żadnej normalnej kobity
nie uświadczysz na takim spędzie
same babochłopy
co im w życiu nie wyszło
i lesbijki
albo mąż je zostawił
i żaden chłop ich nie chciał
a dzieci wpadły w narkotyki
babskie gdakanie
z którego nigdy nic nie ma
gdzie jest miejsce kobiety
dzieci ma pilnować kobita
baba ma doglądać domu
i dbać o męża
żałosne, zgorzkniałe babony
co tym gadaniem zmienicie
sufrażystki już były
sto lat temu
z ojca matki nie zrobisz
i fizjologii nie zmienisz
… Hm. Kręci mnie raczej wizja zmiany
świata, niekoniecznie natomiast operacja plastyczna.
Byłam na II Konińskim Kongresie Kobiet, w
ogóle – na drugim regionalnym Kongresie w życiu, więc posiadłam już – khekh - praktyczne podstawy do uogólnienia i do wywiedzenia generalnej tezy ;)) . Nieomal habilitacja
z Kongresów.
Otóż Kongresy są przestrzenią osobliwej kobiecej
energii, kto ją pobierał, ten wie. To jest dość uzależniające, dialogować przez kilka
godzin o tych wrednych dżenderach, o damskich końcówkach, złym słowie „feminizm”
i o żenującym miejscu kobiety w przestrzeni publicznej i w mainstreamowym dyskursie.
Wzmianka o feminizmie w tekście może deprecjonująco
działać na postrzeganie przez konsumentów marki reklamowanej obok tekstu,
wiedzieliście? Oto i tajemna wiedza, którą kryją przed maluczkimi
zleceniodawcy reklam.
Szkoda, wielka szkoda i po trzykroć
szkoda, że się w trakcie obrad w gruncie rzeczy przekonuje przekonanych, a po
wyjściu na zewnątrz zastaje się z grubsza to, co się zostawiło.
Chociaż - gdybym przyjęła nieracjonalny
dogmat o niezmienności stosunków społecznych, nie pojechałabym przecież do
Konina.
II Koniński Kongres Kobiet, Konin 12 kwietnia 2014
zdjęcia: Marzena Chińcz i Dagmara
Łódzka-Trojańska [źródło: FEMKA]
A tutaj panel o przemocy wobec
kobiet – mówi prof. Monika Płatek, a w tle prace genialnej Marty Frej:
Aaa, profesor Monika Płatek. To ta pani profesor, która naucza, że ze związków jednopłciowych rodzi się tyle samo dzieci, co ze związków dwupłciowych. Rozumiem, że na takich kongresach można przy okazji przejść przeszkolenie z "nowoczesnej" prokreacji. A jak się Autorka odniesie do ostatniego raportu Komisji Europejskiej, z którego wynika, że różnica w płacach kobiet i mężczyzn w Polsce wynosi 6%. Czy te dane w szacownym gronie były dyskutowane? Czy równość w płacach powinna być doskonała? Do ilu miejsc po przecinku. Czy Panie, nie daj Boże, stracą powód do spotykania się, omawiania własnego pokrzywdzenia i kontestacji.
OdpowiedzUsuńmówimy o tym raporcie: http://eurofundsnews.eu/publikacje/komisja-europejska-raport-o-rownosci-plci/ ?
Usuń"Mimo iż 60 proc. absolwentów szkół wyższych to kobiety, ich godzinne wynagrodzenie jest nadal niższe o 16 proc. od wynagrodzenia mężczyzn. Ponadto częściej pracują one w niepełnym wymiarze czasu pracy (32 proc. kobiet w porównaniu z 8,2 proc. mężczyzn) i przerywają karierę zawodową, aby zająć się osobami wymagającymi opieki. W rezultacie różnica w wysokości emerytur kobiet i mężczyzn wynosi 39 proc."
Mówimy o tym raporcie: "Nasz kraj jest jednak drugim - po Słowenii - w którym występują najmniejsze różnice w wynagrodzeniach między kobietami a mężczyznami. W Polsce to zaledwie 6%". Źródło: http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/790727,raport-ke-kobiety-zarabiaja-mniej-niz-mezczyzni.html.
UsuńWyniki badań Sedlak & Sedlak są znacznie mniej optymistyczne:
Usuńhttp://www.regiopraca.pl/portal/rynek-pracy/zarobki/roznice-w-wynagrodzeniach-kobiet-i-mezczyzn-w-2013-roku
"Kobiety zarabiają o jedną piątą mniej od mężczyzn na takich samych stanowiskach. Największe różnice pojawiają się na wyższych szczeblach zawodowych."
"Największe różnice między wynagrodzeniami kobiet i mężczyzn zaobserwowano na szczeblu dyrektora/zarządu. Kobiety zarabiały przeciętnie o 3 200 zł mniej. Połowa mężczyzn zatrudnionych na stanowisku kierownika zarabiała od 4 400 zł do 10 000 zł. Kobiety otrzymywały pensję na poziomie 5 800 zł. "
Czy nie jest oczywiste, dlaczego tak się dzieje, że na stanowiskach kierowniczych jest więcej mężczyzn? Jak nowo wymyślona ideologia gender odnosi się do takiej sytuacji, że mężczyźni dominują w segmencie mody damskiej, nie ma praktycznie kreatorek mody, za to widać wyraźną dominację kreatorów mody. Jak to możliwe, że szefami --kuchni-- zostają mężczyźni, a nie kobiety. Ilu jest sławnych szefów kuchni mężczyzn, a ile kobiet. Jak się ma socjalizacja i to całe gender do tego? Kobiety przegrywają na każdym polu, nawet na swoim podwórku. I kto jest temu winny - szklany sufit? To przypomina jakąś religię, katolicy mają niewidzialnego przyjaciela, a feministki mają niewidzialny szklany sufit. Każdy lubi obwiniać o swoje niepowodzenia kogoś innego: faszyści obwiniają Żydów o całe zło tego świata, feministki obwiniają szklany sufit, a komuniści stonkę amerykańską. Drogie Panie (Autorko) przestańcie się nad sobą użalać.
OdpowiedzUsuńA w jaki sposób mniejsza liczebność kobiet na wysokich stanowiskach rzutuje na wysokość (niskość ...) średniej pensji?
UsuńW żaden sposób nie rzutuje. Te dwie kwestie są od siebie niezależne. Ale ich geneza jest taka sama. Nie wierzę, żeby ktoś zapłacił informatykowi facetowi większą pensję tylko dlatego, że jest facetem, a jego koleżance, która skończyła te same studia i pracuje w tym samym zespole - niższą. Kierowca autobusu zarabia tyle samo, niezależnie od płci. Skoro są różnice, czy to w pensjach, czy to dotyczące dominacji w jakiejś dziedzinie albo branży, to widocznie są tego konkretne powody. Nie każdy może być dobrym dyrektorem, czy prezesem dużej organizacji - do tego są potrzebne określone predyspozycje, oprócz wykształcenia, którego nikt paniom nie odmawia. Widocznie kobiety mają mniejsze predyspozycje. Kreatorów mody jest więcej, ponieważ kobiety są mniej kreatywne (najwidoczniej), co zresztą widać po miażdżącej statystyce opatentowanych wynalazków indywidualnych. Szefem kuchni także rzadziej zostają kobiety, bo oprócz kunsztu kucharskiego (który jest taki sam bez względu na płeć) liczy się jeszcze umiejętność zarządzania silną ręką zespołem ludzi, w bardzo stresującym otoczeniu, umiejętność podejmowania szybkich decyzji, czyli zdecydowanie itp. itd. Przecież nikt nie wybiera facetów na złość kobietom. Poza tym, skoro akcjonariusze na stanowisko prezesa wybierają wysokich mężczyzn częściej niż niskich mężczyzn i częściej niż niższe kobiety, to widocznie w jakimś stopniu rolę odgrywają też względy pozamerytoryczne. Ale to jest wolny rynek i tyle. Nie rozumiem, dlaczego kogoś zmuszać do wybierania czy głosowania na kogoś o mniejszych predyspozycjach.
UsuńEkhm, tyle tez, że aż nie wiadomo, od której zacząć.
