czwartek, 15 maja 2014

2.241 [O doraźnej]


Zamykając kwestie wywleczone na widok publiczny w poprzedniej notce - mam postulat de lege ferenda w sprawie stopnia szczegółowości badań w ramach pomocy doraźnej: osłuchanie co prawda wymaga dotknięcia pacjenta (a-fuj, blee, fe! fe! fe!, obrzydliwa interakcja), ale może prowadzić do zdiagnozowania zapalenia oskrzeli, a szybsza diagnoza to krótsza kuracja i mniejsze straty w krajowym PKB.
De lege lata: nie mam migdałków, nadal. Zapalenie oskrzeli leczyłam natomiast z początku herbatą.

I w sumie to nawet zabawna koincydencja - trafiłam dzisiaj na świeży materiał o wynikach kontroli NIK w „placówkach medycznych świadczących nocną i świąteczną pomoc lekarską”. Cóż, jak wiadomo jest źle, wręcz fatalnie. I tak zostanie.


TEORIA:
Pomoc świadczona jest codziennie, po godzinach pracy przychodni, od godz. 18.00 do godz. 8.00 rano. W soboty, niedziele i święta – 24 h/dobę.
Rejonizacja nie obowiązuje.
Pacjenci mogą skorzystać z tej formy opieki w przypadku dolegliwości wymagających interwencji lekarza, ale gdy brak objawów sugerujących bezpośrednie zagrożenie życia.

PRAKTYKA:
„System nie działa również dlatego, że brakuje odpowiedniego nadzoru ze strony NFZ. Fundusz płaci, ale nie sprawdza, jak działa zamówiona usługa.”

„ (…) w poradniach pracują lekarze, których specjalizacje budzą wątpliwości co do ich przydatności, np. dermatolog, wenerolog czy specjalista od medycyny nuklearnej lub rehabilitacji.”



Może gardło badał mi radiolog?
Więc po jakie licho płacę co miesiąc takie horrendalne składki?




11 komentarzy:

  1. Wiele razy sobie zadaję pytanie o sens składek. Wiele mam do zarzucenia służbie zdrowia, jak tyle osób ma.

    Ale w tej chwili właśnie dochodzę do siebie po wizycie pogotowia u mego gorączkującego zbyt mocno syna. I nagle te składki zyskują sens, najgłębszy sens, jedyny sens.

    Grypa jelitowa.

    Na moment mam na służbę zdrowia taryfę ulgową. Na TEN WŁAŚNIE moment. Mąż w aptece, ja słucham oddechu dzieci i próbuję się zebrać do kupy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => Taka Niezaradna: mam nadzieję, że już lepiej ...

      Usuń
    2. Dziękuję :). Jest lepiej z tą chorobą... obawiam się tylko, że idzie nowa.

      Oby mnie spektakularna. Wtedy będę mogła, jak zwykle, wkurzać się na naszą żenującą poradnię dziecięcą, gdzie wizytę z Dwójką naszą, pani doktor skraca do pięciu minut.

      "Bo piętnaście to jak pani do mnie prywatnie przychodzi! A wy tu się lubicie tak rozkładać... " - tak, tak. Cytat dosłowny.

      Usuń
  2. dermatolog i wenerolog to jedna specjalizacja. takie właśnie są w większości artykuły w naszym kraju, takie relacje dziennikarzy - prawdziwe, ale nie do końca. Naprawdę kompetentnych jak na lekarstwo. Szczególnie gdy dotyczy to służby zdrowia - razi brak wiedzy o tym, o czym się pisze. Musi być sensacja, tragedia. Ech. P.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zimno, odchodząc od tematu służby zdrowia - czy nie uważasz, że powinnyśmy zrewidować swój obraz "kobiety z brodą" jako tej starej wiedźmy, która wie wszystko? Współczesna "kobieta z brodą" jest przecież młoda, medialna i jest mężczyzną!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => monika mimo-za: i jakie ma nogi! i jaką talię! i jaki makijaż!
      która z nas tak wygląda? ;))))))))))))))))))

      Usuń
    2. => monika mimo-za: ja też nie ;)))

      Usuń
  4. Horrendalne składki? To też przesada. W krajach zachodnich poziom służby zdrowia jest wprawdzie o wiele wyższy, ale tam każdy daje na nią 15% swoich zarobków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem gdzie 15%, w Polsce 9% więc nie ma szalonej różnicy.

      Usuń
    2. 6% to nie jest (szalona) różnica?
      być może właśnie wystarcza, żeby było normalnie.

      Usuń