piątek, 14 grudnia 2012

2.145

Erna wygrzebała się spod kołdry.
- Mama, - zabłysnęło jej oko, cóż za bezprecedensowe zajście jak na 7 rano – a czy to prawda, że niektórzy panowie – (tu zamarłam) – potrafią trzymać w zębach różę?
[Erno, pospiesz się, pospiesz, wskakuj w ubranie!]
- To prawda, - rzekłam – trzymają, kiedy chcą zrobić wrażenie na paniach.
[Dziecko, ale o czym ty rozmawiasz z koleżankami?]
Erna ospale musnęła palcami parę grubych rajstop.
- A jak oni to robią, że ich nie kłują w buzię … ? Te róże …?
[Wstawaj, Erno! Ubieraj się! Śniadanie!]


°°°°°


Wnikliwie się zapoznałam z testem „Jądro cyberciemności” [już jakiś czas temu się zapoznałam, ale nie było okazji, żeby produkować o tym notatkę]. Otóż jak wynika z badań firmy Intel objętość - w bajtach – informacji, które ludzkość wytworzyła od początku (od Ewy?) do roku 2003 generowana jest obecnie przez dwa dni. Cybernetyczna nadpobudliwość, fejsbuńcz, youtube i takie tam blogaski to nie tylko niemożliwy do przebycia gąszcz danych i informacji, ale i kolosalny wydatek energetyczny. Po jednej stronie kabla migają kompulsywne lajki, a po drugiej się wiją kilometry przewodów i rosną ponure hangary wypełnione serwerami. Serwery grzeją, śmigają tetrabajty, giną lasy Amazonii, poczułam się winna. Yes, sic, oui i tak.
Winna wyczerpywania wyczerpywalnych zasobów każdą błahą notatką.
[po części naprawdę piszę to poważnie]
Przemówił do mnie ekologiczny aspekt powściągliwości w lajkowaniu.
„A gdybyśmy – pyta w artykule Autor – (…) swoją rzekomą kreatywnością terroryzowali bliźnich nieco lżej? Narzucili sobie limity, jak narzucamy je dymiącym fabrykom?”

Ech, nie ma co się krygować, uwiodła mnie idea „rozszerzenia ekologicznej świadomości na wirtualia” ;))) A jeszcze ten bałamutny urok „obarczania sobą innych w niewielkich dawkach” jako miara kultury, świadomości i ogłady …

Słowem – niech żyje ekologiczne słowo drukowane. Nieinwazyjne, niezagęszczające wirtualnych chaszczy.


Drodzy Państwo, „Projekt: Matka. Niepowieść’ wychodzi 16 stycznia (ta informacja, jak i pozostałe dla tych, którzy Matce Ziemi oszczędzają siebie na fejsbuku). 





Będzie także wersja audio. Słyszałam kwadrans z trzynastu godzin, Anna Dereszowska daje radę.




A dla tych, którzy nad szelest kartek przedkładają postnowoczesną pieszczotę powierzchni ekranu – ebook jeszcze przed Świętami. Na wirtualnych półkach księgarskich od środy, 19 grudnia.


I to by było na tyle w temacie ekologii oraz autopromowania ;))




°°°°°



Tymczasem w prawdziwym świecie, w świecie mrocznych popołudni i poranków, śliskich nawierzchni i pryzm śniegu do odgarniania Nowy Człowiek Zadaje Pytanie (mogłabym machnąć taką aplikację na Androida, albo – co tam – na i’Phone’a nawet).
- Mamo, - pyta Nowy Człowiek – a czy to prawda, że niektórzy geje piją … – (tu drętwieję, zastygam i się nerwowo zastanawiam nad możliwymi odpowiedziami) – piją sobie krew nawzajem?
[Dziecko, dziecko, o czym ty rozmawiasz z kolegami?]




Migusiem mi zleciały owe dawne, piękne czasy, kiedy miałam mocne przekonanie, że wpływam, kontroluję i obstawiam wszystkie wychowawcze flanki. 



Pozostała stetryczała radość z tego, że nadal pytają.








20 komentarzy:

  1. zimno, milo mi bylo do Ciebie zajrzec, do tego bezpiecznego i spokojnego, mimo wszystko, swiata.
    jestem przerazona.
    w swiecie, w ktorym zyje mozna zabic cala klase malych dzieci.
    moje dziecko mogloby byc jednym z nich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => ingrid: nie mogłam tego oglądać.
      nikt mi nie wmówi, że brak faktycznych ograniczeń w dostępie do broni to przejaw swobód obywatelskich czy czego tam.
      PRZERAŻAJĄCE, co się stało.