UsuńNie, absolutnie nikt nie wybiera mężczyzn na żadne stanowiska przeciwko kobietom. Natomiast ktoś bardzo konkretnie proponuje mężczyźnie wyższą pensją niż kobiecie w trakcie rozmowy o warunkach zatrudnienia. Nie trzeba doktoratu, żeby pojąć, jakie działają tu mechanizmy, na które zimno przytomnie zwróciła uwagę w odpowiedziach swoich nawiązując do statystyk/badań. Skoro kobiety częściej odchodzą z pracy, bo to one opiekują się osobami wymagającymi opieki, czy to własnymi dziećmi, czy ludźmi starszymi z najbliższej rodziny, to po co tracić kasę na pracoiwnika, który potencjalnie może szybciej odejść (do tego trudno przewidzić kiedy). Jak się ma dwójkę kandydatów, kobietę i mężczyznę i trzeba między nimi wybrać, to propozycja niższej płacy kobiecie w zamierzeniu może zadziałać jako czynnik losowy przechylający szalę losu na preferowaną stronę. Na przykład kobieta się nie zgodzi i wtedy problem z głowy. A jeśli się zgodzi i na dodatek jest lepszym fachowcem, wtedy dla firmy czysty zysk. Pracuje za taniej, no, ale to takie firmowe "ubezpieczenie" przecież na okoliczności, gdy nagle bądzie musiała odejść, wziąć dłuższe zwolnienie itd. Nie rozumiem zdumienia, że jak to, ktoś płaci kobiecie i mężczyźnie różne stawki za tę samą pracę. Zdumiewa fakt, że tyle o tym mówimy, wywlekamy to w otwarte, a firmy i tak dalej spokojnie robią swoje ... płacąc kobietom mniej.
Usuń=> Anonimowy z 16 kwietnia: tak, tak, podzielam.
Usuń=> Anonimowy z 15 kwietnia: jeżeli nie wierzysz, że można zapłacić komuś więcej tylko dlatego, że jest mężczyzną, to najwyższa pora zmienić wyznanie.
i uwierzyć statystykom.
Zgadzam się. Z tym, że w mojej ocenie macierzyństwo to jest jedyny -rzeczywisty- powód dyskryminacji. I tu jest jeszcze wiele do zrobienia. Ale tylko w tej kwestii. To wszystko. Feministki nie są w stanie oszacować, jaką rolę w zróżnicowaniu płac odgrywa właśnie sprawa opieki nad dzieckiem, a jaki udział mają w tym inne względy. Przypominam, że badania wykazują różnice w płacach pomiędzy wysokimi a niskimi mężczyznami, a macierzyństwo i opieka nad dzieckiem w grę tu nie wchodzą. Rozumiem, że te wyniki są dla Pań bardzo niewygodne, ale może pora przestać je ignorować. Może pora przyznać, że nie wszystko jest kwestią dyskryminacji. Tymczasem feministki sprawy różnic pomiędzy płciami, które są tak samo naturalne na poziomie fizycznym jak i psychicznym, zastępują pojęciami (przepraszam za dobór słowa) od czapy, typu gender, socjalizacja, stereotypowa rola społeczna, przymus społeczeństwa i inne równie trafne "ograniczenia". Po wprowadzeniu równości w postaci wyrównania urlopów tacierzyńskich i macierzyńskich nastąpi równość doskonała i proszę mi tu nie wymyślać żadnych "społecznych" usprawiedliwień dla żądań preferencji dla kobiet. Reszta zróżnicowania wynika z naturalnych różnic pomiędzy płciami, ja się po prostu nie zgadzam na zakłamywanie rzeczywistości przez feministki.
UsuńProszę sprzedaj nam trochę tej wiedzy z Kongresu. Uczę się od Ciebie feminizmu.
OdpowiedzUsuń=> Krollewna Pl: :)))
Usuńbędzie :)
Mnie smuci, że Kongresy są, wszystko fajnie, panie pogadają a nijak się to nie przekłada na zmiany społeczne.
OdpowiedzUsuń=> hej_placzolina: nie mówić, nie spotykać się, nie walić głową w mur nie jest alternatywą.
UsuńNie jest, zgadzam się.
UsuńNie uważam, że trzeba siedzieć cicho z podkulonym ogonem.
Tylko co zrobić, żeby takie kongresy dawały realne rezultaty? Nie wiem.
A te rodzynki na zdjęciach to kto? Prasa?
OdpowiedzUsuńSerdeczności
=> Goldie: rodzynki w sensie XY?
Usuńbardzo aktywny uczestnik panelu i współprowadzący kongres :)