie z trudem, wlecze
za sobą nieobute nogi.
- Mama, - jęczy, zaglądając przez
otwarte drzwi łazienki. – spuchła mi
jęka!
I wyciąga przed siebie krągłe przedramionko.
- Ehe. – mówię.
- … i nie mogę iść do pedśkoja … -
ciągnie Silny.
- Uhu. – bąkam.
- Aje tak nie mogę siedzieć! –
monologuje Silny, wymachując, jak orężem, pulchną rączką.
- Silny, gdzie jesteś? – nawołuje z
dołu Nowy Człowiek.
- Tu! – odkrzykuje Silny. – I MAM SPUCHNIĘTĄ JĘKĘ!
Odysei przedszkolnej odbywamy kolejną odsłonę.
Później jest polowanie na trzylatka wciśniętego między pręty łóżka a fotel
(dobiegł tam z korytarza, do najbardziej odległego z pokojów i do najdalszego z
kątów, już prawie zakładaliśmy buty, wykorzystał moment mojej nieuwagi i
ekspresowo dał nogę).
Później jest nękanie psychiczne rodzicielki prowadzącej samochód.
- Mama, - pyta Silny. – a ty bendziesz w pjacy i bendziesz płakać?
- Nie. – odpowiadam, roztargniona.
Silny demonstracyjnie pociąga nosem.
- Bo ja ZAWSZE płaczę w pedśkoju. – rzecze
dramatycznym tonem. – I wołam mamo, wjóć!
I wołam mamo, wjóć! rozpaczliwie huczy mi w głowie.
Później Silny każe mi skręcać nie w tę, ale w tamtą stronę, im bliżej
przedszkola, tym bardziej w tamtą.
Kiedy przed przedszkolną furtką wypuszczam z dłoni dłoń Silnego, żeby nacisnąć
na dzwonek, Silny zwiewa. Biegnie przed siebie, nie rozglądając się na boki.
Łapię Silnego. Kuśtyk, kuśtyk.
Orteza rozszerza katalog doznań.
W końcu wciskam Silnego w ramiona przedszkolnej cioci, Silny ma na sobie bluzę,
kurtkę, czapkę i buty, bo kiedy próbuję cokolwiek z niego złuszczyć, wrzeszczy,
jak gdyby czapka wrosła mu w głowę. Bluza w plecy, a but w stopę.
- Mama, - wyjękuje na odchodnym. – a ja bendem płakał, taki bendem smutny …
W pewnym sensie wiem, że te objawy ustąpią.
W każdym sensie to absolutnie ciężki moment.
Mam tu taką prawie czterolatkę, która drugi rok funduje mi niemal co rano taki pokaz smutku i rozpaczy. I mam też kilkumiesięcznego Jej brata, który - wierzyć chcę i życzę sobie z całego serca - za dwa lata pokocha przedszkole miłością odwzajemnioną.
OdpowiedzUsuń=> emka: ech, gdyby wiara mogła kreować realia ;)
UsuńTym razem skomentuję na poważnie: jeśli wiesz, że ustąpią, jeśli możesz o tym pisać, to ok. Znasz swoje dziecko (dzieci) i wiesz, że po zamknięciu drzwi przedszkola pewnie zapomina o obietnicy płakania przez cały dzień. A jeśli dziecko płacze przez cały dzień, choćby najcudowniejsze pod słońcem ciocie wychodziły z siebie? Masz takie przekonanie, że należy za wszelką cenę utrzymać status quo? Pytam jako matka, która nie wytrzymała i zabrała dziecko z przedszkola. I mimo wszystko mam poczucie, że zrobiłam dobrze, do przedszkola poszedł jako czterolatek, a teraz debiutuje w szkole.
OdpowiedzUsuńW każdym razie - nawiązując do ostatnich dwóch zdań - empatia w 100%.
=> MW: rozpacz Silnego mija, kiedy mnie traci z oczu, więc zakładam, że za jakiś czas będziemy PO PROSTU wchodzić do przedszkola, buzi-buzi i miłego dnia.
Usuńale oczywiście nie mam przekonania, że robię najlepiej pod słońcem.
Pamiętam jak sama tak zawodziłam idąc do przedszkola. Pamiętam, że gdy traciłam mamę z oczu jakoś się uspokajałam i rozpacz mijała. Ale pamiętam też, że po prostu nie było mi tam dobrze mimo miłych pań i obecności znajomych dzieci w grupie. Wspomnienia są raczej traumatyczne niż ciepłe. Oby Silnemu przeszło, życzę! ( i też delikatnie ostrzegam;))
UsuńMiałam to samo.... "Mamo, nie skręcaj! Proszę!!! Mamo!!!!! Błagam!!! Nie skręcaj...!!!!!!"
OdpowiedzUsuńPrzytulam i łączę się w bólu.
Minie.
PS. To pisałam ja, "mimo wszystko". :)
=> mimo wszystko: zdumiewająca jest ich orientacja w topografii miasta, prawda?
UsuńWiem.....
OdpowiedzUsuńPamiętasz, jak Erna też puakała? cały dzień puakała. A potem wyrosła na rasowego przedszkolaka :))
Z ostatnim chyba najtrudniej?....
=> Kaja: !
Usuńsi!
Erna "puakaua" ;))))))))))))))
a z ostatnim najtrudniej, prawda.
Ja tam wesze podstep.
OdpowiedzUsuńGdy wychodze z domu jednego dnia wyje tak, ze cala dzielnica dzwoni po opieke spoleczna, drugiego dnia sama wypycha mnie za drzwi.
Niepojete sa meandry nieletniej logiki.
=> Kaczka: nieletnia logika ma korzenie w manipulacji ;))))
Usuń