Erna się rozpiera na kanapie, szczebiocze freestajlem, podskakuje, wyciąga się i zgina, skubie panieńskim gestem brzeg spódniczki.
O takich jak ona ludzie znający życie mówią, że nie usiedzi w miejscu.
- Mama, - pyta. – a są takie fotele, któje się umią jozkładać?
- Przede wszystkim – zastygam w pozie kaznodziejskiej. – to się mówi umieją.
- A. – zasępia się Erna. – To po co jest słowo umią?
- Nie ma słowa umią.
- A.
Erna zaplata dłonie. Milczy.
Jej układ ust, wyraz twarzy, mała zmarszczka u nasady nosa, ściągnięte policzki, słowem – każdy drobny element mowy ciała z osobna i ogólne wrażenie świadczą o jednym – nie wierzy mi.
Nie dałaby złamanego grosza za właśnie sprzedaną jej wiedzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz