środa, 19 września 2012

2.105

Powiedziałam, co wiedziałam, a teraz mogę wrócić do robienia z siebie małpy.
Ten bal – było, nie było – nadal trwa.


Jesteśmy z Erną na etapie dwóch kokoszek, które raz po raz skaczą sobie do gardła.
- Sprzątnij kredki!
- Sama sobie sprzątnij!
- #$%@@&%^!!!
- Jesteś najgorszą mamą świata! – wykrzykuje Erna w złości.
- Wcale nie. – wtrąca się Nowy Człowiek, Nowy Człowiek bywa Siłą Spokoju i Kojącym Balsamem. – Nasza mama się bardzo stara.

Ale jej nie wychodzi?
Nie dopytuję. Nieważne.

Nadąsana Erna wrzuca kredki do glinianego saganka.




34 komentarze:

  1. Mój syn, wiele lat temu, w podobnej sytuacji powiedział:
    - ale ty jesteś wrzaskliwa... to pewnie z miłości...
    Od tego czasu chyba nigdy nie podniosłam głosu... Coś mnie hamowało... Pewno miłość...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => jula bi: moje dzieci raz po raz mi wyrzucają nadmierną wrzaskliwość i dodają, że "dawniej tyle nie krzyczałam".

      ciekawe.

      Usuń
    2. :-) ciekawe... spróbuj się powstrzymać... to nawet łatwe jest...
      A moi w pracy wolą jak wrzeszczę (bo się mi zdarza), podsłuchałam kiedyś "uważaj, mówi szeptem - jakaś afera jest!)
      I tak źle, i tak niedobrze...

      Usuń
    3. => jula bi: umiesz cichaczem skanalizować emocje?

      Usuń
    4. To przychodzi z wiekiem... Chociaż wciąż twierdzę, że kanalizowanie emocji zdrowe nie jest...
      Pierwsze młode miałam młodo... Drugie urodziłam jak pierwsze było już pełnoletnie... I teraz słucham tego pierwszego... Garściami czerpię z jego doświadczeń ze znerwicowaną mamusią... I chyba już (czterdziestka daaaawno stuknęła) nie jestem znerwicowaną mamusią... Słucham, obserwuję, analizuję i ... Ta mała trzyletnia jakaś taka poskładana i spokojna... To dowód na to, że spokojem spokój osiągasz... Sprawdzone w boju :-)
      Co nie zmienia faktu, że w firmie furią szalejącą bywam... Bywam, nie jestem - to sukces!

      Usuń
    5. => jula bi: :)))) moje najmłodsze też jest definicją równowagi. to wie, może najmłodsze tak mają :)

      Usuń
  2. Staraj sie, staraj, a moze nie uslyszysz tak jak ja:
    - juz cie lubie i mam nadzieje, ze jest ci przykro z tego powodu.
    albo
    - kiedys mnie nie bedziesz miala i bedzie ci smutno.
    Mali manipulanci :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => ingrid: mobbing! to jest mobbing!
      to się nadaje do fachowego opisania!

      Usuń
    2. dokładnie!
      Mój Mały trzylat nadąsany oświadcza:
      - Mamo, idem do cioci, bedzies płakała!
      Mały Drań jeden... To nie mobbing? No mobbing przecież!
      :D

      Usuń
    3. => Aleksandra: mobbing. ale to pełnoletniości nielata się przedawni, więc lipa.

      Usuń
  3. Ja to wymiękłam ostatnio jak mi córka po moim narzekaniu na jej zachowanie powiedziała: to może ty nie powinnaś mieć dzieci? .... Ale numer!
    A Ciebie zimno podczytuję. Od czasu do czasu :)
    A bal - no cóż. Wszyscy tańczą - niektórzy tango, inni chodzonego.
    banita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się włóczę, nóżka za nóżką i też jestem pod ostrzałem dorastających latorośli, zwłaszcza starszej. Jak była młodsza chciała uciekać ode mnie "za mąż"!

      Usuń
    2. to jest w ogóle rewolucyjny moment w życiu matki, kiedy sobie uświadamiamy, że dzieci nas widzą po drugiej stronie barykady.
      dlaczego?
      za co?

      Usuń
    3. Ktoś mądry powiedział: "Dzieciom trzeba dać korzenie i skrzydła..." Piękne, tylko dając skrzydła stajesz się odrębnym bytem... To bolesne bywa... Ale niezbędne żeby wypuścić "do życia" dojrzałe i samodzielne...

      Usuń
    4. bardzo mądre powiedzenie, warto zapamiętać. Zwłaszcza ja musze powtarzac sobie to często, bo moja Juniorka dostaje właśnie skrzydeł :))

      Usuń
  4. no ja nie wiem co sie dzieje
    ale od trzech miesiecy nie krzycze na dzieciory
    ona na mnie tez nie
    i ogolnie wzajemna milosc kwitnie (chodzi o nielaty, bo Letna to zupelnie inna sprawa)

    moze trzeba miec "po 40"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => Aniaha: ale Twoje nielaty są jednak ciut większe.
      czekam na lata harmonii. póki co bywamy patologią.

      od czasu do czasu :)

      Usuń
  5. w podobnej sytuacji (zamiast kredek leżały porozrzucane klocki) usłyszałam "żałuję, że jesteś moją mamą ..." niby rozumiem jak to działa, ale się rozbeczałam, tak mi było przykro ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => Poranna: wiesz, sądzę, że naprawdę trudno być przygotowanym na to, że dotychczasowy słodki pierożek i pieszczoszek mamy zamiast opleść wokół mamy lepkie palce nagle odszczekuje, ma pretensje i w ogóle, wszystko w uchu.

      Usuń
    2. po cichu liczyłam, że tego typu sentencje rzuci mi w twarz w okresie dojrzewania, a nie przed 7 rokiem życia.

      Usuń
    3. => Poranna: też miałam tę refleksję. że jakoś za szybko. że się tak szybko nie spodziewałam.

      Usuń
  6. ja od swej czterolatki, w odpowiedzi na jakis moj krzyk z dodatkiem grozby, ze jak sie nie pospieszysz, to zobaczysz, zostawie cie sama w domu i pojde na spacer tylko z mlodszym, uslyszalam dramatyczne: "a ja ciebie i pawela tak kocham...!".
    zatkalo mnie i postanowilam nie krzyczec. czasami mi sie udaje ;)

    ola

    OdpowiedzUsuń
  7. W życiu dziecko mi nie powiedziało "sama sobie" :|

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli bardzo nieletnie, tak poniżej 5 lat to uwierzę... Jeżeli powyżej to powiedziało... na pewno powiedziało, może nie dokładnie tak tylko podobnie... ale powiedziało. Może nie usłyszałaś... Czasem warto słuchać tego co mówią bezgłośnie... Bardzo warto.

      Usuń
  8. Ale czy nigdy tak nie pomyślało?
    A jeżeli pomyślało, a nie powiedziało, to widocznie się bało.

    Zimna dzieci widać nie boją się matki i szczerze komunikują o swoich uczuciach.

    corrina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale tak mi się zgrzytnęło zębami, że mnie zabolały. Wiecie wszystko najlepiej o wszystkich matkach i dzieciach i bezbłędnie diagnozujecie na odległość (jula bi i corrina). Ludzie. Gdzie sprzedają ten patent na prawdę? A jeśli mnie dzieci (lat 7 i 10) też nie powiedziały "sama sobie", "nie lubię cię", "głupia jesteś" - to mam ich i siebie zapisać do psychiatry, bo coś, co wydawało mi się porozumieniem jest w istocie głęboką patologią, podcinaniem skrzydeł i toksykizacją? Dlaczego tak trudno jest przyjąć do wiadomości, że są różne modele rodzinnego współżycia/komunikowania się/porozumiewania zależne od charakteru i temperamentu ludzi? I że nie musi tu być gorszych i lepszych?

      Usuń
    2. Ma lat 11. Nie piszę bloga, gdzie bym udowadniała swoje macierzyństwo - ale zawsze jej słucham. Nigdy nie ignoruję. Po prostu nie mieści się jej w głowie zwrot „sama sobie zròb”. Wie też, że ja nigdy bym tak nie się do niej zwròciła.
      Nie wiem, czy to dobrze. Pewnie trochę bezczelności się w życiu przydaje. Choć mi byłoby smutno, gdybyśmy tak zaczęły rozmawiać.
      Smutna też ta napaść na mnie, długo myślałam, czy jest sens odpowiadać.

      Plazma (no-blog)

      Usuń
  9. ha ha
    ja już nawet nie mówię o swoich doświadczeniach. opowiem za to historię pani z Antka grupy. potraktowane raczej jako ,ha ha , hi hi, ale jednak.
    pani Asia nie dała rady. nakrzyczała. ustawiła. baczność, bo ile się da....


    chłopcy, używając plastikowego telefonu:
    - Halo, policja? proszę zabrać panią Asię. jest niegrzeczna.....

    godziny spędzone na dyskusjach z trzylatkiem. bezcenne.
    p.s. akurat on nie dzwonił. on się boi policji:))))
    łolka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => łolka: w sumie mogli jeszcze zadzwonić do Rzecznika Praw Dziecka, dzielne maluchy :)

      Usuń
  10. kuźwa, córki - im dalej w las - tym sa trudniejsze w obsłudze (ja, matka prawie 8 latki)

    OdpowiedzUsuń
  11. Te lata minęły na rozmowach w domu i w drodze, na wyprawach i odkryciach, na dąsach i zachwytach. Jakże owocnych, skoro Dziewięciolatek już teraz czyni takie podsumowania: "Nasza mama się bardzo stara":)
    Nieustających zachwytów Nowy Człowieku :) I Tobie tego samego, Matko Jubilata :)

    supełek

    OdpowiedzUsuń