      Usuń
    2. nie, to nie przejaw swobod obywatelskich. to przejaw silnych wplywow na polityke i politykow firm produkujacych bron.
      przeraza mnie, ze ci, ktorzy sa za powszechnym dostepem do broni, gotowi sa poswiecic realne bezpieczenstwo swoje i swoich dzieci w imie tej swobody.
      przeraza mnie widok ludzi z bronia w sklepie, w restauracji.
      przeraza mnie brak dyskusji w tym kraju nad tym, czy naprawde KAZDY powinien miec dostep do broni.

      Usuń
    3. Dzisiejszy dzień powinien nie istnieć...

      Usuń
    4. Ingrid ma racje. Lobbing zaczyna sie od najmlodszych lat, takze tysiace kilomatrow dalej. przekonalam sie o tym 2 tygodnie temu, o czym napisalam wlasnie u siebie (Zimno, przepraszam, pozwole sobie wklepic link do mojego posta, ale przysiegam sie ;) nie w celach reklamowych)
      http://raknieborak-aniaha.blogspot.com/2012/12/tak-to-ja-gupia-matka.html

      Usuń
  2. Myślę, że z czystym sumieniem możesz zapychać cyberprzestrzeń nie martwiąc się o jej byt czy cyberekologię ;) Warto żebyś ją zapychała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, tylko zajawka książki sugeruje rzucenie jej do regału w sam środek tak zwanej "prozy kobiecej", czytaj: Szwaja/Grochola &Co. Chociażby za to patetyczne "ocalanie siebie każdego dnia"...

    monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => monika: a w jakim towarzystwie stoją w księgarniach dzieła twojego autorstwa?

      Usuń

    2. Oj, widzę, że twoje ego chyba zostało drapnięte. Zupełnie niepotrzebnie, bo zajawki chyba ty nie pisałaś. Ktoś zrobił nią po prostu średnią robotę.

      A reagując na twoje: "a mój brat jest silniejszy niż twój" ;) Jedno z dzieł stoi w regale działu języki obce, wśród innych słowników. Słownik PONS, pol-niem, pod red. pani Dargacz.

      monika

      Usuń
  4. Zimno, na okładce audiobook'a jest błąd. Brakuje słowa "nie" w pierwszym zdaniu drugiego akapitu.

    A tak poza tym ;-):
    GRATULUJĘ!!!
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. O błędzie pisałam ja - Milo.

    I jeszcze chciałam Ci podziękować za wiadomości o Twojej książce, tu - na blogu. Należę bowiem do nieistniejących na fejsie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oby wszyscy piszący zapychali cyberprzestrzeń tekstami
    choć trochę zbliżonymi poziomem do Twoich, to byłoby wspaniale.
    Niestety, grafomaństwo święci triumfy.
    Z wielkim trudem , ale mogłabym jeszcze zrozumieć prawo dostępu
    ( po uprzednim spełnieniu określonych warunków) do posiadania
    jednego małego pistoleciku, ale nigdy nie zrozumiem bezwarunkowego
    dostępu do broni maszynowej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zimno, przepraszam za spóźniony komentarz, ale coraz mniej czasu znajduję na czytanie w sieci; zimno - na litość boską - co to jest narratorka?? Ktoś, kto wynalazł tego dziwoląga (bo wierzę, że nie ty), opuścił chyba parę lekcji w szkole podstawowej. A gdybyś pisała wiersze, jakby Cię zareklamowano? Podmiotczyni liryczna? Tu nie chodzi tylko o formę, lecz o rozumienie pojęć, które należą do kategorii abstrakcyjnych...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. => MW: "narratorka" niestety nie jest moja, wydawnictwo ma profesjonalistów do pisania notek, ja natomiast bladego pojęcia nie mam, czym narratorka zgrzeszyła.

      Usuń
    2. MW: to może napisz do profesorów polonistyki piszących słowniki

      http://sjp.pwn.pl/szukaj/narrator

      narrator
      1. «w utworze literackim: postać opowiadająca przebieg akcji»
      2. «osoba opowiadająca coś»
      • narratorski • narratorka

      Usuń
  8. Tym, że nie ma takiego słowa... Narrator/podmiot liryczny to pojęcia abstrakcyjne, niemające płci, nóg, rąk oraz dzieci. Za ich pomocą określa się typ wypowiedzi lirycznej/narracyjnej, natomiast nie można ich uosabiać. Tzn. zdarza się to w pracach słabszych studentów ("podmiot liryczny dużo wypił, a teraz żałuje" - to z pracy o fraszkach). Analogicznie do pojęcia "narratorka" możemy stworzyć pojęcia: "epitetka" czy "metafor".
    I tak się domyślałam, że pisali to "profesjonaliści", bo Ty jednak wyczucie językowe posiadasz:)

    OdpowiedzUsuń