Linka z bajką.
Oglądaliście disnejowskich „Zaplątanych”?
Jeżeli nie, to historia z grubsza zaczyna się tak: na ziemię spada kropla słonecznego światła. Z kropli wyrasta magiczny kwiat, znajduje go Matka Gertruda, dość odrażająca starucha o paranormalnych inklinacjach. Kobieta odprawia fiku-miku nad kwiatem i gwałtownie młodnieje. Fajnie! Niezwłocznie więc chowa chwast pod uprzednio przygotowanym garnkiem i regularnie odbywa przy nim seanse spa. Botoks jest totalny, mijają stulecia a Matka Gertruda utrzymuje gładkość.
Tymczasem nieopodal, w równoległym planie wyrasta szczęśliwe królestwo rządzone przez idealną parę. Królowa zachodzi w ciążę, coś idzie nie tak, król zarządza poszukiwania magicznego kwiatu. Królewski żołdak bezceremonialnie wyrywa roślinę z korzeniami, Matka Gertruda w rozpaczy, królowa pije roślinny wywar i zdrowieje. Rodzi się dziewczynka z magicznymi włosami, Matka Gertruda wykrada ją z kołyski i zamyka w wieży, zjawia się rozbójnik z bajki …
Historia jest osadzona wokół skrajnie negatywnej postaci Matki Gertrudy – kobiety, która zapragnęła być ładna na zawsze. Ciekawe jest to, że Matka Gertruda robi za czarny charakter od początku filmu, chociaż w gruncie rzeczy do momentu porwania niemowlaka nie sieje żadnego zła. Co prawda nie leczy okolicznych mieszkańców naparem z ziela, ani nie opatruje cudzych ran, tylko zachowuje właściwości kwiatu do prywatnego użytku. Tyle. I jest błąd, fatalny. Narrator – gdyby widz ewentualnie tego nie zauważył – wielokrotnie informuje otwartym tekstem jak bardzo zła zła zła jest Matka Gertruda.
ZŁA!
Myślę, że to dość dziwne, biorąc pod uwagę intensywny kult młodego ciała w kraju twórców bajki.
Zastanawiam się też, dlaczego autorzy się bardziej nie postarali i nie dopracowali złego złego złego charakteru wiedźmy. Bo w sumie - pomijając kidnaping i to, co stało się dalej - ona jest przecież całkiem fajna. Inteligentna. Błyskotliwa. Chce być młoda i ładna, ale nie po to, żeby uwodzić wciąż nowych kochanków, ani nie po to, żeby metodami dalekimi od fair play sięgać po władzę. Matka Gertruda chce być atrakcyjna dla siebie samej, żeby się sobie podobać w zwierciadłach (wdech-płaski brzuch-jędrny biust-bujny włos, ach!), żeby się dobrze czuć - sama z sobą. I to jest jej grzech, i dlatego jest zła.
Ciężarna królowa zasługuje na magię – bo jest ciężarna właśnie.
Gertruda na magię nie zasługuje, bo …
Bo ma marzenie? Egoistyczne? Bezużyteczne socjalnie?
Bezkarnie można ją ograbić.
„Zaplątani” to mój faworyt na indeksie bajek z kontrowersyjnym morałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz